• 17 marca 2023
    • Polityka

    Majdan strzela, strzelają do Majdanu

    • By krakauer
    • |
    • 21 lutego 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Stało się to czego można było się spodziewać, ktoś – wyjął broń i zaczął strzelać do ludzi. Nie ma znaczenia czy strzelał „powstaniec” czy „prowokator” tego nie da się ustalić i sprawdzić już nigdy, właśnie zaczął się nowy rozdział ukraińskiego dramatu, w którym giną ludzie od kul z broni ostrej.

    W pewnym stopniu można było się tego spodziewać po ludziach, którzy stoją pod banderowską flagą, w kraju, w którym legalnie zarejestrowane jest około 8 mln sztuk broni! Przecież to było oczywiste, że na Majdanie jest broń, jedynie nie jest używana przez protestujących – w imię uniknięcia eskalacji konfliktu. Teraz właśnie widzimy efekty otwarcia nowego rozdziału, od którego jest już tylko krok do pełnej wojny domowej, w której ludzie regularnie będą się mordować, bez powodu – wystarczy, że ktoś będzie nazwany „Tituszką”, natychmiast będzie można go zabić, bez sądu, bez prawa, bez państwa – pełna anarchia, oczywiście w imię banderowskiego rozumienia ojczyzny.

    To władze Ukrainy ponoszą odpowiedzialność za to co tam się dzieje, w tym za stan państwa. Dopuszczenie do takiego rozwoju sytuacji jest winą samego prezydenta Janukowycza, który musi w tej chwili tą „żabę” zjeść, albo odpuścić i wsiąść do samolotu…

    Oczywiście jeden z liderów opozycji twierdzi, że „demonstranci pokojowo spędzili noc, ale ich oszukano”, jakie to typowe dla wszystkich rewolucji – ciągle ktoś kogoś oszukuje, a już giną ludzie. Praktycznie po całym centrum miasta – „powstańcy” ganiają się z milicją, strzelając do siebie z broni krótkiej i długiej – no ale oczywiście zostali oszukani. Niech to posłuży za ilustrację stanu tamtejszych spraw, który jest bardzo smutny. Chyba rzeczywiście już skończyły się możliwości negocjacji i rozmów. Nastał czas zabijania się.

    Do tej pory prezydent Janukowycz nie wprowadził do akcji wojsk wewnętrznych, jednakże sytuacja już do tego dojrzała. Jest potrzebny ciężki sprzęt i żołnierze uzbrojeni w broń ostrą – zdolni przeciwstawić się „powstańcom” w miejskim środowisku walki. Inaczej Ukrainę czeka anarchia i dekompozycja, może nawet kilka razy omawiany rozpad.

    Prawdopodobnie wszystko zdecyduje się w najbliższych dniach, bo pierwsze wystawienie do walki wojska, pokaże czy żołnierze będą wiernymi synami ziemi ukraińskiej i dochowają wierności Konstytucji, czy też ulegną retoryce „rewolucji” i odwrócą lufy swoich transporterów opancerzonych w stronę swoich dowódców. Wówczas prezydent może nie zdążyć nawet na samolot.

    Przy czym, trzeba pamiętać że ewentualna ucieczka Janukowycza, także może oznaczać podział kraju! Krym swoje ogłosił, Lwów swoje, Wschód Ukrainy nie będzie czekał na ewentualny wybuch nienawiści u siebie. Użycie broni zmieniło wszystko i w tej chwili już nawet dowódcom milicji będzie trudno przekonać swoich funkcjonariuszy, że mają pójść uzbrojeni tylko w pałki. Automat Kałasznikowa – bardzo szybko może nie tylko zakończyć Majdan, ale może spacyfikować całą Ukrainę, jedynie kwestią nie liczenia się z ofiarami – jest zwolnienie rządzących przynajmniej w części z odpowiedzialności moralnej, co raczej właśnie następuje.

    Jednakże na użycie broni przez władzę może być już zbyt późno, ponieważ Ukraina to nie tylko olbrzymi i potężny Kijów, a rewolucja to nie tylko Majdan. Nie da się zastrzelić połowy Ukraińców, bo rzekomo mniej więcej tyle popiera rewolucję. Co więcej, nie da się już zgnieść gąsienicami Majdanu, ani go rozstrzelać, ponieważ w ten sposób jedynie zaostrzono by konflikt, następnego dnia na Ukrainie masowo zaczęto by strzelać do milicji, administracji i podkładać bomby. W wyniku decyzji o rozwiązaniu siłowym Ukrainę czeka to co jest w tej chwili w Syrii. Tam także opozycja była przeciwna prezydentowi, skutki widzimy dzisiaj – można sobie pooglądać Syrię, a raczej to co z niej zostało w Internecie – pojechać tam się nie da, ponieważ już nie wiadomo kto skąd i w czyim imieniu strzela.

    Wszystko jest o tyle dziwne, że Ukraina posiada naprawdę potężne struktury bezpieczeństwa, zdolne do pacyfikacji całych regionów, a nie tylko kawałka centralnego placu w stolicy. Z perspektywy sił bezpieczeństwa – nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi w tłumie, to nie jest wyzwanie, któremu nie można zaradzić. Nie da się zrozumieć, dlaczego Janukowycz nie wykorzystał posiadanych atutów, wtedy kiedy jeszcze się dało. I właśnie to jest w tym wszystkim najbardziej dwuznaczne i najdziwniejsze, co totalnie dekomponuję zachodnią i opozycyjną bajkę o „krwawym prezydencie”, ponieważ jeżeli byłby naprawdę wcieleniem zła i wykonywał rzekome polecenia Moskwy, to już dawno Majdan powinien być wgnieciony w warstwę wodonośną przy pomocy gąsienic doskonałych ukraińskich czołgów! Proszę państwa dziesięć czołgów (strzelających i miażdżących) i nie ma Majdanu – jest breja krwi, kości i rozlanych mózgów klejąca się do tego czego czołg nie był w stanie zmiażdżyć. Wcześniej wystarczyłoby ściśle otoczyć okolicę – usuwając wszystkich ludzi ze strefy izolacji – żeby nikt się nie przedostał, zagłuszyć sygnał UMTS i GSM i nikt by niczego nie widział i nie słyszał – dopiero załogi polewaczek rano sprzątających plac. Załogi do 10 czołgów w 46 mln-owym kraju zawsze się znajdą – mówimy o 30 osobach! Jednakże to się nie wydarzyło, władza przyjęła taktykę soft. Może kiedyś dowiemy się od historyków, może od samego Janukowycza, dlaczego nie odizolował dwóch kilometrów kwadratowych w centrum i nie spacyfikował „rewolucji”? Przecież to co tam się dzieje z punktu widzenia ukraińskiej konstytucji można zakwalifikować jako próbę zamachu stanu.

    Na tą chwilę mamy już standard użycia broni, to bardzo źle, to dramatycznie, to zapowiedź kolejnych ofiar. około 18 tej mówiliśmy o około 60 zabitych, czy do wieczora będzie setka? Ukrainie można już tylko współczuć, albowiem poza ofiarami dni dzisiejszych, ci ludzie zadają sobie właśnie rany, które będą się zabliźniać latami, a i tak nadal będą krwawić o ile w ogóle krew będzie miała szansę zakrzepnąć. Wojna to nie jest zabawa, a na pewno już wojna domowa, to najgorsza z wojen.