- Paradygmat rozwoju
Państwa też potrafią upaść – przez chciwość parszywego establishmentu
- By krakauer
- |
- 08 lutego 2014
- |
- 2 minuty czytania
To, co obserwujemy teraz na Ukrainie, co ujawniło się w Bośni i Hercegowinie, a co od dawna jest obecne np. w Mołdawii, Somalii, Kolumbii, Meksyku jak również całym szeregu innych krajów lub jedynie części ich terytoriów jak np. w Pakistanie – to upadek państwa. Mówiąc językiem pana premiera Tuska – brak ciepłej wody w kranie, a przynajmniej możliwości jej dostarczania, w zasadzie dobrze się dzieje, jeżeli jest tam w ogóle bieżąca woda. Anarchia i następujące po niej zniszczenie – pozbawiają ludzi godności, a państwa – możliwości funkcjonowania. To, co zapewnia nam znienawidzona administracja poprzez uciskanie fiskalno-administracyjne całego społeczeństwa – to jest porządek, jakiś poziom ładu i bezpieczeństwa. W momencie, gdy administracja zostanie usunięta i nie ma możliwości odzyskania swojego władztwa – na danym terytorium kończy się państwo.
Uzurpacje władzy znamy także z własnej historii – niepokorni, walczący z orzełkami na czapkach ze wszystkimi, często bandyci, często bohaterowie, często na przemian. Takie były stany nieustalone kształtowania się polskiej państwowości pod koniec II Wojny Światowej, zabrakło Polskiej Organizacji Wojskowej i Piłsudskiego, którzy byli zdolni przejąć kierownictwo nad oddolnymi ruchami tych, którzy zakładając biało-czerwone opaski zaczynali „robić Polskę”. Efekt – anarchia, zwłaszcza jeżeli ci lokalni mieli automaty i całe beczki amunicji zakopane po lasach!
Czy ten scenariusz czeka Ukrainę? Bośnię? Już się dzieje w Syrii – ta jest na tyle daleko, że możemy pocieszać się, że to nas bezpośrednio nie dotknie. Jednakże Bośnia? Ukraina? Przecież oba kraje, a zwłaszcza ten drugi są o przysłowiowy rzut beretem! Można powiedzieć, że żaden z tych krajów nie należy do Unii Europejskiej, jednakże jest jeszcze Bułgaria, której mieszkańcy prawie usunęli swoją elitę w ramach protestów w sprawie cen prądu. Zastanawiał się ktoś, dlaczego to było tak lakonicznie relacjonowane? A w mediach pokazywano jedynie wycinki?
Szanowni państwo – władza się was boi. Może to brzmi szokująco, ale nie da się powstrzymać tłumu, który narasta i go ciągle przybywa, jednakże problem polega na tym, że za rewolucję zawsze płacą najwięcej – najbiedniejsi. My dzięki nadzwyczajnej dojrzałości elity i opozycji na początku przemian – uniknęliśmy rozlewu krwi i chociażby za to, wszystkim „komuchom” i „solidaruchom” należą się sowite emerytury, – bo to i tak taniej wychodzi niż przy naszym temperamencie kolejna odbudowa Warszawy…
W interesie naszego państwa jest stopniowy ewolucyjny rozwój, żeby się to udało bez zakłócenia w postaci jednorazowego – szokowego resetu, jakim mógłby się stać niekontrolowany (albo odwrotnie – kontrolowany) społeczny wybuch – musi nastąpić poprawa sytuacji zwykłych ludzi. Mądrym rozwiązaniem byłaby no. Ujednolicona stawka VAT – obniżająca koszty życia dla wszystkich, przy jednoczesnym powrocie opodatkowania najbogatszych w III – cim progu podatkowym. Cokolwiek, symbolicznego i dającego ludziom oddech, a zarazem możliwość przeświadczenia o sprawiedliwości społecznej, gdyż bez tego nie wystarczy już samo przetrwanie. Ludzie wiedzą, że wynikiem transformacji i popełnionych błędów będą głodowe emerytury, stanowiące i tak tylko przywilej dla niektórych. Nie da się już dłużej uśmiechać na błękitnym tle i mówić jak jest wspaniale. Polacy muszą otrzymać zabezpieczenie socjalne pozwalające przynajmniej w chorobie i nieszczęściu losowym – na pomoc adekwatną do oczekiwań. To otwiera problem totalnej porażki wszystkich rządów, czyli systemu stopniowego wykonywania wyroków śmierci zwanego dla niepoznaki – systemem publicznej służby zdrowia. Jeżeli on nie zostanie poprawiony, jak to powiedział pan premier – nie zostaną zlikwidowane kolejki (pieniądze są!), to nic nie będzie w stanie przekonać ludzi – nie mających pieniędzy, nie mających możliwości ich zarobkowania i pozbawionych opieki medycznej!
Naprawdę przez chciwość tego parszywego establishmentu, który już się oderwał od społeczeństwa – niewielka iskra może zniweczyć całe nasze wysiłki, reformy, wyrzeczenia. Znając nasz temperament – możemy być pewni, że jak już się zacznie, to po pierwsze tego nikt nie powstrzyma a po drugie – czekać nas będzie morze trupów, ponieważ ludzie nie wybaczają i nie zapominają. Nie będzie litości!
Jeżeli rząd pragnie ochronić nasz kraj przed upadkiem wynikającym z gniewu i niezadowolenia – musi doprowadzić do poprawy sytuacji. 25 lat ludobójczej transformacji naprawdę wystarczy. Nie da się dłużej tego wytrzymać. No alternatywą jest to, że wyjadą stąd kolejne miliony ludzi. Pan premier musi zrozumieć, że nie da się dłużej żyć w kraju, w którym w przychodniach przed 6 tą rano brakuje numerków, a do specjalistów to wiadomo – masz dziecko, lepiej sobie zapłać…, bo jak umrze to nie ma winnych. Elita musi zrozumieć, że 25 lat poniżania, nędzy, wyrzeczeń – doprowadziło do punktu, w którym widać brak perspektywy, ewentualnie perspektywę bezpotomnego wymarcia. Nie da się wrócić, nie da się też tkwić w miejscu. Można tylko iść do przodu, jednakże powstaje pytanie, – po co mamy dalej robić na tych krwiopijców, jeżeli ciepła woda w kranie jest jak się okazuje także dla wybranych, a już za niedługo być może czekają nas wyłączenia prądu, który będzie tak drogi, że sami będziemy bali się go używać.
W [tu brzydkie słowo] mamy taki system – lepiej jest wszystko rozwalić [tu miało być jeszcze brzydsze słowo] niż pozwolić się tak upokarzać we własnym kraju. Jeżeli nie ma przyszłości dla mas, to nie będzie jej także dla elity… a Ukraińcy nie wpuszczą nikogo na Szosę na Zaleszczyki, gniew ludu będzie przerażający, Świat jeszcze nie widział takiego piekła, jakie będziemy w stanie tu zrobić, sobie sami na własny rachunek… a trzeba mieć świadomość, że nie zabraknie uczynnych – obdarowujących nas bronią, żebyśmy się tylko skuteczniej zabijali…