- Społeczeństwo
Karanie za niedoskonałość oświadczeń majątkowych nie ma sensu
- By krakauer
- |
- 21 maja 2014
- |
- 2 minuty czytania
Karanie osób publicznych za niedoskonałość oświadczeń majątkowych nie ma sensu i wypacza samą istotę systemu, któremu miałoby służyć. Pomysł na to, żeby wolni obywatele z tytułu pełnienia jakiejś funkcji publicznej, służąc państwu (w szerokim rozumieniu) – mieli się z tego samo sprawozdawać przed światem jest pozbawiony sensu. Głównie dlatego ponieważ, te osoby przecież wypełniają co roku formularz podatkowy, a pojedynczy obywatele i tak nie mają najmniejszej możliwości skontrolować różnić w posiadanym majątku, albowiem co z tego, że polityk zmienił samochód? Przecież głównie takie informacje, właśnie typu nowy samochód, nowy kredyt, ewentualnie nowa działka lub inne – są publikowane.
W istocie ten rytuał nie służy kontroli publicznej, ponieważ tą mogą o wiele sprawniej wykonać powołani do tego urzędnicy skarbowi, to zwykły ekshibicjonizm, w którym osoba publiczna ma pokazać swój majątek i wyszczególnić w nim zmiany ku uciesze gawiedzi. Co kogo obchodzi ile kto zarabia i czy ma dom, czy mieszkanie, ewentualnie, czy spłaca kredyt mieszkaniowy za mieszkanie dziecka – to prywatne sprawy. Publikowanie takich informacji godzi w prawa obywatelskie osób publicznych, w tym w szczególności w prawo do zachowania w tajemnicy życia prywatnego. Przykładowo – dlaczego społeczeństwo ma wiedzieć, że małżeństwo X, czy Y ma rozdzielność majątkową, to naprawdę nie jest normalne, żeby wywlekać prywatne sprawy różnych ludzi na jaw. Typowe stalinowskie myślenie – przyznaj się, sam na siebie donieś, napisz protokół, na pewno się do czegoś przyda, a każda litera i przerwa między znakami może posłużyć przeciwko tobie.
Jeżeli publikowanie oświadczeń majątkowych (w części) bo przecież w części są niejawne, ma na celu walkę z korupcją to zupełnie to nie ma sensu, ponieważ łapówki prawie na pewno można brać w ten sposób, żeby nie trzeba było ich wykazywać w oświadczeniu! Optymalizacja podatkowa dla dużych firm księgowych, jak również dla doświadczonych w tym zawodzie praktyków to kwestia odpowiedniej interpretacji przepisów, wszystko jest możliwe. Proszę nie mieć złudzeń, że kiedykolwiek w oświadczeniach majątkowych znajdziecie państwo jakąś łapówkę.
Poza tak nieszczęśliwymi przypadkami, jak słynny już samolot pana Palikota, czy też zegarek pana Nowaka. Oba przypadki są nie tylko niefortunne, ale przede wszystkim zupełnie bezsensowne. W pierwszym przypadku rzeczywiście nie ma rubryki na samolot i pan Palikot mógł nie wpisać, po prostu z rozkojarzenia. Drugi przypadek jest w swojej istocie żałosny tak bardzo, że wiele osób podejrzewa, że mamy tutaj do czynienia z „przykrywką”, tj. pociągnięciem do odpowiedzialności za sprawę błahą, zamiast postępowania w innej poważnej sprawie (ale to czysta spekulacja nie podparta żadnymi dowodami). Tego zegarka nie można nawet komentować, albowiem to przypadek tak żałosny, że nie podlega analizie.
Tymczasem jednak każdy może sobie grzebać w dokumentach prywatnych najważniejszych osób w państwie i całej armii urzędników rządowych i samorządowych, bez żadnego interesu prawnego – interesować się tym, co kto posiada. Zmiany stanu posiadania są pożywką głównie dla prasy bulwarowo-brukowej, poza tym nic z tej wielkiej ogólnokrajowej operacji nie wynika, niczego publicznie ani prywatnie nikomu nie przybywa, no chyba że macie państwo przyjemność z grzebania się w cudzych sprawach, ale to już inna dyskusja.
Dotychczasowy system trzeba przekształcić na taki, który w pierwszej kolejności zagwarantuje pełną anonimowość osób publicznych, tak żeby umożliwić izolację życia prywatnego od publicznego, gwarantującą brak zazdrości w społeczeństwie, zgodnie z dewizą, że „czego oczy nie widzą, tego sercu nie jest żal.
Równolegle, instytucja oświadczeń majątkowych liczy się jako narzędzie w walce z korupcją. Jeżeli oświadczenia mają skutecznie wypełniać swoją rolę, to trzeb je koniecznie utajnić i uczynić absolutnie szczegółowymi, z załącznikiem w postaci wyciągów z kont bankowych włącznie. Jest przy tym oczywiste, że takie kwestie nie mogą być jawne. Poza tym, tutaj już nie ma żartów i trzeba wprowadzić jakiś próg błędu, na zasadzie np. 3% ogólnej wartości majątku ruchomego, nieruchomego itp. Poza tym w ogóle jest pytanie, czy jest sens, składania takich oświadczeń, jeżeli ktokolwiek pracuje tylko w jednym miejscu i pracodawcą jest podmiot publiczny. Nie można wymagać od ludzi, żeby sami na siebie donosili, bo przecież i tak tego nie zrobią. Natomiast łapanie kogoś na kłamstwie w sposób tak wyrafinowany jak pana Nowaka – nie służy naszej demokracji.
Lepiej żeby się tymi sprawami zajęli profesjonalni urzędnicy skarbowi niż dziennikarze – szukający taniej sensacji.