• 17 marca 2023
    • Polityka

    Po co jest i do kogo należy państwo?

    • By krakauer
    • |
    • 11 maja 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Łatwość z jaką szef państwa pozwala sobie nazywać innych piątą kolumną, a jeden z najbogatszych Polaków mówi de facto o potrzebie zmiany paradygmatu na ponadnarodowy – warto się zastanowić nad tym po co jest i do kogo należy państwo, a w konsekwencji czyje interesy powinno reprezentować i chronić. Liczy się też to, kto może kategorie interesu definiować i wyznaczać kierunki.

    Moglibyśmy skończyć rozważania poprzez odesłanie do Konstytucji i Kodeksu karnego, który w art. 127-130 mówi o braniu udziału w działalności obcego wywiadu i innych przestępstwach przeciwko Rzeczpospolitej. To strona formalna, ustanowiona konsensualnie, wszystko inne ponad to stanowi politykę, a za odmienne poglądy polityczne prześladuje jedynie władza uzurpująca sobie prawo do jedynie słusznej – słuszności, czyli reżim dążący do dyktatury, bez względu na to, czy jest brunatny, czerwony czy błękitny.

    Jeżeli suwerenem jest Naród, to znaczy że władza należy do Narodu. W demokracji Naród sprawuje władzę poprzez wybieralne organy, których decyzje są utożsamiane z jego wolą, poza przypadkiem bezpośredniego wyrażenia woli w referendum. W tym rozumieniu państwo należy do Narodu, a wyrazicielem jego woli są władze publiczne. To właśnie władze publiczne mogą definiować co jest dobre, a co mniej dobre lub złe. Jednakże mogą to robić w ramach istniejącego porządku prawnego, wychodzenie poza ten porządek to uzurpacja i dążenie do dyktatury.

    Kluczową składową potrzebną do rozróżnienia pomiędzy uzurpacją a demokracją jest pojęcie racji stanu (fr. raison d’État, łac. ratio status). W uproszczeniu to nadrzędny nad wszystkimi interes państwa, opierający się na jego suwerenności. W państwie demokratycznym – racja stanu jest niewątpliwie związana z pojęciem umowy społecznej, to jest takiego porozumienia co do kształtu polityki społeczno-gospodarczej państwa i generalnego biegu spraw w państwie pomiędzy wszystkimi obywatelami, które jest przestrzegane nie ze strachu, ale dlatego ponieważ opłaca się i jest generalnie korzystne dla wszystkich.

    W powyższym rozumieniu państwo jest wyrazem woli Narodu, który ma interes w tym, żeby trwać, w warunkach jakie sam dla siebie suwerennie tworzy (zgodnie z umową społeczną) kierując się nadrzędnym nad wszystkimi interesem państwa, decydującym o jego trwaniu, na straży czego stoją wybrani przedstawiciele, dysponujący mandatem umożliwiającym redefiniowanie zarówno racji stanu jak i umowy społecznej.

    Do kogo zatem w istocie należy państwo? Jeżeli przyjmiemy, że do Narodu, to przedstawiciele powinni być ograniczeni mandatem przedstawicielskim do decydowania – w normalnym biegu wydarzeń – jednie w zakresie umowy społecznej na której straży powinna stać racja stanu! Zmiany tychże powinny odbywać się albo poprzez ogólny konsensus polityczny – dający większość przedstawicielską pozwalającą na zmianę prawa, albo poprzez bezpośrednie odwołanie się do woli ogółu, przy czym należy pamiętać że sam mechanizm wyboru przedstawicieli jest istotny dla demokracji. Ponieważ inaczej głosuje się za ludźmi wyrażającymi określone poglądy, a inaczej głosuje się za konkretnym nakazem lub zakazem – zobowiązującym także wybieranych. Naprawdę wielka jest rola demokracji bezpośredniej w demokracji.

    Patrząc na państwo w powyższy sposób, co trzeba przyznać – mocno ograniczony do opisanego modelu, nie możemy zapominać o tym, że interes wspólny prawie zawsze tłamsi w jakiejś mierze interesy jednostek. Przez co ludziom wydaje się, że ze względu na to, że państwo nie uwzględnia ich interesu osobistego tak jakby chcieli – mają prawo się zbuntować i dążyć do autonomii w jakiejś kwestii. To jest jedynie tolerowane w demokracji, ale taka postawa nie może być nigdy afirmowana, ponieważ liczy się interes nadrzędny – decydujący o trwaniu państwa, w sposób umożliwiający realizację interesu powszechnego, w tym jak największej ilości interesów prywatnych.

    Tutaj dygresja generalna – wiele się mówi o ochronie mniejszości, jednakże w demokracji nie dotyczy to mniejszości politycznych, jeżeli te w sposób jawny domagają się redefiniowania racji stanu lub zmiany umowy społecznej. Jednakże równolegle państwo chroni mniejszości obyczajowe, afirmując ich prawo do propagowania swoich poglądów, będących w istocie niczym innym jak czynnym dokonywaniem zmiany paradygmatu funkcjonowania podstaw społeczeństwa, jednakże w majestacie uznania i oficjalnej ochrony prawnej i systemowej. Nie mówi się o zmianie umowy społecznej (wymywa jej podstawę), nie mówi się w ogóle o racji stanu, na nią w nowych ideologiach nie ma miejsca, tam liczy się na nowo definiowane obyczajowe „ja”.

    Wnioski – współcześnie w państwach demokracji zachodniej można być wojującym przedstawicielem mniejszości obyczajowej dążącym np. do zmian w podstawach funkcjonowania społeczeństwa w takich sferach jak definicja rodziny, prawa do życia, wychowania dzieci, wreszcie swobód seksualnych – afirmowanych do funkcji oficjalnej ideologii. Jeżeli jednak chcielibyście państwo mówić o Narodzie i jego interesach np. poprzez potrzebę zmiany kierunków polityki zagranicznej – to uważajcie na seryjnego samobójcę.

    Po co jest i do kogo należy państwo? To pytanie jest prawdziwym testem demokracji i intencji rządzących, trzeba zadawać je zawsze.