- Społeczeństwo
Coś z etosem macierzyństwa jest nie tak…
- By krakauer
- |
- 22 kwietnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
No nie chcą rodzić, sprytnie wyposażyły się w nieuznawane przez Kościół dominujący środki zabezpieczające i unikają zapłodnienia jak się da! Trzeba przyznać, że nasze panie są w tym „unikaniu” zabójczo skuteczne, bo Naród zaczął się zupełnie na poważnie kurczyć. Szkoły znikają, przedszkoli jak nie było, tak już nie wybudują, – bo i dla kogo? Strach pomyśleć, co będzie ze studiami? No i kto się będzie nami zajmował jak już będziemy mieli swoje lata.
Jak to jest możliwe, że w okresie – największego prosperity w tym kraju od 300 lat – kobiety nie chcą rodzić? Czy przyczyny są ekonomiczne, jakie znamy, czy też kulturowe – zakładanie rodzin w wersji tradycyjnej przestało być modne? Genderowy-feminizm wsparty konsumpcjonizmem zaburzył relacje? Co się dzieje z naszym społeczeństwem?
Nawet, jeżeli przyjmujemy, że brak stabilizacji ekonomiczno-socjalnej jest wystarczającym powodem, żeby zniechęcić znaczną część społeczeństwa od zakładania rodzin, to zegara biologicznego szczególnie u kobiet nie da się oszukać. Jak dotychczas nie było takiej sytuacji, która byłaby w stanie te naturalne dążenia powstrzymać. Być może panikujemy, zapaść trwa przecież dopiero 25 lat, – czyli mniej więcej czas dojrzałości jednego pokolenia i się trend odwróci, jednakże coś jest mocno nie tak, że ludzie tak bardzo boją się odpowiedzialności.
Prawdopodobnie nie mamy innego wyjścia jak sięgnąć po mechanizmy bezpośredniego wspierania macierzyństwa, w tym w szczególności budowy systemu pomocy socjalnej dla matek. Być może nie będziemy mieli wyjścia i będziemy musieli płacić państwową rentę każdemu za urodzenie dziecka – do czasu osiągnięcia przez nie pełnoletniości. Jednakże takie działania są ostatecznością, gdyż jest oczywistym, że rodzice jednych dzieci – dotowaliby rodziców innych dzieci.
Być może problem leży po prostu w kobiecej psychice – zwichrowanej przez model genderowo-feministycznych kłamstw o konieczności „robienia kariery”? Rzeczywiście genderowe-feministki mogą być z siebie dumne, udało się im obudzić świadomość kobiet, w tym znaczeniu, że potrzebę macierzyństwa udało się oddalić. Dokonano tego poprzez zniszczenie etosu macierzyństwa. Przewartościowanie percepcji kobiet na fikcyjną para-samodzielność, albowiem mechanizm kariery jest taki, że jedynie cześć jest w stanie się samodzielnie utrzymać. Cała większość w momencie zajścia w ciąże staje się finansowo zależna od partnera lub rodziny, jednakże dochodzi do przesunięcia w czasie – zmarnowanego z perspektywy zegara biologicznego na studia lub bezpłatne staże. Uwaga tu nie trzeba robić badań statystycznych – wnioski są oczywiste, wystarczy popatrzeć jak rozkładają się dochody. Jeżeli prawdą jest, że kobiety zarabiają przeważnie mniej od mężczyzn – to jak ma żyć matka z małym dzieckiem za około 1400 zł pensji – o ile oczywiście ma to szczęście, że pracuje na etacie i pracodawca rozumie biologię.
Można postawić tezę, że cały genderowy-feminizm, zwłaszcza ten przejawiający się na kartach kolorowych pism ogłupiających kobiety to zwykłe oszustwo, za które jako społeczeństwo płacimy straszną cenę – odkładanego macierzyństwa, a także poronień, dramatu dzieci upośledzonych i wielu indywidualnych tragedii, które różnie się rozkładają w życiu poszczególnych osób. W wyniku całego zadęcia się na edukację, karierę – darmowe staże, dochodzi do tego, że kobieta jak jest już w ciąży po 30-tce, to ze strachem, zarówno finansowym – jak sfinansować „nowe wyzwanie” jak i medycznym, ponieważ biologia nie kłamie. Najlepszy wiek dla kobiety na rodzenie to jest najpóźniej dwadzieścia kilka lat – 90% lekarzy specjalistów w ginekologii się z tym zgodzi!
Poprzez kłamstwa genderowego-feminizmu wszyscy tracą. Przede wszystkim zaś oszukane są same kobiety, a państwo systemowo traci dzieci, które nie mają szans narodzić się, gdyż ich matki mają wybujałe fantazje na temat warunków życia w naszym państwie.
Jeżeli nie będzie generalnych szans na odwrócenie tego trendu, po prostu trzeba będzie rzeczywiście płacić osobom o średnich i niskich dochodach na utrzymanie dzieci. Oczywiście liczą się wszelkie mechanizmy – jak odpisy podatkowe itd. Jest, bowiem tak źle, że stopniowo każde dziecko staje się cenne.
Rząd powinien wyznaczyć cel strategiczny, – jakim powinno być 1,5 mln dzieci rodzących się średniorocznie. Inaczej czeka nas dramat życia w starzejącym się społeczeństwie gdzie upadlający ludobójczy system nie pozwalał być Ojcem, bo jak można być Ojcem – „głową rodziny” zarabiając 1900 zł netto? Ktoś się dziwi kobietom, że czują przymus pracy? Konsumpcjonizm plus zaraza genderowego-feminizmu zrobiły swoje…
Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]