• 17 marca 2023
    • Religia i państwo

    Okiem na gender czyli gnój

    • By krakauer
    • |
    • 25 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Problematyka gender weszła z wielkim hukiem na salony. Zatriumfowała w Sejmie, dla niektórych w oparach absurdu, dla innych – słowa prawdy spłynęły z ust kapłana błogosławiąc serca i umysły wiernych, utwierdzając ich w słuszności. Walka z gender to teraz jeden z problemów jakimi zajmuje się Sejm Rzeczpospolitej! Proszę to sobie szanowni państwo uświadomić – Sejm zajmuje się walką z gender, a nie np. z patologią w służbie zdrowia, dzięki której średnio co kilka dni słyszymy o śmierci nienarodzonych dzieci lub matek. Nasz Sejm zajmuje się gender, – przy czym uwaga – jest oczywistym, że to zło, to błędne poglądy dehumanizujące człowieka, wprowadzające rywalizację determinowaną przez płeć – to naprawdę czyste zło, ale nie oczywiste dla wszystkich, wymaga zgłębienia i dojścia do korzenia – o co w danej rzeczy chodzi. Jeżeli nowa nauka, nowy wymysł nie opiera się na Krzyżu, możemy mieć absolutną pewność że pochodzi od złego, powstał za jego namową i ma na celu tylko jedno i to samo – zło.

    Dla dominującej większości prawdziwie wierzących Chrześcijan jest to oczywiste, nie są potrzebne żadne dywagacje, seminaria, wykłady – bicie piany. Wyróżnik jest banalny – tam, gdzie jest Jezus – to dobro, tam gdzie nie ma dla niego miejsca, jest samo zło.

    Nie da się zrozumieć dlaczego Kościół nie potrafi przekazać w sposób zwięzły i jednolity swojego przekazu na temat zła = gender. Nie potrzeba tutaj robić show, które upolitycznione posłuży do wyszydzania wierzących. Obrona wiary nie może polegać bowiem na tym, że samodzielnie dążymy do jej ośmieszenia i poniżenia własnej osoby w oczach niewierzących. Tutaj nie ma Kościoła, nie ma ewangelizacji – podstawowego wraz z miłością bliźniego – warunku bycia Chrześcijaninem. Jeżeli dajesz świadectwo Chrystusowi nie możesz uznawać idei, które burzą jego porządek. Jest to tak banalnie proste i w istocie prymitywnie zasadnicze jak obsługa włącznika światła. Nie powinno się nawet tego tłumaczyć, ponieważ mówiąc o złym, stwarza się okazję do grzechu. Nie propaguje się dobrej nowiny przez omawianie grzechów i czynów złego! Od tego są egzorcyzmy, modlitwa…

    W zasadzie trzeba się zastanowić nad całą koncepcją „walki” z gender, gdyż to co mamy dzisiaj to jest tak naprawdę promocją gender. Bez „wsparcia” Kościoła, nadal wiele osób nawet by nie słyszało tego określenia. Z drugiej strony to może i dobrze, że o zagrożeniu mówi się głośno – przestrzega się ludzi, jednakże czy trzeba problem upolityczniać? Przecież każdy wie, że czeka nas maraton wyborczy, a ostatnią rzeczą jakiej nam potrzeba jest karmienie sporu ideologicznego – bzdurnymi komentarzami troglodytów na temat gender lub braku gender.

    Jest już oczywistym, że Kościół nie ma generalnej koncepcji – generalnej strategii na to, w jaki sposób walczyć z gender. Jednak powoli powinno stać się jasnym, nawet dla odpornych na otoczenie hierarchów, że dalsze lansowanie harcowników i tolerowanie swobodnych występów – w istocie domorosłych znawców problematyki, którzy chcą wzmocnić swoją pozycję w Kościele poprzez walkę z gender – nie prowadzi do dobrych owoców. Jeżeli tak potężna instytucja nie potrafi scentralizować swoich wysiłków, opracować masterplanu i z porażającą skutecznością realizować go punkt po punkcie, to niech sobie lepiej wynajmie agencję PR-ową, która zajmie się co najmniej stroną medialną. W tym przypadku – już same nieporadne komunikaty medialne szkodzą Kościołowi, ośmieszając go, skazując na traktowanie jak średniowiecznej skamieliny. Uwaga – nie wśród wierzących Chrześcijan, ale tych którzy od Kościoła odeszli lub wątpią.

    Nie ma się co obrażać na rzeczywistość, zrozumiał to już Kościół w USA i Kanadzie, gdzie posługiwanie się profesjonalnym PR-em, reklamą i marketingiem jest z pożytkiem wykorzystywane dla pracy ewangelizacyjnej. W istocie to nie są wielkie koszty, oczywiście mówimy o milionach lub dziesiątkach milionów złotych, jednakże w istocie procesów jakie się dzieją obecnie w Polsce – gra toczy się o być lub nie być, czyli o długofalowy status całej instytucji, w której obecna potyczka z gender, to tylko i wyłącznie jedna z wielu bitew jakie Kościół musiał do tej pory stoczyć i jeszcze nie raz w swojej historii – zwycięsko stoczy.

    Naszym politykom należy natomiast zaproponować puszczanie oka, na np. problemy społeczne, to naprawdę temat rzeka – wdzięczny do codziennego zajmowania się. Jeżeli komuś brakuje inwencji może podejrzeć u Ikonowicza, Owsiaka – wielu innych społeczników, do wyboru i do koloru, wedle barw partyjnych, wyznania, stosunku do religii i czego tam jeszcze nie zechcą. Natomiast problematykę gender – najlepiej jest przemilczeć, mając w pamięci że to czyste zło. No bo czy rozmawiamy o odchodach? Wydalamy je, bez dywagowania o kształcie, kolorze, zapachu… niestety dyskusja o gender jest w istocie na tym poziomie. Brudzi się każdy, kto ten temat podejmuje.