- Soft Power
Nasi niektórzy politycy to prawdopodobnie psychicznie chorzy podżegacze wojenni
- By krakauer
- |
- 15 kwietnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
Niestety po ostatnich doniesieniach medialnych, których nie da się nawet powtórzyć – trzeba jasno stwierdzić – niektórzy z naszych polityków to prawdopodobnie psychicznie chorzy podżegacze wojenni.
O ile jeszcze można zrozumieć osobę zza wielkiej wody, która nie musi się obawiać „mrocznego oblicza historii” pod swoim miejscem zamieszkania, to naprawdę nie da się zrozumieć naszych polityków, którzy nawołują Ukraińców do wojny domowej!
Nie da się zrozumieć wypowiedzi niektórych panów inaczej niż właśnie w kategoriach choroby psychicznej. Ponieważ wojna dzieje się sama, nie trzeba nikogo do niczego zachęcać, a zwłaszcza a kategoriach – rzekomego dawania w ten sposób szansy nam, żebyśmy mogli im pomóc.
Czy my żyjemy na bezpiecznej wyspie – może jesteśmy subkontynentem bezpiecznie chronionym przez najpotężniejszą flotę uderzeniową świata? Mamy siły kosmiczne, termojądrowe, operacyjną broń atomową, dużo zaprawionych w bojach i uzbrojonych po zęby wojsk lądowych? Liczne wojska specjalne? Logistykę zdolną to wszystko utrzymać w trakcie działań bojowych? Ludzie! Jakim idiotą trzeba być, żeby wzywać ludzi i władze sąsiedniego kraju do wojny domowej, ewentualnie do de facto sprowokowania wojny z potężniejszym sąsiadem.
Ukraińcy nie muszą bić się za Donieck, Ługańsk, Charków, Mikołajów czy Odessę (inne miejsce), ponieważ jakiś pan z Polski tak sobie życzy i o tym publicznie mówi! Co to niby ma znaczyć, że nie chcieli umierać za Krym, a jak nie będą bili się za wskazane wyżej miasta – to inaczej zgodzą się na rozbiór Ukrainy? Czy wojska ukraińskie i ludność ma bić się tak jak w trakcie najazdu hitlerowskiego? Donieck, Ługańsk, Charków, Mikołajów czy Odessę mają zamienić w morze gruzów, tylko dlatego ponieważ jakiś prawdopodobnie psychicznie chory polski polityk ma taką wizję? Jak można się w tak parszywy sposób mieszać w sprawy obcego kraju, wobec którego NIE MAMY ZOBOWIĄZAŃ SOJUSZNICZYCH.
Czy rzeczywiście ci, którzy mają walczyć, muszą tę walkę podjąć? Mają podjąć rękawicę – tylko, dlatego bo jakiś polski nieudacznik, którego wyrzucono z rządu – ma czelność podżegać do wojny? Czy dlatego mają umierać ludzie, ponieważ jakiś polski nieudacznik (powtórzmy prawdopodobnie chory psychicznie) pozwala sobie na bezczelne podżeganie?
Jeżeli pomyślimy, że ten człowiek jeszcze niedawno pełnił jedną z kluczowych funkcji w rządzie, to po prostu włos się na głowie jeży, – kto nami rządzi? Jak można kogoś o tak prymitywnie spłaszczonym światopoglądzie zrobić ministrem i to o zgrozo…!
O ile do tej pory jeszcze można było wierzyć w to, że potrząsanie szabelką przez niektórych naszych polityków, czy też kolejne kompromitacje dyplomacji – będą jedynie sprawami wewnętrznymi i zamkną się ewentualnie na jakiejś handlowej retorsji. To niestety nie miejmy złudzeń – za podżeganie do wojny domowej lub do zabijania sąsiadów po prostu się płaci tym i w taki sposób, w jaki się podżega. Szanowni państwo to naprawdę nie jest tak, że nieprzychylni Polsce ludzie nie czytają naszych gazet, czy też nie słuchają polskiego radia. Wiadomo, że w mediach można powiedzieć wszystko – jednakże jest pewna ważna różnica pomiędzy tym, co pisze lub mówi dziennikarz – tutaj „licencja poetica” jest w zasadzie nieograniczona, komentować i snuć domysły każdy może. Natomiast, jeżeli coś mówi polityk, nawet już nieaktywny i pozbawiony funkcji, to jednak jest fakt, to jest wydarzenie, to jest pokazanie, jakimi kategoriami może myśleć klasa polityczna.
Zanim jeden czy drugi idiota (termin medyczny) powie coś o umieraniu za Ługańsk, Donieck, czy też dowolne inne miasto około lub ponad 1000 km od Polski – powinien się zastanowić, jaki mamy w tym interes, to po pierwsze a po drugie czy Polacy rzeczywiście chcieliby ponosić ofiary a nawet umierać w interesie obcego kraju? Gdybyśmy mieli podpisany sojusz z Ukrainą, być może byłoby łatwiej o ile tylko wyjaśniłaby się tam sytuacja, czy mamy do czynienia z wojną domową, czy z agresją zewnętrzną? Jednakże żaden sojusz nas z tym państwem nie łączy. Z tego prostego powodu polscy podżegacze wojenni powinni dobrze się zastanowić, czy wzywając dzisiaj Ukraińców do bicia się za Donieck, Ługańsk, Charków, Mikołajów czy Odessę, będą mieli jutro, kogo wzywać do obrony Przemyśla, Olsztyna, Białego Stoku, Lublina, Warszawy…
Takie postępowanie jak zaprezentował jeden pan, którego nazwisko nie jest godne, żeby wymieniali go ludzie szanujący się to, nic innego jak tylko ściąganie problemu, a nawet powiedzmy wprost – ściąganie wojny na własny kraj i własnych współobywateli.
Jedno jest pewne, jeżeli zdarzy się nieszczęście – Naród tym nieudacznikom tego nie wybaczy. Po prostu, jeżeli obecnie rządząca klasa polityczna wmanewruje Polskę w wojnę domową, czy też może „nie wiadomo jaką” na Ukrainie to nasz kraj czeka rewolucja, ponieważ ludzie już dzisiaj widzą, że nie mamy w tym ŻADNEGO INTERESU i nie jest prawdą, że od rzekomej suwerenności Ukrainy zależy nasze bezpieczeństwo.
Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]