- Cytaty
Dlaczego premier posługuje się retoryką zbliżoną do retoryki wojennej?
- By krakauer
- |
- 25 marca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Jedna z najnowszych wypowiedzi pana premiera Donalda Tuska jest zatrważająca (pomimo jej szerszego kontekstu wyborczego), ponieważ pod pewnymi względami wypełnia przesłanki – dorozumianego – posługiwania się retoryką wojenną i to w oparciu o figury retoryczne kojarzone w naszej psychice z poprzednią wojną.
Na konwencji wyborczej swojej partii pan premier w długim wystąpieniu posłużył się figurą retoryczną stanowiącą odwołanie do 1 września, kiedy to polskie dzieci mogą nie pójść do szkoły z powodu zagrożenia wojennego: „(…)Wybory europejskie być może są o tym, czy w Polsce dzieci w ogóle pójdą do szkoły 1 września.(…)” Przez część komentatorów politycznych oraz czynnych polityków m.in. pana Leszka Millera zostało to bardzo trafnie skomentowane kontekstowo jako „straszenie Polaków”.
Postępowanie pana premiera jest nieracjonalne, nie da się go zrozumieć. Z jednej strony jest to czysty PR a z drugiej paniczna próba ratowania twarzy po awanturze do jakiej się dopuścił on i jego dyplomacja w robieniu z igły wideł. Premier ma pełną świadomość faktu, że tylko wystraszeni wyborcy zagłosują na PO, a w tym straszeniu może mu pomóc tylko i wyłącznie demonizowanie tego wszystkiego co się dzieje na wschodzie w kontekście zagrożenia.
Alternatywnie musielibyśmy przyjąć, że premier nie wie co się wokoło niego dzieje, ponieważ jeżeli rzeczywiście te słowa nie były tylko przenośnią to mamy kilka miesięcy na przygotowanie państwa do wojny. To znaczy, że fabryki zbrojeniowe już od miesiąca powinny pracować na okrągłą dobę, rezerwiści wzywani do wojska, a kolejne roczniki – szybko szkolone z posługiwania się bronią. Do tego należy przygotowywać rezerwy na przetrwanie oraz co tu dużo ukrywać – fortyfikować przy pomocy wszystkiego czym się da – granicę wschodnią, tak, żebyśmy byli w stanie opóźnić przemarsz obcych wojsk w kierunku centrum państwa chociaż o 1-2 dni dłużej, ponadto co powiedział pan generał Skrzypczak.
Czy to się dzieje? Nie wiemy tak naprawdę niczego ponieważ w mediach głównego nurtu trwa festiwal sezonowej okupacji korytarzy sejmowych, nie robi się nic żeby przygotować społeczeństwo do wojny. Zero Obrony Cywilnej, zero przygotowania do przetrwania w warunkach wojny – ludzie nie wiedzą jak się mieliby zachowywać i na co mogliby ewentualnie liczyć ze strony władzy państwowej.
Ponieważ nic takiego się nie dzieje – nie widać przygotować do wojny we wrześniu, czy też wcześniej – skoro ma nie być szkoły to należy się jej spodziewać raczej w sierpniu – to znaczy, że albo rząd ma pełną świadomość że nie jest w stanie uratować kraju i nie robi nic gwałtownego żeby nie wzbudzać paniki, albo odwrotnie – podsycając atmosferę liczy na to, że społeczeństwo wystraszone sparaliżuje strach, a złość zamiast na nieudolności rządzenia rządu – będzie wyładowana poprzez rusofobię.
Jedno jest pewne, jeżeli rzeczywiście szkodliwa, napastliwa i nie wiadomo w czyim interesie realizowana polityka tego rządu miałaby doprowadzić do powstania ryzyka zagrożenia wojennego wobec Polski, to społeczeństwo tego panu Tuskowi nie wybaczy. Jego rząd złożony swego czasu z celebrytów czy też celebrytek sprytnie maskował działania konia trojańskiego no i mamy efekty, a jeżeli na tym mieliby ucierpieć zwykli ludzie – to Naród nie będzie miał litości. Proszę się zastanowić jak to jest możliwe, że Niemcy, Austria, Holandia, Wielka Brytania i inne kraje europejskie – mają na tyle dobre stosunki z Federacją Rosyjską, że mogą z nią stale handlować, nawet sprzedawać broń jak Francuzi. Tymczasem my, mamy kłopot ze sprzedaniem tam mięsa i jarzyn! A teraz jeszcze własny premier przemawia w tonie zagrożenia wojennego, zupełnie milcząc o złej i szkodliwej polityce wschodniej którą prowadził – może od niechcenia, może w nieświadomości – ale jednak prowadził i to ON za to odpowiada. To pan Tusk doprowadził nas do sytuacji, którą właśnie teraz może dalej sam kreować w taki sposób w jaki to się dzieje między innymi za pomocą jego retoryki.
Oczywiście uświadomienie sobie tego, że to pan premier odpowiada (i jego „niestety” minister wiadomo od czego) za nasze stosunki z Rosją – musi być bolesne nawet dla jego zagorzałych zwolenników, jednakże tak jest.
To ekipa pana Tuska doprowadziła nasze relacje do ich dzisiejszego stanu, w którym premier mówi pośrednio i poprzez dorozumienie o wojnie latem!
W jakim kraju my żyjemy? Czy ten rząd nie zajmujący się przez siedem lat sprawami społeczeństwa i państwem – rząd ograniczeń, rząd „nie da się”, rząd ciągłych nieudolności jest zdolny do tego, żeby przygotować kraj do wojny? Ewentualnie wyobrażacie sobie państwo tych ludzi – na czele z premierem Tuskiem jako nowy rząd emigracyjny na obczyźnie?
Przecież to już teraz jest horror i pandemonium niekompetencji, nieudolności i generalna porażka ogólna! Co by było w razie realnego zagrożenia? Jak zachowywałby się rząd kraju, którego większa część obywateli chce wyjechać z kraju, w którym podobno jest najlepiej od niepamiętnych czasów?
Na razie to jednak przemilczmy, wielka szkoda natomiast że wybory parlamentarne są dopiero w 2015 roku, jeżeli generowanie atmosfery strachu będzie narastać, to sytuacja będzie jasna. Trzeba się jednak zastanowić – jak daleko w prowokowaniu sąsiadów i wtrącaniu się w ich sprawy może posunąć się nasz rząd. Ponieważ jeżeli będą jakieś kłopoty i tak jego propaganda wszystko zwali na innych, a konsekwencje poniesie społeczeństwo.
Powtórzmy natomiast kwestię zasadniczą – jeżeli rzeczywiście sprawa jest poważna – dlaczego fabryki nie produkują broni na pełny regulator przez całą dobę? Dlaczego nie mobilizuje się społeczeństwa? No albo coś jest na serio, albo nie jest. Proszę samemu ocenić czy to PR, czy też realne zagrożenie i wróg czyha u bram Rzeczpospolitej.