• 17 marca 2023
    • Wojskowość

    Establishment zrozumiał, że państwo potrzebuje armii „NA SERIO”

    • By krakauer
    • |
    • 12 marca 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Pierwszym plusem z podwyższenia temperatury sytuacji ogólnej jest to, że nasz establishment zrozumiał, że potrzebujemy armii jak najbardziej na serio i że nie ma w tym zakresie żartów. Będzie znakomicie i wspaniale, jeżeli tą oczywistą prawdę zrozumie także społeczeństwo, przynajmniej w dominującej większości. Dla powodzenia procesu odbudowy polskiej armii przydałoby się jeszcze, żeby ten problem zauważyli także nasi sojusznicy, wówczas bylibyśmy w stosunkowo komfortowej sytuacji. Ponieważ byłoby po polsku tj. zagranica mogłaby nam „coś” podarować np. pieniądze, które wydalibyśmy na armię, przy błogosławieństwie społeczeństwa i bez oporu polityków.

    Należy ten proces bezwzględnie i w każdym wymiarze popierać, natomiast można z powodzeniem wskazać palcem tych, którzy jeszcze niedawno krzyczeli żeby nie wydawać pieniędzy na armię i nawet wzięli się za obcinanie jej funduszy rzekomo rozwojowych. Nie ma sensu rozpoczynanie programu modernizacyjno-rozwojowego od oszczędności na pieniądzach przeznaczonych na te działania, to jest zabijanie procesu w momencie jego rozpoczynania.

    Jest przy tym oczywiste, że na mizernych około 130 mld złotych się nie skończy! Mamy dwie możliwości, albo się bardziej zadłużyć, albo się opodatkować – specjalnie na cele uzbrojenia i utrzymania naszej armii.

    Wojskowi i specjaliści niech się zajmą sprawami fachowymi – trzeba przygotować stan docelowy i ścieżkę dojścia do jakiegoś poziomu stanu, jaki byśmy sobie życzyli. Potem do tego powinni usiąść profesjonalni planiści finansowi i zwymiarować, co i jak i „z czego”. Właśnie to, „z czego” jest kluczowe, ponieważ tak naprawdę nie bardzo jest skąd. Najbardziej oczywistym źródłem jest kupowanie, otrzymywanie, pozyskiwanie sprzętu od naszych sojuszników, to znaczy sprzętu, którego oni chcą się z jakichkolwiek powodów pozbyć, a jest jeszcze na tyle wartościowy, że warto przynajmniej płacić za jego transport i podtrzymanie zdolności jego głównych użyteczności.

    Jeżeli będziemy oczekiwali cudów techniki, wielkich wspaniałych i nowoczesnych systemów uzbrojenia, to oznacza, że albo kupimy ich niewiele i będą miały istotne, ale potencjalnie jedynie incydentalne znaczenie, albo kupimy ich ilość adekwatną do naszych wyrzeczeń w innych dziedzinach życia. Tutaj ponownie zaczyna się polityka i to taka na serio, ponieważ ludzie mają już pełną świadomość pomiędzy tym jak są obsługiwani np. przez publiczną służbę zdrowia, a dużymi wydatkami rządu.

    Przedwojenne społeczeństwo naszego kraju poniosło wielkie ofiary w postaci wydatków ze środków publicznych i zbiórek powszechnych, które zostały wydane na armię. We wrześniu 1939 roku był już przygotowany projekt budżetu na 1940 rok, który zakładał kolejne nakłady na armię. Co się działo na ziemiach polskich w 1940 roku wszyscy pamiętamy. Tej lekcji nie wolno nam zapomnieć ani lekceważyć.

    Niestety, podobnie jak przed wojną nasza gospodarka jest niewielkich rozmiarów, co oznacza mniej więcej tyle, że jako państwo możemy przeznaczać na obronność stosunkowo mniej – przeliczeniowo na jednego mieszkańca od naszych sąsiadów. W łącznej masie nie ma dramatu, to znaczy jako kraj jeszcze stosunkowo ludny – zbliżamy się do poziomu o wiele bogatszych państw, ale mniej zaludnionych. Chodzi o to, że u nas wiele biednych osób musi się składać na jeden nabój, a w bogatym kraju zachodnim obywatele finansują o wiele więcej. Ma to mniej więcej takie znaczenie, że jako duży i zasobny w ludność kraj – mamy możliwości obronne o wiele mniejszego kraju, ale o znacznie większej zamożności.

    Kluczem do powodzenia naszych zamiarów inwestowania w armię powinien być konsensus społeczny ponad wszelkimi podziałami politycznymi. W przedmiocie armii nie może być podziałów na „my” i „oni”. Wszyscy – opozycja i koalicja rządząca oraz mniejsze partie – każdy ma ten sam interes i powinien podpisać się pod wspólnymi celami w tym zakresie, a następnie przestrzegać porozumienia. To bardzo ważne zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej może działać stabilizująca dla naszej sceny politycznej.

    Być może udałoby się np. tak zmienić konstytucję, żeby na trwałe zapisać w niej obowiązek przeznaczania odpowiedniego poziomu środków publicznych na obronność? Być może udałoby się to powiązać ze zmianami nieszczęsnego zapisu konstytucyjnego o narodowym środku płatniczym?

    Jakie to symboliczne, że wszystko zależy od naszych polityków, jeszcze nie dawno oskarżających się o najgorsze zbrodnie i nie podających sobie ręki. Establishment zrozumiał już, że państwo potrzebuje armii i to w wariancie – jak najbardziej „na serio”. W tej chwili musi to sobie przełożyć na swoje, to chwilę potrwa, potem przedstawić społeczeństwu, jako jedynie słuszną opcję no i działać.

    Niestety z prakseologią mamy w naszym kraju poważne problemy.