- Ogólna
Opór piachu
- By FRINGILLA
- |
- 09 czerwca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Tym razem opowieść nie będzie o fizycznym oporze, jaki stawia piasek kołom samochodu – o tym napiszę innym razem. Tytułowy „opór piachu” – to opór elektryczny. Chyba każdy wie, że piasek ma w zasadzie nieskończoną oporność. Jest dielektrykiem. Dlatego też między innymi używa się czystego krzemu w elektronice. Piasek nie jest czystym krzemem a do tego, jeżeli jest mokry, już nie stanowi dla prądu elektrycznego idealnej izolacji.
Opowieść moją muszę zacząć od opisania miejsca. Wyobraźmy sobie środek Sahary. W promieniu setek kilometrów tylko piasek. I… skupiska szybów naftowych. Aż do lat 80-tych każdy szyb posiadał pompę, którą napędzał indywidualny generator, zasilany ropą z szybu, przy którym pracował. Nie jest to małe urządzenie, w zasadzie to kontener na kołach. Kosztuje też sporo, jakieś pół miliona dolarów. Kręciło się to tak przez wiele lat, do momentu, w którym zaczęły „ginąć” te kontenery. Po prostu, znaleźli się ludzie – jakieś mafie chyba, – bo to przecież logistycznie bardzo skomplikowane wytoczyć takie „cuś” przez całą Afrykę. Najczęściej te zabawki odnajdowano w Nigerii i aż RPA. Dla mnie to jest zupełnie nieprawdopodobne i wręcz niewyobrażalne przedsięwzięcie. Ale podobno dla złodzieja – jeżeli jest zysk – to i sposób się znajdzie.
Ktoś postanowił skończyć z tym problemem budując po prostu elektrownię i sieć linii średniego i niskiego napięcia. Tak też zrobiono. Sieć wygląd miała jak „ósemka”, z dwoma zespołami generatorów napędzanych turbinami gazowymi umiejscowionymi na samym dole i górze tej „ósemki”. Zwyczajem krajów południowych podzielono wszystko na odcinki, ogłoszono przetargi, tak że całość wykonywały chyba wszystkie firmy i kraje jakie istnieją, od Amerykanów, Niemców, Francuzów, Anglików, Jugosłowian po Koreańczyków… Naprawdę ciężko się było w tym połapać bo nawet na jednej stacji część była od jednego producenta i wykonawcy a reszta od „Lasa”… A po wysadzeniu w powietrze samolotu nad Lockerby, wprowadzono sankcje ekonomiczne. Wszyscy zabrali swoje zabawki i wyjechali, tuż przed uruchomieniem całości. Całość, co prawda pracowała, ale w systemie – góra tydzień pracy i kilkudniowa awaria. A w jeden dzień postoju to jakieś dwa miliony dolarów szły w niebyt. W takim to momencie pojawiłem się w tym miejscu, mając za zadanie jakoś to okiełznać. Krótko mówiąc – szerzej o tym jeszcze napiszę – po tygodniu moich działań skończyły się awarie. Problemem stała się jednak biurokracja. Dyrekcja pola dała mi wolną rękę, co do usprawnienia całości. Ale to była niemal „prywatna” umowa.
I dyrektor i ja osobiście, musieliśmy jakoś uzasadnić nasze działania. No i moje „władze” w Warszawie – też nie przysłały mnie na tydzień! W wyniku wielokrotnych i wielogodzinnych narad z biurokratami w Benghazi ustaliliśmy, że ja nic nie będę robić „oficjalnie”, dopóki nie zweryfikuje się obliczeń. Bo założono, że nastawy poszczególnych zabezpieczeń są źle dobrane. I na tym stanęło, że stworzę „pracę doktorską” na temat zabezpieczeń całego systemu i poszczególnych jego części składowych.
Do pomocy, a w zasadzie „nadzoru” i spoglądania na ręce, przydzielono mi jednego obywatela Pakistanu z brytyjskim paszportem. I tenże to jegomość wymyślił sobie, że muszę wszystko policzyć od zera, czyli od podstawowych wzorów. A w podstawowych wzorach na zabezpieczenia pewną rolę ma rezystywność gruntu, czyli wspomniany wyżej „opór piachu”. W naszej szerokości geograficznej, przyjmuje się pewne wartości z odpowiednich tabelek, jeżeli ktoś chce to robić dokładnie. Bo też w naszych warunkach ten „opór gruntu” jest zmienny i ma wartości, które mogą rzutować na wyniki obliczeń. A na pustyni? Jak dla mnie to wszędzie powinno być tak samo, – czyli wręcz pomijalne! Ale nie dla mojego „opiekuna”! I skąd mam mu na środku pustyni znaleźć mostki do badania? Jak to w ogóle robić? No koszmar jeden!
Kilka dni rozmyślałem nad tym problemem, pozorując pracę i oglądając różne dokumentacje. Aż pewnego poranka doznałem nagłego olśnienia….
Ale o tym w następnym odcinku…