• 17 marca 2023
    • Soft Power

    Jest taki kraj, gdzie nastolatka może zrobić z premiera zdrajcę (i dać mu kosza…)!

    • By krakauer
    • |
    • 31 maja 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Jest taki kraj, gdzie nastolatka może zrobić z premiera zdrajcę (i dać mu kosza…)! Jest to fenomen i to absolutny, zarówno pod względem politologiczny, dziennikarskim, badań nad czarnym PR-em, marketingiem politycznym i percepcją młodego pokolenia. Nazwanie przez jedną z nastolatek na ulicy małego polskiego miasta – premiera naszego kraju – zdrajcą, a następnie publiczne olanie jego gestu sympatii polegającego na próbie wręczenia bukietu kwiatów, to coś nieprzeciętnego.

    Oczywiście każdy ma prawo wyrażać swoje poglądy. Nawet dzieci, nastolatkowie, politycy i osoby psychicznie chore. Nie można ograniczać nikogo, chyba że łamie Konstytucję w zakresie propagowania ustrojów totalitarnych, bo jak już łamie kodeks karny – to od tego są jego paragrafy – po – zaistnieniu faktu. Natomiast to wydarzenie pokazało nam w jak wspaniałym kraju żyjemy. Polska jest wyspą wolności – o jakiej mogą marzyć obywatele innych krajów, nawet w Unii Europejskiej! Żeby młody człowiek, bez dokonań, bez doświadczeń, bez wiedzy – mógł jednym słowem w przeddzień głosowania w ważnych wyborach nazwać premiera zdrajcą – opierając się na syntetycznej wiedzy historycznej o jego dawnych wypowiedziach, być może nie rozumiejąc ich kontekstu – to jest po prostu fenomen.

    W zasadzie nie wiadomo jak zareagować ma premier, jeżeli nagle dziecko lub prawie jeszcze dziecko nazywa go zdrajcą, odmawia spełnienia banalnego gestu grzeczności. To niesamowite, bo akurat ataku ze strony dzieci i młodzieży nie ma co się spodziewać.

    Problem jest wielokrotnie złożony, jeżeli to nie była akcja wysterowana – a prawdopodobnie nie była, to jest to przejaw uzewnętrznienia się sposobu myślenia znacznej części społeczeństwa. Wiadomo, można się z premierem nie zgadzać, można nawet rzeczywiście uznawać pana Donalda Tuska – za nieudacznika, osobę niedotrzymującą obietnic, nawet kłamcę (oczywiście wszystko w sensie politycznym, a nie osobistym – bo to mogą tylko osoby mające z nim relacje osobiste), natomiast zdrajca to już poważna sprawa. Powstaje bowiem pytanie – co i kogo zdradził pan Tusk – konkretnie jako osoba? Jeżeli chodzi o jego pradawną wypowiedź na temat polskości – to było tyle razy prostowane, że nie można tutaj tolerować żadnych kłamstw i nawet tego komentować. Wszystko co można powiedzieć o tym człowieku, w tym kontekście to tylko i tyle, że zdradził część swoich ideałów. Wynika to z różnic pomiędzy deklaracjami (obniżka podatków, likwidacja haraczu RTV itd.), a realizowanej polityki. Jednakże to jest zupełnie inny ciężar gatunkowy – zdrady!

    Chyba wszyscy pamiętamy, jak pan premier Józef Oleksy został kiedyś oskarżony – bezpodstawnie, kłamliwie i niesprawiedliwie o zdradę. Nawet to oskarżenie wówczas skonkretyzowano, wskazując jednoznacznie na rzecz kogo ta zdrada miałaby być. Dorobiono wówczas panu Oleksemu piękny życiorys spleciony z kłamstw, przeinaczeń, nadinterpretacji, jednostronnych i stronniczych interpretacji faktów i zrobiono wielką manipulację w mediach. Wówczas wielu młodych ludzi, z różnych organizacji prawicowych – krzyczało, że „znajdzie się kij na Oleksego…”, „sierpem i młotem…”, etc. To czego doświadczył ten wspaniały człowiek, wielki polski patriota i państwowiec – w bardzo krótkim czasie, to było modelowe niszczenie człowieka, niszczenie obozu politycznego i totalne prześladowanie – połączone ze stygmatyzacją.

    Przy ówczesnych kłopotach pana Oleksego dzisiejsze zderzenie się pana premiera Tuska z młodą osobą wydaje się niczym. Jednakże w istocie jest o wiele bardziej poważne. Bo wówczas to wiadomo jakie czynniki, musiały „zapłodnić” sferę publiczną „newsem”. Dzisiaj wystarczy, że kamery chwycą to co powie nastolatka! W jakiejś przepraszam – małej miejscowości – gdzie premier przyjechał z wizytą – po prostu spotkać się z ludźmi – i mamy placek, PR leży, propaganda leży, wszystko pada na twarz przed młodą osobą, której nie można odmówić odwagi i pewności siebie, jednakże nie będziemy się wdawać w jej motywację. Ona ma na pewno wiele źródeł. Liczy się to, że z takiego „niczego” – mamy nagle ogólnonarodowy temat zastępczy i to zjawisko zaważyło politycznie na bieżących wydarzeniach, mogło się nawet odzwierciedlić w wyniku wyborów. No, a to już jest fenomen. Wręcz szokujący fenomen.

    Doskonale, że mamy wolność, doskonale że można powiedzieć premierowi – bez konsekwencji, że jest zdrajcą. Naprawdę – zachowanie pana Tuska to dowód na to, że ma nie tylko grubą skórę garbowaną latami przez opozycję, ale przede wszystkim jest – pozytywnym – człowiekiem w relacjach międzyludzkich.

    Tak, premier „dostał kosza” od nastolatki, zdaje się młodszej od swojej córki (córka pana premiera studiuje) – jednakże, to premier wygrał tą konfrontację. Ona nie przebiegała na linii – młoda osoba i jej pogląd na temat premiera, to tak naprawdę nie ma znaczenia, to jednostkowy przypadek. Każdy ma prawo do oceny, głupiej, genialnej, odkrywczej, prymitywnej, chamskiej, wrogiej, naiwnej, miażdżącej, oderwanej od rzeczywistości. Przecież równie dobrze mogła powiedzieć na widok premiera – „pomidor”. Tylko to nie byłoby podjęte przez media, jednak „zdrajca” brzmi lepiej. Zwłaszcza dzień przed ciszą wyborczą.

    Podczas wizyty w szkole w której uczy się ta młoda specjalistka od oceny patriotyzmu premiera – dziesiątki dzieci, jej rówieśniczek i rówieśników – chciały sobie zrobić zdjęcie lub nagrać filmik z premierem, co chyba najlepiej świadczy za komentarz do słowa „zdrajca”.

    Nikt nie zasługuje na takie określenie, zwłaszcza premier, jeżeli nie ma się jednoznacznych i obiektywnych dowodów. Zwłaszcza, jeżeli to ma charakter – rozmowy na ulicy! No, ale wiadomo, a nawet na tym przykładzie wyraźnie widać, że rządzą media, a widać że media mają jakiś problem z panem premierem.