• 17 marca 2023
    • Paradygmat rozwoju

    Teza o skazaniu Polski na integrację z zachodem jest kłamstwem

    • By krakauer
    • |
    • 14 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Teza o skazaniu Polski na integrację z zachodem jest kłamstwem, brutalnie wmawianym Polakom w imię poprawności politycznej, nowoczesności i jako uzasadnienie realizowanej od 25 lat ludobójczej transformacji społeczno-gospodarczej. Jak na razie bowiem, bilans transformacji będącej esencją integracji jest pozytywny, jednakże nie możemy zapominać o kosztach, które ten bilans obciążają – są to przede wszystkim nienarodzone pokolenia i generalna utrata potencjału, nie mówiąc o utracie samodzielności bo na to się zgodziliśmy.

    Skazani jesteśmy na sąsiedztwo wielkich narodów europejskich, skazani jesteśmy na czy to się nam podoba czy nie – niestety, ale bycie przedmurzem świata zachodnich wartości, dalej na wschód jest już inna cywilizacja. Tak było, tak jest i tak będzie. Nikt i nic tego nie zmieni, chyba że chiński smok pokona rosyjskiego niedźwiedzia. Wówczas może być różnie, ale w ostatecznym rozrachunku, jeżeli tylko przetrwamy to nadal będziemy w tym samym miejscu, jako sąsiedzi innej cywilizacji.

    Przywołując wieczną pamięć Rzeczpospolitej, mamy przed oczami obraz państwa, które było zdolne do zapewnienia sobie właściwego miejsca w Europie do połowy XVII wieku. Sojusz narodów Europy środkowej owocował wówczas wspólnym potencjałem, który umożliwiał nie tylko zabezpieczenie granic i toczenie wyniszczających wojen z innymi państwami, ale przede wszystkim umożliwiał rozwój. Były to czasy, kiedy monety królów Polski były bite z prawdziwego kruszcu, a kraj zawdzięczał swoje bogactwo stałej wymianie towarów napędzanej eksportem żywności, której zachód Europy potrzebował w nadmiarze.

    Dzisiaj tamten model jest nie do powtórzenia, ale nie oznacza to, że nie moglibyśmy pomyśleć o niezależności wyróżniającej nas z zachodu i nie pozwalającej na zatopienie we wschodzie, jednakże jej podstawą musiałaby być pełna sanacja państwa, we wszystkich dziedzinach życia publicznego, jak również kreacja nowego typu obywatela, nowego człowieka – pozbawionego z jednej strony dziedzictwa narodowego męczeństwa a z drugiej wymuszonego poddaństwa. Tylko w ten sposób moglibyśmy myśleć o wyzwoleniu się z opiekuńczych objęć zachodu i samostanowieniu na tyle silnym, że moglibyśmy oprzeć się ewentualnym problemom ze wschodu.

    Musimy pamiętać, że integracja z zachodem oznacza dla nas dramat emigracji, likwidacji krajowych ośrodków produkcyjnych, szklany sufit możliwości rozwoju społeczno-gospodarczego, przyjęcie obcych wzorców kulturowo-cywilizacyjnych (gender, feminizm, homoideologie i inne). To nie tylko ograniczenia, ale przede wszystkim stałe przesunięcie do drugiego szeregu, przy czym jest to miejsce płatne, za które przyjdzie nam składać się na zadłużenia państw zachodnich, którymi one opłaciły swój dobrobyt przez lata – przy wspólnej walucie nie będzie wyjścia, ale o tym się nie mówi. Pod pewnymi względami bowiem o wiele korzystniejsze dla nas byłoby wstąpienie do Północnoamerykańskiej NAFTA lub euro-azjatyckiej Unii Celnej, niż członkostwo w Unii Europejskiej, która STOPNIOWO BĘDZIE ZAMIENIAĆ SIĘ W KARYKATURĘ UNII TRANSFEROWEJ JAKĄ SIĘ POWOLI STAJE!

    Nie jesteśmy skazani na integrację z zachodem, jeżeli tylko będziemy w stanie się samodzielnie gospodarować, a militarnie zapewnimy sobie bezpieczeństwo przy pomocy własnego parasola termonuklearnego oraz silnej armii. Wzorców nie trzeba daleko szukać, wystarczy popatrzeć na Turcję, która może być dla nas wzorcem i zarazem punktem odniesienia. Kraj ten od lat jest upokarzany przeciągającymi się negocjacjami akcesyjnymi, co trwa tak długo że jego sytuacja gospodarcza uległa totalnej zmianie. Dzisiejsza Turcja to regionalna potęga, a za kolejne dziesięć lat takiego rozwoju, Turcja będzie regionalnym mocarstwem. Zawdzięcza to potencjałowi ludnościowemu oraz umiejętnemu zarządzaniu całością procesów w swojej przestrzeni. Czyli się da?

    Oczywiście, że się da – wszystko się da, podstawą musi być zmiana myślenia. My pomyliliśmy, czy też raczej nasze elity uwierzyły w propagandę zachodu i pomyliły cele ze środkami ich realizacji. Przynależność bowiem do struktur zachodnich to nic innego jak jedynie środek osiągnięcia celu w postaci dobrobytu i bezpieczeństwa, a nie cel jakim MA BYĆ TRWANIE I ROZWÓJ PAŃSTWA I NARODU!

    No ale zdarza się, to nie pierwszy raz kiedy elita naszego państwa zawodzi. W zasadzie to pewien cywilizacyjny standard nad Wisłą!

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]