• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Ponieważ w przyszłości zbankrutujemy zacznijmy ciąć już dzisiaj

    • By krakauer
    • |
    • 22 lutego 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Demografia i prawa rządzące wielkimi liczbami są nieubłagane. W perspektywie roku 2030-2040 grozi nam bankructwo, to znaczy, że suma zobowiązań naszego państwa może znacząco przekraczać nasze zdolności płatnicze zsumowane ze zdolnościami kredytowymi. Po prostu nie będzie pieniędzy na dalsze finansowanie wielu kwestii, które jeszcze dzisiaj uważamy za normalne i zwyczajne, chociaż często narzekamy na jakość świadczonych w ten sposób usług publicznych.

    Marzenia neoliberałów oraz socjo-neoliberałów o „wielkim skoku”, dzięki któremu wejdziemy w przyszłość z nowym impetem to jawna głupota, która powinna być karana. Cały kraj nie dokona postępu – to nie jest możliwe, efektem źle prowadzonej polityki zrównoważonego rozwoju jest to, że ładne odnowione lub wybudowane ryneczki polskich miasteczek i większych wsi nadal toną w gnoju jak przejedzie traktor a wydane w ten sposób pieniądze posłużyły na zakup biletów lotniczych dla dzieci, które poleciały do Londynu do pracy, ponieważ nasze metropolie pozbawione znaczenia i niedoinwestowane – nie są atrakcyjne i nie były w stanie wytworzyć masy krytycznej umożliwiającej konkurowanie z otoczeniem. Polska była, jest i będzie zaściankowa i biedna. Jednakże tym razem TO TYLKO NASZA WINA. Nawet „ruscy” nie przyłożyli się do naszego nieszczęścia, a Niemcy wręcz przeciwnie – inwestują i dają nam pieniądze żebyśmy się podciągnęli w organizacji przestrzeni. Efekty? „Białe słonie” i pomimo prowadzonych już tyle lat inwestycji nadal z trudem jeździ się po Polsce – drogi nie tworzą systemu! O kolei lepiej nie wspominać. Naprawdę jesteśmy sami sobie winni, a niestety nie ma kary śmierci, żeby winnych bydlaków należycie ukarać.

    Tymczasem oszukujemy się najpierw mitem tzw. OFE i emerytur kapitałowych, który okazał się jednym wielkim skurwysyńskim oszustwem banksterów zasługujących na wyjątkowo brutalną i bezlitosną śmierć. Równolegle przez cały okres transformacji – i nadal z niezrozumiałym obecnie powodów – finansujemy emerytury specjalne i uprzywilejowane pobory dla grup uprzywilejowanych społecznie, ekonomicznie, elitarnie i podatkowo. Niestety proszę państwa – trzeba to sobie uświadomić, że nie jest nas nędzarzy otrzymujących po 1200 zł emerytury stać na finansowanie emerytur grup uprzywilejowanych po 3000 i więcej. To nie jest możliwe, zwłaszcza że i tak na to wszystko budżet musi wyłożyć około 40 mld zł (plis na KRUS to razem około 55 mld rocznie). No to nie może tak działać, naprawdę skończmy z tym socjalistycznym oszukiwaniem się – parafrazując słowa klasyka i urealnijmy wszystko w sposób taki, w jaki działają prawa kapitalizmu i brutalnej neoliberalnej gospodarki.

    Jeżeli dzisiaj nikogo nie interesuje to, że połowy ludzi nie jest stać na leki, opłaty, dobre wyżywienie a ubrania kupują w szmateksach – jak już muszą, to kto się będzie interesował nami za 20-30 lat? Niewolnicy zrobili swoje, niewolnicy mają wyzdychać, w sposób ekologiczny.

    Zatem jeżeli nikt się nami nie interesuje, czemu my mamy pozwalać na funkcjonowanie systemu, w którym istnieją urzędy centralne – nie służące niczemu, a duże grupy obywateli niczym niebieskie ptaki, albo mogą iść na emeryturę po 15 latach tzw. służby, albo w ogóle płacą przeciętnie miesięcznie 60 zł składki emerytalnej i są szczęśliwi bo swoje 970 zł od państwa na rychłą starość dostaną.

    Do tego wszystkiego mamy jeszcze liczne patologie, które są możliwe do wystąpienia już chyba tylko w Polsce – jak np. zupełnie nonsensowne nauczanie religii w szkołach publicznych za państwowe pieniądze! Przecież to się nie mieści w głowie! Wierzysz w Boga – masz swój Kościół, to uczęszczaj w niedzielę do szkółki niedzielnej – jak bardzo chcesz, ale obciążanie państwowego systemu edukacji kosztami nauczania o tym kiedy są święta i jakie grzechy się popełnia – to abstrakcja, w czasach kiedy szkoły kończą dzieci nie znające względnie dobrze chociaż jednego języka obcego. Ile kosztuje nauczanie religii w skali kraju rocznie? Ile osób chorych na nowotwory można za to uratować? Więcej argumentów? Można wymieniać w nieskończoność – naprawdę żyjemy w czasach, gdzie państwa nie jest stać nawet na to co jest niezbędne. Dlatego trzeba odciąć wszystko co nie musi być finansowane z pieniędzy publicznych. Państwo nie musi finansować Kościołów i związków wyznaniowych – jeżeli mają sprawnych wiernych, to sobie poradzą, a jeżeli nie to można je ratować z powodów kulturowych – lub skazać na zapomnienie! Niestety taka jest kolej rzeczy, kulty bez wyznawców zanikają.

    Może to się wydać szalone, ale to właśnie dzisiaj jesteśmy „na górce” naszego potencjału! Dzisiaj mamy siły z rezerwy demograficznej, co prawda większość wyjechała, ale jeszcze ma kto pracować w kraju. Za 15-20 lat, będziemy społeczeństwem starych, biednych, schorowanych i przegranych ludzi z olbrzymimi długami rachunkami do zapłacenia. Dlatego nie ma powodu, żebyśmy po pierwsze dzisiaj fundowali komukolwiek uprzywilejowane warunki – poza osobami chorymi i niepełnosprawnymi oraz sierotami, a po drugie – nie można darować, tym z establishmentu którzy zmarnowali nasze szanse rozwojowe. Naprawdę nie da się na nikogo niczego zwalić. 25 lat transformacji, a wcale się nie żyje łatwiej niż w 1989 roku!