- Polityka
Trzy partie i starczy?
- By krakauer
- |
- 15 marca 2014
- |
- 2 minuty czytania
Z najnowszego sondażu wyborczego wynika, że na wejście do Sejmu szanse mają głównie trzy partie – dwie partie prawicowe tj. mainstreamowa prawica oraz neoliberalna prawica i jedna partia nominalnie związana z lewicą.
To bardzo ciekawe, ale jest jeszcze trzecia siła – ludzie, którzy nie chcą głosować – sięgająca prawie 30% wyborców! To są ci z nas, którzy są niezadowoleni i nie mają już zaufania do tej klasy politycznej w całości.
Być może właśnie tak klarujący się układ sceny politycznej – z przewagą nadreprezentacji dwóch wielkich partii jest optymalny? Jedna strona sporu bierze odpowiedzialność za Polskę pod warunkiem, że pozyska nominalną lewicę, dzięki czemu może rządzić w sposób stabilny.
Plusem rozwiązania jest zniknięcie partii interesu klasowego z sejmu oraz rzeczników różnych przemijających mód, którzy nie są w stanie przedstawić społeczeństwu żadnych realnych propozycji odpowiedzi na istniejące pytania.
W praktyce jednak taki układ oznaczałby, że krajem trzecią kadencję mógłby rządzić obecny premier, wymieniając jedynie koalicjanta. Byłby to fenomen jak na nasze dotychczasowe zwyczaje polityczne świadczący o nadzwyczajnej stabilności opinii publicznej, ale przede wszystkim wielki osobisty sukces pana premiera i dowód zaufania do jego wizji ciepłej wody w kranie.
Plankton oczywiście by zniknął, ekspresowo skończyłyby się niektórym pieniądze z biur poselskich i europoselskich na produkowanie ładnych „ścianek”” z logotypami. Miernoty odpadłyby w odmęt historii i bardzo dobrze – to konsekwencje naszej ordynacji, która premiuje większe partie za to, że zbierają większe poparcie. Dobrze, że jest ten mechanizm i on działa.
Patrząc na trzypartyjny Sejm od strony prakseologii rządzenia – to byłoby doskonałe rozwiązanie, natomiast biorąc pod uwagę znaczenie polityczne – po prostu byłyby to realia, ponieważ pomiędzy partiami głównego nurtu a ich klonami, stworzonymi głównie przez odszczepieńców – nie ma widocznie zauważalnej przez społeczeństwo różnicy. Ci, którzy liczyli że dzięki nazwisku cokolwiek osiągnąć w polityce na poziomie krajowym popełnili gigantyczny błąd, dlatego niestety będą masowo szturmować samorządy.
O ile udałoby się uniknąć fragmentaryzacji partii sejmowych, a los odszczepieńców prawdopodobnie byłby wystarczającym dowodem na to, że nie warto się przeciwstawiać linii partii – to moglibyśmy liczyć na stabilizację i technokratyczne rządy, które do jakiegoś stopnia byłyby stabilizowane socjalnie przez zdrowy pierwiastek lewicowy. Przy czym jednak uwaga – istnieje poważne niebezpieczeństwo, że większy koalicjant mógłby chcieć „rozwinąć” lewe skrzydło i objąć czułą opieką – posłów odszczepieńców w ramach rodzimej koalicji.
Docelowo taki układ mógłby ewoluować w kierunku sprawnej, technokratycznej partii władzy – wyspecjalizowanej we wszystkich sprawach państwowych dzięki przewadze wiedzy i bogactwie nagromadzonych doświadczeń. To wcale nie jest niebezpieczne, ale musimy pamiętać że podobną drogę przeszły w zasadzie wszystkie kraje transformujące się na Zachodzie – w Portugalii, Hiszpanii i Włoszech mieliśmy do czynienia z wieloletnimi rządami jednej partii, po czym następował zwrot – władzę przejmowała inna opcja. Głównie po to, żeby zmienić wszystko, ale żeby nic tak naprawdę nie uległo zmianie.
Właśnie w kontekście klasowym i konserwacji dotychczasowego układu społeczno-ekonomicznego należy upatrywać głównych zagrożeń w rządach jednej monopartii z jej małą lewicującą z nazwy przybudówką. Być może kraj będzie rządzony lepiej, ale przyczyny dysfunkcji i biedy raczej nie znikną, nie zostanie rozwiązany problem depopulacji i inne, mające przyczyny strukturalne i w przyjętym modelu ludobójczego neoliberalnego kapitalizmu.
Pożyjemy zobaczymy, biorąc pod uwagę fakt, że kraj nadal potrzebuje modernizacji – zdecydowane, konsekwentne i pragmatyczne kierownictwo technokratów – MOŻE BYĆ OPTYMALNYM SPOSOBEM ZARZĄDZANIA ROZWOJEM KRAJU. Jeżeli przy tym udałoby się poprawić kilka kwestii jak – służbę zdrowia, kwestię adekwatnego rozłożenia kosztów utrzymania państwa na podatników i jeszcze kilkanaście innych kluczowych, to jak na standardy 25 lat transformacji przynajmniej udałoby się powstrzymać erozję biologiczną społeczeństwa. Jednakże, żeby ci ludzie mogli dać Narodowi nadzieję, to proszę nie mieć złudzeń…
Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]