- Cytaty
Prawdziwa wojna, czyli to nie krasnoludki, ale Rosja może nas zaatakować
- By krakauer
- |
- 07 kwietnia 2014
- |
- 2 minuty czytania
„To nie krasnoludki, ale Rosja może nas zaatakować” powiedział pan Jarosław Kaczyński na spotkaniu z sympatykami swojej partii w położonym w woj., Warmińsko-Mazurskim Polsce Braniewie. Pan Kaczyński mówił więcej o wojsku sugerując, że trzeba go więcej, ma być lepiej wyposażone i ma być na „odpowiednim poziomie”. Niestety nie zdefiniował wprost czy na odpowiednim do naszego potencjału finansowego, czy też na odpowiednim do zagrożeń (potencjalnych, które jednak zarysował). No, bo jeżeli wg. pana Kaczyńskiego to nie krasnoludki mają nas zaatakować, tylko Federacja Rosyjska to znaczy, że armia ma być budowana na odparcie tego ataku. No i atak na nasz kraj ma oznaczać „prawdziwą wojnę”.
Można to podsumować pytaniem, – czym jest wojna prawdziwa? Czym się różni od wojny nieprawdziwej? Czy przepraszam chodzi o trupy? No. Bo istotą prowadzenia wojny jest zabijanie nieprzyjaciela, jeżeli stawia opór lub w zależności od przyjętych celów strategicznych. Być może ta wypowiedź pana Kaczyńskiego odnosi się do operacji stabilizacyjnej wojsk samoobrony Republiki Krymu? Trudno ocenić, jednakże tam miała miejsce tożsamość ludzi noszących broń z ludnością cywilną. Więc tu w ogóle nie można mówić o konflikcie, czego ostatecznym dowodem był przecież brak oporu ze strony wojsk Ukrainy. Pan prezes powinien wiedzieć, że takie konflikty się nie zdarzają i są czymś nadzwyczajnym. My nie mamy szans na taki konflikt, historia nas nauczyła, że wojny przeciwko nam zawsze są jak najbardziej na serio, chyba że nasze własne dowództwo zakazuje walki, jednakże to co innego.
Szokuje jasność przesłania pana Kaczyńskiego, co do tego, kto jest potencjalnym agresorem. Oczywiście znając uniwersalność komandosów „Specnazu”, nie negowałbym ich zdolności do przebrania się w stroje krasnoludków – jak byłaby taka potrzeba operacyjna, jednakże ta wypowiedź jest porażająca. Zagrożenie zostało jednoznacznie zdefiniowane, kierunek nie budzi już wątpliwości – poraża natomiast lekceważące podejście do skali zagrożenia. Jeżeli potencjalny premier uważa, że grozi nam możliwość inwazji ze strony Rosji, (bo wyprzedzająco chyba nie zaatakujemy?) To mamy proszę państwa PROBLEM.
Problem z takich, jakie są trudne do rozwiązania. Nawet nie, dlatego bo większość Rosjan prawdopodobnie nie do końca wie, gdzie jest Polska, ale dlatego bo nasi czołowi politycy reagują na wyimaginowane zagrożenie, które sami starają się wmówić Narodowi nie potrzebami zwiększenia dialogu, zrozumienia i ocieplenia relacji z Rosją! Oj nie, nie! W zamian za to praktycznie wszyscy poza jedynie rozsądnymi politykami PSL i w części SLD mówią o wzmocnieniu armii, ściąganiu wojsk zachodnich do Polski i w ogóle odpowiadają retoryką mięśni i siły na coś, czego nie rozumieją, a nie są w stanie nawet zauważyć, że zjawisko mogłoby ich nie dotyczyć, gdyby sami nie włożyli palców między futrynę a drzwi.
Proszę zwrócić uwagę na to, że w trakcie trwania całego kryzysu nikt z naszych decydentów nie mówił o konieczności przyhamowania się ze strony naszych przedstawicieli, dopiero teraz poseł Kłopotek się odważył! Czy to jest normalne? Oczywiście polityka rządu to jedno, popieranie oficjalnej linii w chwili nawet wyimaginowanego zagrożenia państwa to drugie, ale żeby nie znalazł się nikt z parlamentarnych polityków, bo tylko ci się liczą, kto jednoznacznie nawoływałby cały mainstream do opanowania się i przypomnienia, że Rosji nie zmienimy – to jest jakaś gigantyczna trauma.
Co będzie dalej? Będziemy przygotowywać się do wojny? Gromadzić zapasy, budować armię, rezerwy, wywiad? I tak, jako jedno z niewielu państw Sojuszu wydajemy 1,95% PKB na wojsko, to bardzo dużo pieniędzy. Czy w wyniku tych wszystkich deklaracji należy się spodziewać, że zwiększymy ten poziom? Oczywiście nie pytamy czyim kosztem.
Oczywiście musimy przyjąć, że może zaatakować nas każdy, nawet Słowacja. Mogą zaatakować nas także krasnoludki! No, co? Przecież nie wiadomo! W tym samym kontekście może zaatakować nas także Federacja Rosyjska, ale tak naprawdę nie ma znaczenia, kto nas zaatakuje liczy się to, że będzie to prawdziwa wojna.
Dlatego mądrze wybierzmy w nadchodzących wyborach, tak żeby jak najmniej obecnie rządzących znalazło się ponownie u władzy, być może wówczas będą szanse na rozpoczęcie dialogu z Federacją Rosyjską a nie czynienie z niej spodziewanego agresora. Oczywiście odpuścimy sobie analizę politologiczną, ale proszę się zastanowić jak ewentualny wybór pana Kaczyńskiego na premiera Polski odbiorą teraz władze Rosji i to bez względu na to, kto tam będzie rządził! O ile, bowiem dla większej części naszego mainstreamu to pan Władimir Putin jest ucieleśnieniem zła i możliwym zagrożeniem, to dla pana Kaczyńskiego potencjalnym wrogiem zdaje się być sama Rosja.
Wniosek jest oczywisty – wybierzemy Kaczyńskiego, ropę będziemy importować z Nigerii.
Miłego tygodnia wszystkim… jak ktoś zobaczy krasnoludka proszony o kontakt z redakcją portalu…
Ps. Liczą się tylko krasnale rosyjskojęzyczne – żebyście po pijanemu nie wytłukli w ogródkach „krasnali ogrodowych”! Chociaż znając elastyczność i obrotność naszych przedsiębiorców, bardzo szybko zostanie wyprodukowany krasnal w mundurze Specnazu, mówiący „ядерная зима…”, no przecież jak jest rynek to produkcja ruszy…