- Soft Power
Bezwzględność ataku na byłego prezydenta wyklucza sens i prawo do obrony
- By krakauer
- |
- 12 czerwca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Bezwzględność ataku na byłego prezydenta wyklucza sens i prawo do obrony, to czego jesteśmy świadkami to niszczenie człowieka poprzez medialne imperium zła oraz przemysł pogardy największych organizacji politycznych – to wydarzenie bez precedensu, które można porównać tylko i wyłącznie z przestępczym i nieprawdziwym oskarżaniem pewnego kandydata lewicy na najwyższy urząd w państwie o rzekome nieprawidłowości podczas kampanii wyborczej – na podstawie kłamstwa opartego o kserokopię faksymile z jego podpisem!
Były prezydent został przez chwytającego się brzytwy – przywołany na trybunie sejmowej, przez co oskarżenia, które wcześniej szlajały się po prawicowej blogosferze – weszły do mainstreamu. Posłowie zagłosowali za głosem serca, a nie rozumu – partiom nie chciało się przeprowadzić dyscypliny klubowej, podobno konie już się śmieją z tych tłumaczeń. Mainstream i establishment zrobiły wszystko, żeby tylko byłego prezydenta umoczyć i to w sprawę sprzed prawie dziesięciu lat, gdzie nie jest on w stanie się bronić. Nawet jakby podjął ten trud – to formuła ataku wyklucza sens obrony, gdyż sama obrona będzie teraz już tylko i wyłącznie przyznaniem się „obwinionego” do wszystkich popełnionych – tzw. ujawnionych przed sejmem przewinień i „przestępstw” oraz jak wiadomo także tych, o których nie powiedziano, ale na pewno takowe są, bo być muszą, a jak nie to się je sfabrykuje, w końcu nie bez powodów każda szanująca się instytucja trzyma stare maszyny do pisania, drukarki, tonery a z każdego roku zostawia się jedną paczkę papieru.
Nie chodzi o to, żeby jakoś wybitnie użalać się nad byłym prezydentem – to jego życie i da sobie radę lepiej niż niejeden z nas, jednakże na tym przykładzie widać w jakim państwie żyjemy, gdzie możliwe są takie figury – tak oderwane od rzeczywistości, że zwykłe wypadnięcie przesłuchiwanego przez okno z siódmego piętra jakiejś katowni – naprawdę można wytłumaczyć przeciągiem. No a że kamery akurat nie nagrywały? Dzień techniczny – konserwator nie włączył. Naprawdę nie można się już niczemu dziwić. Tutaj wszystko – każda podłość, nawet największa w majestacie prawa i przed Sejmem RP – jest możliwa, wystarczy tylko konsekwentnie kłamać, oszukiwać ludzi i opowiadać im bzdury – uwierzą, potem wystarczy tylko nie kłócić się przed wyborami, żeby załapać się na ordynację i wziąć władzę.
Prawdopodobnie uczciwiej byśmy funkcjonowali, gdybyśmy pozwolili po prostu na działanie prawa wstecz i wycofali się z konieczności przeprowadzania procesów. Po co to komu? Czy nie może być prościej, żeby kilku zaufanych siepaczy systemu rozwiązywało problem przy pomocy przeciągów?
W ogóle na kanwie tych wydarzeń widać, jak można w naszym państwie instrumentalnie wykorzystywać organy prawa i porządku – prokuratura, czy to się jej podoba czy nie, pomimo pełnej niezależności jest tak naprawdę ubezwłasnowolniona. Rolę sądów przejmują posłowie, którzy nawet nie czytają przedkładanych wniosków – bo po co – to przecież wysiłek jest! Wiedzę czerpią z gazet, to wszystko, może z portali internetowych. To jest naprawdę fenomen powodujący, że jesteśmy dalej od demokracji niż mogłoby się nam wydawać.
Pomału sytuacja zaczyna dojrzewać do powołania specjalnej komisji sejmowej, ale nie do wyjaśnienia sprawy byłego prezydenta, albowiem takiej sprawy nie ma, ale do wyjaśnienia mechanizmów zakulisowych rządzących ukazaniem tych wydarzeń właśnie w takim świetle w jakim są one nam wyświetlane. Jak to jest możliwe żeby po dekadzie nazywać kogoś bezkarnie złodziejem?
W tym wszystkim po prostu fascynuje zachowanie koalicjantów. Sprawa po prostu wygląda na wysterowaną, jest wygodnym tematem zastępczym a zarazem próbą pogrzebania byłego prezydenta za życia. Naprawdę jak na standard ludzi mających liberalne i demokratyczne wartości na ustach to fenomen, zwłaszcza w zestawieniu z postulatami ciągłej troski o państwo.
Widocznie tak miało być, bo komuś to było potrzebne. Tymczasem to w jaki sposób były prezydent będzie się bronił, bo w końcu do tej obrony zostanie zmuszony – będzie jawnym probierzem naszej demokracji.