- Społeczeństwo
Nadal nie mamy docelowej elity
- By krakauer
- |
- 09 lutego 2014
- |
- 2 minuty czytania
Transformacja społeczno-gospodarcza jakiej dokonujemy od 25 lat wyłoniła klasę społeczną, która agreguje majątek i uzyskuje z obracania nim rentę ekonomiczną. To stosunkowo nieliczna grupa ludzi żyjących na średnim i przyzwoitym względem średniej poziomie. Ci ludzie stanowią zaplecze dla rządzącej klasy politycznej, która nie sięga wzrokiem poza interes tej grupy. To znaczy rozumieją już że np. hurtownicy alkoholu muszą mieć zbyt, ale jeszcze do nich nie dotarło, że ci co ten alkohol konsumują muszą mieć na ten alkohol pieniądze, a o myśleniu wielopłaszczyznowym – nakazującym, żeby ten alkohol był produkowany w Polsce, przez Polaków, z polskich ziemniaków i za polski kapitał obrotowy – to w ogóle nie ma jeszcze mowy. Przykład z alkoholem jest o tyle na miejscu, że kilku obecnych Posłów, dorobiło się na wytwarzaniu i hurtowym handlu spirytualiami.
Elita rządząca rozumie jak na razie tylko to, co bezpośrednio decyduje o jej możliwościach finansowania swojego własnego zbytku i zabezpieczenia sobie warunków bytowania na przyszłość – oni na pewno będą mieli emerytury. Przykładem jest nasz system podatkowy – kraj jest utrzymywany z ludobójczego podatku VAT, który płacą wszyscy, w tym przede wszystkim biedni od konsumpcji a nie bogaci od posiadanego majątku, który przysparza im zysków i daje dalszą władzę.
Czy tak postępuje mądra elita? Przecież to jest budowanie klasy posiadającej na zgiętych karkach większości! Wbrew jej interesom i tak naprawdę nie licząc się z jej pośrednią erozją. Przecież jej długofalowe interesy zależą od kondycji ekonomicznej i ilości tych maluczkich! Może o to właśnie chodzi, żeby wyeliminować biedniejszą część społeczeństwa? Wówczas zniknie problem biedy, a postęp technologiczny zapewni odpowiednią podaż dóbr dla bogatych – wówczas standardowych obywateli.
Elitę to straciliśmy w okresie ostatniej wojny. To co mamy dzisiaj to pozostałość uwłaszczenia się elity post-PZPR i post-solidarnościowego styropianu. Ci ludzie już osiągnęli swoje maksimum wydajności intelektualnej i wydolności ekonomicznej. Niczego więcej nie zaprezentują, nie są w stanie niczego nowego wygenerować. Nie zapewnią nam ani rozwoju, ani Gospodarki Opartej na Wiedzy, ani nawet rewitalizacji kraju. Co gorsze – ich promowane nepotyzmem dzieci, czy też szerzej rozumiani następcy nie wygenerują niczego lepszego, ponieważ nie nauczyli się niczego własną pracą i wytrwałością, zatem nie będzie tutaj powszechnej zmiany. Nie ma co liczyć na nową jakość.
Nie mamy więc elity, a ta która się wytworzyła nie daje gwarancji dobrego zarządzania krajem w interesie powszechnym. Co więcej, ta elita już niczego nowego nie wygeneruje – będzie jedynie ssać z kraju. Wspólnie z największym problemem jakim jest – obca elita, inni ludzie mający zupełnie inne postrzeganie rzeczywistości.
Jeżeli nawet rządzący – zdadzą sobie sprawę, że im się w końcu opłaci dobre rządzenie i efektywne dzielenie się owocami transformacji ze społeczeństwem a nie tylko dystrybuowanie biedy. Jeżeli nawet by na to wpadli, porzucając ekonomiczny atawizm, to potrzeba czasu i nie wiadomo czy w wyniku zmian nie nastąpi dalsza degradacja tych pseudo elit, bo dla większości z nich lepszy przysłowiowy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Może im się bardziej opłacać ściślejsza kolaboracja i dalsze uzależnianie kraju od globalnego turbo kapitalizmu, bo oni zawsze już będą nadzorcami w warunkach tu i teraz – bo tylko taką optyką umieją oglądać rzeczywistość. Działanie w interesie powszechnym, w tym także tych, którzy nie mieli szans skorzystać na transformacji jest czymś o wiele trudniejszym, bo wymaga myślenia w kategoriach strategicznych i wieloletnich. Do tej pory w Polsce jedynie politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, wykazywali tego typu podejście, ale generalnie ograniczone do swojej klasy społecznej stanowiącej zaplecze wyborcze. Reszta polityków to typowi „dojutrokowicze”, widzący problemy z perspektywy rat kredytów, jakie zaciągnęli do końca kadencji oraz znalezienia się w dobrym miejscu listy na kolejną kadencję.
To gwarantuje nasz idiotyczny system wyborczy, w którym tak naprawdę nie wiadomo, kto trzyma władzę, a kto trzyma władzę nad układającymi listy wyborcze. Znowu kłania się PSL, które jest jedyną partią – zupełnie jawnie wybierającą swoich przywódców od pojedynczych kół po przewodniczącego.
Nadal nie mamy elit, obecnie koncentrujący kapitał – nie stwarzają rękojmi wygenerowania wartościowych jakościowo elit. W kraju jest tylko jedna partia, która jest transparentna sama z siebie. Co więcej, duża część własności jest w rękach obcych, których interesuje utrzymywanie Polaków co najwyżej w kategoriach zarządców ich własności tu i teraz. Ścieżki edukacyjne i ścieżki kariery – nie gwarantują przejścia do elity, albowiem nie dają ani pieniędzy, ani prestiżu. Nie ma kultury kreatywności, która wywindowałaby samoistne talenty. Na to wszystko jeszcze nakłada się absolutny brak poczucia Wspólnoty. Co nas czeka w przyszłości? Może dalsze trwanie – jeżeli nikt z zewnątrz tego nie zakłóci. Jeżeli jednak powtórzyłby się „ów Wrzesień”, to nie podniesiemy się. Nikogo to już jako docelowa forma istnienia nie będzie interesowało, no bo po co?