- Ogólna
Jutro pełne obaw, czyli dlaczego trzeba zrewolucjonizować lewicę!
- By krakauer
- |
- 26 lutego 2014
- |
- 2 minuty czytania
„Jutro bez obaw – Program dla Polski” to nazwa oficjalnego dokumentu programowego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który można zobaczyć [tutaj]. Zwyczajna chęć prostackiej krytyki, niestety nie kwalifikuje się do tego dokumentu. Pod względem struktury, zakresu, głębi proponowanych treści – generalnie pod względem merytorycznym, jest to chyba najlepszy program… neoliberalnej i kawiorowej lewicy, jaki tylko można mieć na europejskich salonach. Uwaga – nie kpimy i nie wyzłośliwiamy się, jedynie korzystając z wolności słowa jasno stwierdzamy, że jest to wspaniały przykład neoliberalnego skażenia świadczącego o pełnej nieprzydatności socjaldemokracji w czasach, których tego typu ideologia już nie rozumie po co istnieje i jakie ma cele. W zasadzie Platforma Obywatelska mogłaby przejąć ten program – małe poprawki, drobne zmiany w części światopoglądowej i sukces gotowy, po prostu takiej kompatybilności pomiędzy partią odwołującą się do wartości lewicowych a w zasadzie już technokratyczną bezideową prawicą neoliberalną to nie ma chyba nigdzie na świecie.
Program jako dokument i jako przesłanie jest naprawdę świetny. Państwo – Społeczeństwo – Gospodarka, ten kto to wymyślił powinien dostać nagrodę „millerowską”, jeżeli takowa byłaby wydawana, albowiem hasło jest znakomite, w zasadzie na tym można zakończyć omawianie programu, bo wszystko już wiadomo, wiadomo co w nim będzie co do generaliów, a didaskalia, to tylko didaskalia w zasadzie chyba nawet nie warto ich na tym poziomie zapisywać, chyba że w odniesieniu do realizacji takich dokumentów jak unijna strategia Europa 2020 itp.
Mamy tutaj dużo odniesień do państwa, SLD pokazuje nam jakie to państwo powinno być i warto się bezwzględnie zgodzić, zdecydowanie wizja państwa przedstawiona przez Sojusz jest wizją państwa nowoczesnego, sprawnego, sprawiedliwego, w tym znaczeniu że nawet chyba jako jedni z nielicznych ludzie lewicy zauważyli kwestię jakości, co jest wartością samą w sobie, bo wciąż niewiele osób stać na myślenie w tych kategoriach. Cieszy przede wszystkim to, że Sojusz dostrzega rolę samorządu, armii i popiera nasze członkostwo oraz aktywność w Unii Europejskiej – wspaniały modelowy rozdział. Głębokie ukłony i gratulacje!
Dalej w „Społeczeństwie” – czyli drugim bloku tematycznym mamy niestety przedstawioną klasykę problemów z jakimi boryka się współcześnie nasz kraj, aczkolwiek w sposób niezrozumiały stosunkowo wysoko są kwestie równościowo-obyczajowe, można to tłumaczyć chyba katarem na pewnego kota na palu, gdyż inaczej w naszym katolickim społeczeństwie jest to ograniczenie zasięgu oddziaływania programu do żelaznego elektoratu plus „mniejszości”. Jednakże nie ma co się temu w – kwestiach generalnych – przeciwstawiać, ponieważ jesteśmy zobowiązani na mocy przepisów europejskich, dlatego też generalnie kierunek jest konieczny, sztuka polega jednak na jego właściwej prezentacji i implementacji do przestrzeni publicznej. Cieszy ochrona środowiska, cieszy troska o młodzież, edukację, sport, kulturę, to zdecydowanie bardzo ważne. Niestety to wszystko jest niewystarczające w naszych realiach, albowiem nie da się tutaj wybronić z oskarżenia o kontynuację dotychczasowej polityki państwa – to nie są propozycje przełomowe. Mogą być dobre dla bogatych krajów zachodu z rozwiniętą „socjaldemokracją”, natomiast niestety nie spełniają realiów Polski z ludobójczym neoliberalno-kolonialnym kapitalizmem.
Trzecia część programu to „Gospodarka”, niestety jest to część najsłabsza i nie wiadomo czemu ostatnia. Przyjmując nawet za uzasadnioną kompozycję deklaracji systemowych z pierwszego rozdziału poświęconego ogólnej refleksji państwowej – gospodarka musi być traktowana o wiele bardziej poważnie. Szybki wzrost, sprawiedliwy podział, zdrowe finanse, fantastycznie! Może jeszcze terraformowanie powierzchni Marsa? Trudno to inaczej skwitować! Dobrze, że lewica dostrzega rolnictwo, ale jeżeli mówimy o sprawiedliwym państwie i równym traktowaniu obywateli, niestety ale trzeba powiedzieć ludności wsi i miasteczek prawdę w oczy – SAMI ZA SIEBIE PŁAĆCIE ponieważ wynędzniałego społeczeństwa w miastach nie stać na fundowanie wam dalej takiego systemowego wsparcia jakie otrzymujecie. O kwestiach cyfrowych i przyśpieszeniu nie ma nawet co opowiadać bajek.
Warto zwrócić uwagę, że każda część programu ma mini wprowadzenie diagnostyczne, następnie SLD od razu przechodzi do propozycji. Warto taki układ propagować jako bardzo czytelny, zwłaszcza jeżeli jeszcze rekomendacje wynikałyby z diagnozy. Po raz kolejny trzeba powiedzieć, że to merytorycznie doskonały program.
