- Ekonomia
Przyjęcie Euro po 2020 roku?
- By krakauer
- |
- 20 kwietnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
W jednym z prawie nie komentowanych wywiadów, pan Mateusz Szczurek – minister finansów podzielił się ze społeczeństwem swoim przeczuciem co do waluty Euro w Polsce. Wedle pana ministra jest mało prawdopodobne, żebyśmy przed końcem dekady płacili w Polsce w Euro. Na tą wypowiedź nakładają się jeszcze komunikaty pana Marka Belki – dostrzegającego polityczne korzyści (bezpieczeństwo) z przyjęcia wspólnej waluty i pana premiera Tuska, który na szczęście deklaruje się jako rzecznik przyjęcia wspólnej waluty i to w perspektywie która możemy sobie obecnie wyobrazić.
Realia są takie, że w 2020 roku Euro takiego, jakie dzisiaj znamy może już nie być, a Niemcy będą prowadziły zupełnie inną politykę, niekoniecznie tak przychylną Polsce jak obecnie. Euro jest dla gospodarki niemieckiej wspaniałym narzędziem do ekspansji i Niemcy z tego narzędzia potrafią doskonale korzystać. Jednakże w perspektywie 2020 roku, gdyby zbankrutowała Francja, Włochy, Hiszpania – mogą nie mieć złudzeń. Przede wszystkim mogą w razie przewartościowania polityki – wprowadzić własną walutę, godząc się na jej natychmiastową aprecjację, albo na nowo zdefiniować Euro jako walutę – bogatych krajów północy. W obu scenariuszach nie ma miejsca dla nas w tym klubie, ponieważ jesteśmy poza głównym nurtem europejskiej integracji.
Cudownie! A tak niewiele brakowało a mielibyśmy Euro w 2008 roku! Niestety zabrakło obu „wielkim protagonistom” odwagi i politycznego wizjonerstwa, chociaż – tutaj trzeba się ukłonić panu premierowi, który w przeciwieństwie do poprzedniego od samego początku jest wobec Euro jednoznaczny. To bardzo ważne, albowiem od woli osobistej decydenta politycznego zależy wola polityczna, która jednakże może się ujawnić tylko i wyłącznie gdy będzie do tego odpowiedni klimat polityczny. W praktyce chodzi oczywiście o możliwość zmiany Konstytucji, co bez wsparcia partii byłego pana premiera jest w obecnym parlamencie i prawdopodobnie w kolejnym też będzie niemożliwe. Więc w tym znaczeniu chyba niestety rację ma pan minister Szczurek, do 2019 roku – nie mamy szans na przegłosowanie przyjęcia wspólnej waluty. Ponieważ wymaga to odpowiednio wcześniejszych przygotowań, tym bardziej żegnaj roku 2020!
Naprawdę wspaniale! Zastanówmy się jednak – po co my jesteśmy w Unii Europejskiej? Jaki sens ma nasze funkcjonowanie we Wspólnocie, jeżeli nie chcemy się zdecydować na integrację na poważnie? Można powiedzieć wiele złego o Euro, jednakże z naszego punktu widzenia ma dwa kolosalne znaczenia – pierwsze polityczne, a drugie ochrony przed partactwem własnego rządu. Po prostu mając Euro będziemy wolni od skutków głupoty rządzących naszym państwem – ponieważ, Euro bez względu na ich przyszłe głupie, złe i nieudolne decyzje – przechowa wartość. Podobnie jak dzisiaj w Grecji. Dlaczego tam, ani społeczeństwo, ani rządzący – pomimo narzekania na Unię i złe Euro jakoś nie wprowadzili Drachmy? Ciekawe co do powiedzenia w tym przedmiocie mieliby przywołani powyżej trzej panowie. Proszę się nad tym zastanowić, jak to jest możliwe że tak strasznie doświadczona przez kryzys Grecja, jednak pozostaje przy wspólnej walucie?
Odpowiedź jest banalna – Euro reprezentuje realną wartość, ludzie chcą zarabiać w tej walucie, przedsiębiorcy chcą przyjmować w niej zapłatę za swoje produkty lub usługi. Nie dlatego bo kochają Unię Europejską, a pani Kanclerz Merkel ma ładne pastelowe marynarki, ale dlatego ponieważ Euro jest globalnym potencjałem, który każdy chętnie przyjmie. Być może tylko z wyjątkiem przerażonych deklasowaniem Dolara – ludzi z kraju pomiędzy dwoma oceanami, których głównym atutem (poza bombardowaniem innych państw i przeprowadzaniem na nie inwazji) jest właśnie drukowanie własnej waluty i kupowanie za nią wszystkiego czego potrzebują.
Największym wrogiem Euro jest lękający się utraty swojej uprzywilejowanej pozycji Dolar. Ten kto nie chce przyjąć Euro – działa na rzecz osłabienia Unii Europejskiej, wielka szkoda, że jednym z tych krajów jest Polska, której elita prawdopodobnie jeszcze nie dorosła do prawdziwej integracji.
Śmiało panowie i panie – zaprzepaśćmy szansę, która mamy drugi raz w historii, przy czym poprzednia wydarzyła się około 1000 lat temu, kiedy to przychylny Polsce Cesarz Rzymski Otton III – widział nas we własnej wspólnocie… wielkiego i wspaniałego – uniwersalnego Imperium.
Najgłupszym argumentem przeciwników Euro jest to, że obawiają się że Euro upadnie. Szanowni państwo – jeżeli się to zdarzy, to złotówka co? Zajmie miejsce Euro w wymianie handlowej Europy? Niemcy, Francuzi, Grecy, Hiszpanie i inni – rzucą się na złotówkę jako „twardą walutę”? Proszę nie mieć złudzeń. Żadnych. W momencie jak upadnie Euro, złotówki nawet nie będzie widać gdzie spadła. Z tego właśnie powodu opłaca się nam Euro wesprzeć swoją gospodarką.
Jeżeli warto postawić wszystko na jedną kartę, to właśnie na Unię Europejską, a nie ma Unii bez Euro! Swoim potencjałem i euroentuzjazmem możemy znacząco przyczynić się do ogólnej poprawy sytuacji.