- Polityka
Żebyśmy znowu nie dali się nabrać na chocholi taniec
- By krakauer
- |
- 11 lutego 2014
- |
- 2 minuty czytania
Zbliżają się wybory, w niektórych partiach już się nawet zdążyli pokłócić o kwestie programowe, a w jeszcze innych toczą się śmiertelne boje o miejsca na listach wyborczych. Wielki krok do przodu zrobili ci, którzy zawiązali swoje własne partie po to właśnie, żeby móc decydować o miejscach na listach – to były genialne manewry pozwalające kilku osobom na poczucie, że nie tylko są jeszcze w grze ale że wręcz rozgrywają. Na to wszystko nakłada się rzeczywista szansa na zdobycie poparcia umożliwiającego prześliźnięcie się nad progiem – od czego są bowiem spece od politycznego PR-u?
Nie można jednak dać zamydlić sobie oczu bzdurami. Te same osoby opowiadają w kółko to samo, wygodnie się siedzi w Sejmie i nie mają zamiaru rezygnować, jednakże będą musieli. Najbardziej bolesne w świadomości byłego polityka jest to, że traci immunitet, bo immunitet to rzeczywiście fajna sprawa jak na nasz kraj.
Jak dotychczas a jest już właściwy okres – nie pojawił się na naszej scenie politycznej nikt, kto zaprezentowałby nie tylko tak upragnione „coś nowego”, ale przede wszystkim – pokazał, że można wyjść z marazmu i skierować kraj na ścieżkę szybkich reform. Ewentualnie przedstawić inną alternatywę, albo chociaż kogoś, kto odważyłby się powiedzieć Polakom prawdę, że tutaj jest tak jak jest i lepiej nie będzie, no może nieco się poprawi jak będziemy grzecznie tyrać i nie podnosić wzroku na jaśnie państwo…
Tymczasem mamy te same popłuczyny i odpadki, obrażalskich mitomanów, idiotów, super-idiotów oraz najgorszego rodzaju sort – pospolitych zdrajców, którzy po prostu obrazili się na swojego lidera, swoją partię – pokazali wyborcom za co i gdzie ich mają a następnie sobie odeszli i założyli własną piaskownicę. Licząc na to, że wyborcy niczym małe dzieci podążą za starszymi kolegami, którzy już plują i przeklinają.
Prawdziwa kampania wyborcza rozpocznie się w momencie wyborów do Sejmu, to jest oczywiste jak to że nad Polską też świeci słońce. Na debatę o Europie i sprawach europejskich nas nie jest stać, nie mamy takich autorytetów, które mogłyby cokolwiek sensownego powiedzieć na ten temat, czy nawet wymienić się poglądami. Trzeba raczej bać się żeby nasi pseudo-politycy nie popsuli obrazu Europy jaki nadal wśród Polaków dominuje. Niestety w tym kontekście grozi nam tylko i wyłącznie eurosceptycyzm, na nic innego nas nie jest stać, albowiem nie starcza argumentacji no i nasze interesy w Unii są raczej marginalne.
Wybory samorządowe już co najmniej dwa razy pokazały, że nawet wielkie partyjne szyldy nie są w stanie wygrać z nazwiskami sprawdzonych i znanych samorządowców. Tutaj także nikt nie przedstawił niczego nowego, a reformy w rodzaju przywrócenie 49 województw, likwidacji powiatów, czy też łączenia biednych gmin – wszyscy się boją jak ognia, obrona status quo jest sensem istnienia samorządu na kolejną kadencję. Dlatego też nie można się spodziewać tutaj rozwiązań, które miałyby cokolwiek poważniejszego na znaczeniu systemowym, chyba że zdarzy się cud i Unia coś wymusi jakąś skoordynowaną polityką. W naszym przypadku byłoby doskonale, gdyby rząd chociaż zauważył, że ma miasta i niektóre z nich mają problemy atypowe – odmienne od innych i przydałyby się specjalne regulacje ułatwiające istnienie aglomeracji.
Wybory do Sejmu to będzie jatka i sieczkarnia, krew będzie lała się ostro. Wówczas zaistnieją nasze medialno-celebryckie sławy, mające na celu stworzenie z naszego państwa krainy mlekiem i miodem płynącej. Wielu polityków liczy zasadniczo tylko na wybory i kampanię, tylko wówczas się uaktywni.
Warto już dzisiaj się zastanowić, co ci ludzie sobą reprezentują. Jakie mają poglądy na rzeczywistość? Czy wydalibyście państwo za konkretnego polityka swoją córkę za mąż? Może powierzylibyście mu ukochanego psa na weekend pod opiekę? Potem warto się dwa razy zastanowić co dany człowiek zrobił dla kraju – uwaga, to ważne kryterium, czyli nie badamy co zrobił dla nas, czy dla okolicy, ale co polityk zrobił dla państwa. Jeżeli jesteśmy przekonani, że dokonał czegoś wartościowego, to może rzeczywiście warto na niego oddać głos, jeżeli jednak pomimo obecności kogoś jedną lub dwie kadencje w Sejmie nadal go nie znamy i nie wiemy czym się zajmuje – to nie marnujmy swojego głosu.