Niestety jest to co najwyżej kolejne neoliberalne oszustwo, dlatego i tylko dlatego ponieważ nie ma tutaj słowa o WALCE KLAS, jako podstawowej determinancie zmian przed jakimi międzynarodowa neoliberalna banda cynicznych złodziei i oszustów broni obecnie swojej chorej koncepcji „globalnej gospodarki”, opartej na wyzysku peryferiów i niekontrolowanym prawie do agregacji aktywów. Z powyższego względu cały ten program należy wyrzucić, a tą lewicę traktować jako partię upadłą, nie mającą znaczenia dla idei – SOCJALISTYCZNYCH, które jako jedyne mogą przeciwstawić się doktrynie neoliberalnego złodziejstwa i ludobójstwa. Socjaldemokracja zbyt ufa salonom i to co proponuje jest z góry skazane na kompromis, co oczywiście ma swoje plusy, jednakże nie jest w stanie zmienić GENERALNEGO PARADYGMATU, który przyjęliśmy po 1989 roku, a który obecnie za wszelką cenę ze swoją ideą kolejnej numerowanej Rzeczpospolitej chce zmienić prawicowa-prawica.
Uwaga tu nie chodzi o to, że społeczeństwo dojrzało do rewolucji, że sytuacja wymaga zmian „czegoś nowego” itd. Problem polega na tym, że właśnie przed naszymi nosami pojawia się wielka epokowa szansa na wyrwanie społeczeństwa i państwa z prawicowo-neoliberalno-kościółkowego szamba w którym tkwimy w różnych permutacjach od czasów jeszcze zaborczych z krótką i tak wiele zmieniającą przerwą na naszą zdradzoną przez głupców umiłowaną ludową ojczyznę! Albo ludzie lewicy staną na wysokości wyzwań i zaproponują „coś nowego”, co wymaga jednak ODWAŻNEGO zanegowania ludobójczego systemu jaki wygenerowała neoliberalna prawicowa hydra, albo prawicowa permutacja systemu zabierającego wszystko od wielu w imię „tradycyjnych wartości, patriotyzmu i religii” zwycięży – triumfując w oparach absurdu „uratowania sytuacji”.
Ekonomiści są zgodni, że dotychczasowe podręczniki doktryn ekonomicznych można spalić lub dać na przemiał. Nie mają żadnej wartości – innej niż historyczna. Czy to się komuś podoba czy nie, jednak triumfuje Karol Marks, proszę sobie poczytać co pisał o redystrybucji wartości, akumulacji majątków i inne kwestie – DZISIAJ W 100% AKTUALNE, a w śród nich to właśnie WALKA KLAS wskazująca na klasową determinację mechanizmów społecznych i politycznych była, jest i będzie odwiecznym wyróżnikiem we wszystkich epokach – uniwersalnym kluczem pozwalającym ocenić czym jest nowa idea, nowy pomysł. Jeżeli przefiltrujemy program SLD przez nadrzędny imperatyw podporządkowaniu wszystkiego WALCE KLAS nie posiadających, a funkcjonujących dzięki pracy własnych rąk w świecie powszechnej i totalnej akumulacji własności – to niestety pozostaje wrażenie neoliberalnego smrodliwego kompromisu. To jest program do dopasowania do neoliberalnej koncepcji państwa, to jest to mniej więcej (i lepsze) co ma w swoich materiałach Prawi i Sprawiedliwość, a czego nie ma ani Platforma Obywatelska, ani niestety Polskie Stronnictwo Ludowe (ale tylko ze względu na skrzywienie środowiskowe). Jeżeli więc ten program ma spowodować, że SLD się wpasuje kompromisowo jako koalicjant, to lepiej jest to od razu wyrzucić i dać sobie spokój z kawiorową lewicą.
Liczy się tylko WALKA KLAS, potrzebujemy partii socjalistycznej w treści, rewolucyjnej w wymowie i nacjonalistycznej w argumentacji. Tylko w ten sposób można pokonać bezwzględną retorykę prawicowej-prawicy, która odwołuje się już do najpodlejszych składowych ludzkich umysłów, tworząc niesłychanie niebezpieczną mieszankę. Niestety SLD w tym kształcie, chociaż prezentuje wartościową postawę – nie może uchodzić za partię socjalistyczną, nawet nie usiłuje tego robić, dlatego przegra w tym znaczeniu, że nawet jak wygra to dzięki propagandzie i Public Relations, które w naszym kraju może nazywać majtki traktorem a lud i w to uwierzy. Natomiast można i trzeba tą partię oskarżać o marnowanie wielkiej epokowej szansy – nowego otwarcia, nowej propozycji OGÓLNEJ czy też GENRALNEJ, którą można przedstawić odwołując się do bliskiego wszystkim pracującym, niepracującym i biednym paradygmatu WALKI KLAS.
Niech żyje Walka Klas jako podstawowy wyznacznik ideologiczny na wszystkich płaszczyznach odniesienia! Jednakże młodzi nie wiedzą, a starzy mają już tyle odłożone, że nie chcą ryzykować gry o wszystko, a wielka szkoda. Ponieważ przy minimum wysiłku i jedynie w zasadzie zmianie retoryki SLD mogłoby zaproponować „to COŚ NOWEGO”, właściwą drugą drogę dla Polski – jakże odmienną od napastliwej i ludobójczej w praktyce retoryki partii prawicowych.
Szkoda i wstyd, jutro jest pełne obaw! Będzie jeszcze gorzej!
„W porządku, istnieje walka klas. Ale to moja klasa, klasa bogatych, prowadzi tę wojnę. I to my wygrywamy.”
“There’s class warfare, all right,” Mr. Buffett said, “but it’s my class, the rich class, that’s making war, and we’re winning.”
Autor: Warren Buffett
Źródło: Ben Stein, In Class Warfare, Guess Which Class Is Winning, „The New York Times”, 26 listopada 2006 [tutaj]