• 17 marca 2023
    • Polityka

    Premier ma rację – politycy i media wzajemnie się nakręcają!

    • By krakauer
    • |
    • 08 lutego 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Premier ma rację w ocenie sytuacji, jaka ma miejsce na naszej scenie politycznej od kilku tygodni (a w praktyce od bardzo dawna). Politycy i media wzajemnie się nakręcają na tematy zastępcze a konkretnie – pedofilię w Kościele i kwestię wypuszczenia wolność pewnego zbrodniarza, który jednak odsiedział swoją karę. Abstrahując od wagi tych tematów, dla jednego dużej, dla innego żadnej – liczy się to, na co zwrócił uwagę nawet sam pan premier, chociaż nie nazwał tego wprost tematami zastępczymi.

    Niestety nasze media po prostu lubują się w tym, żeby publikować informacje niemające realnego znaczenia. Kochają to politycy, zwłaszcza ci, którzy już w ogóle nie znają się na życiu i państwie, natomiast mogą całymi godzinami obrzucać się błotem – grozić pozwami i w sposób iście medialny, kreować nieistniejącą rzeczywistość w sposób dowolny, pod jednym warunkiem – oni w centrum, parcie na szkło, wypowiadają się, zajmują stanowisko, grożą, pomstują – coś wspaniałego. To jest właśnie nasza polityka.

    Niestety psują ten kraj media, czy też cytując klasyka łże-media. Warunkiem demokracji jest brak cenzury, jednakże to się w pełni sprawdzało w przypadku, jako – tako wykształconego społeczeństwa, niewrażliwego na manipulacje i głupotę. Nasze niestety już takie nie jest. Musimy się z tym pogodzić, że dominująca część rodaków to niestety osoby o raczej prostym ukształtowaniu pól, czy też raczej kanałów percepcji, często bez ich winy, albowiem dla wielu każdy dzień to walka o byt. Jest jak jest – społeczeństwo jest takie a nie inne I NIE WOLNO SIĘ NA NIE OBRAŻAĆ, to najgłupszy błąd elit. Trzeba w sposób umiejętny dostosować prawo i ukształtować życie publiczne w taki sposób, żeby ludzie wiedzieli, że biorąc do ręki pewien codzienny brukowiec zagranicznego wydawcy – biorą do ręki po prostu kawałek intelektualnego gówna, którego celem jest oblepienie kałem ich mózgu i zalanie krwią oczu, oczywiście po tym jak z podniecenia – obleją zmoczą sobie spodnie widząc cycki i pośladki jakiejś rozebranej w popularnym programie graficznym samicy rodzaju ludzkiego. Podobnie z telewizją, radiem, muzyką, to szerszy problem – kultury i jej oddziaływania na społeczeństwo w ogóle. Zresztą mieliśmy kilka dni temu przykład totalnego d……..u partii opozycyjnej, która rości sobie prawo do selekcji „wykwitów” kultury na te pożyteczne tj. wartościowe i te mniej lub nie. Gdybyśmy, chociaż mieli wrażliwość na sztukę i piękno, (kto z państwa zna zapis nutowy? No przyznawać się, – kto olewał muzykę w PRL-owskiej szkole lub już się nie załapał?) – to być może byśmy się obronili. Jednakże nasze społeczeństwo – może być poddane absolutnej indoktrynacji właśnie poprzez kulturę, o której dopuszczalnym kształcie chciałby decydować sami państwo wiecie, który polityk! To się nie mieści już nie tylko w głowie, to po prostu rozpycha jelito i trzeba defekować! Proszę sobie wyobrazić „niepokornych”, z których dwóch czołowych parchów pracuje właśnie w brukowcach – ci ludzie mieliby państwu mówić, co jest dobre, a jak już podobiznę Ojca Świętego jakiś „artysta” przyłoży skałą – to już nie tej to dobre?

    Nie mamy naturalnych autorytetów, ludzie kultury się wycofali z życia publicznego – bojąc się splamienia nazwisk. Do szlachetnych wyjątków biorących udział w życiu społecznym należą pan Kazimierz Kutz, pan Daniel Olbrychski, pan Jerzy Stuhr i kilka innych osobistości, jednakże oni sami nie odwrócą Wisły kijem! Zresztą oprócz apelowania do adresatów – odbiorców kultury, trzeba przede wszystkim stworzyć narzędzia społecznej kontroli nadawców i twórców. Nazwijmy to cenzurą jak trzeba, wszyscy pamiętają, co zrobił jeden genialny artykuł pana Tomasza Raczka z pewną nazwijmy to krajową produkcją filmową. Czyli jednak można dotrzeć do ludzi, można wskazać szmirę – zło – głupotę. Jednakże Raczek, Olbrychski, Stuhr czy Kutz – to tylko kilka osób. Co z dziennikarzami? Wszyscy są wielcy? Nikt nie odważa się napisać kilku cierpkich słów – idiotom szkalującym autorytet pana Jerzego Owsiaka?

    Przykłady pojedyncze można rozkładać i omawiać w nieskończoność. W naszych realiach liczy się możliwość dotarcia do mas. Obecnie w tym kraju nie posiada jej już Kościół, a rząd, – co najwyżej powoduje wzburzenie lub śmiech. Potrzebujemy jednak stworzenia takich mechanizmów, które pokazywałyby ludziom w sposób obiektywny, na co nie warto poświęcać czasu. Istnieje taka instytucja, jest nawet w Konstytucji – Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jednakże ze względu na jej zły dorobek i absolutną porażkę systemową – powinna być bezwzględnie zlikwidowana a ziemia po niej posolona, albowiem nie tylko nie spełnia swojej roli, ale po prostu nie jest potrzebna tak jak i podlegające wpływom media publiczne.

    Cała nadzieja w nielicznych autorytetach, którym – jeżeli tylko wściekli histerycy nie wynajdą teczek lub od razu trupów w szafach – to może się im udać, pełnienie roli społecznych instytucji zaufania. Chociaż patrząc na to, co pewien prywatny inwestor zrobił niedawno na rynku mediów – po przejęciu jednej z głównych gazet w kraju – nie można mieć złudzeń. Media należą do obozów polityczno-finansowych, być może tylko ten podział jest w stanie zapewnić w ogóle przetrwanie kanałów informacyjnych… jednakże, do czego to prowadzi – warto polecić państwu do samodzielnego poczytania najnowszą historię Wenezueli. Naprawdę warto skorzystać z wyszukiwarki i poczytać, albowiem ich eksperyment to o wiele więcej niż nawet nasze „błękitno-wybiórcze” doświadczenia. Można powiedzieć, że to, co my mamy u siebie to „mikro-pikuś” w porównaniu z ich absolutną indoktrynacją.