• 17 marca 2023
    • Polityka

    Pan Cameron, wspólny rynek i zasiłki na polskie dzieci w Polsce

    • By krakauer
    • |
    • 07 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Faktem jest, że brytyjski system opieki socjalnej to był raj. Jednakże do póki korzystali z niego zachodni Europejczycy pracujący w Wielkiej Brytanii oraz osoby o innej orientacji kulturowej niż europejska, wobec których negatywna opinia o rzekomych przywilejach byłaby nazwana natychmiast rasizmem – to nie było problemu. Rząd w Londynie grzecznie wypłacał po około 20 funtów na dziecko i nie było kłopotu. Natomiast jak pojawili się Polacy, korzystający z dobrodziejstw wspólnego rynku – przepływu kapitału, pracy i dóbr – to już jest problem, to nie chcą im płacić i jeżdżą po naszych rodakach jak po łysej kobyle, ponieważ są biali i przeważnie są Katolikami, a to już najwyraźniej panu Cameronowi i jego rodakom przeszkadza.

    Może czas najwyższy, żeby Komisja Europejska przyjrzała się zatem zasadności swobody przepływu kapitału z londyńskiego City na rynki poszczególnych krajów europejskich? Dlaczego nie? Przecież jeżeli łamiemy swobodę pracy, to złammy też swobodę przepływu kapitałów. Potem towarów i pewna znana brytyjska firma posiadająca setki supermarketów w całej Europie nagle zbudzi się z ręką w nocniku.

    Podpisując Traktat zgodziliśmy się na warunki i trzeba ich przestrzegać, gdyby rząd brytyjski np. uzależnił wypłatę na dzieci od pojawienia się dziecka w brytyjskiej jednostce kontroli – raz w tygodniu, to nie miałby problemu. Natomiast jeżeli decyduje się na załatwianie sprawy metodami rasistowskimi i w sposób dla Polaków poniżający – MUSI odczuć z całą siłą zemstę Komisji Europejskiej.

    Przecież naprawdę jeżeli się Brytyjczykom nie podoba w Unii, droga wolna – pożegnajmy się z nimi i traktujmy dokładnie tak jak Ukrainę – przyjaźnie, z otwarciem, ale po partnersku, a nie po bratersku jak powinny się traktować kraje Unii. Szybciutko by się okazało, że kapitał z City nie może już swobodnie spekulować na kontynencie, że centrum finansowe z Londynu przenosi się do Frankfurtu i Paryża, z korzyściami dla takich miejsc jak Warszawa, czy Wilno! Oj bardzo szybko wyspiarze szukaliby sposobu, że to jednak nie o to im chodziło.

    A w tym samym dniu, kiedy się ten nieszczęsny kraj rozpadnie – należy przyjąć Szkocję, jako niepodległy kraj do Unii Europejskiej, tak żeby Szkoci nie cierpieli z powodu głupoty premiera swoich południowych ciemiężycieli.

    Nie można być w Unii jedną nogą, a Wielka Brytania i tak miała swój słynny rabat, niech się oni wreszcie na coś zdecydują, albowiem Londyn jest tak naprawdę największym hamulcowym unijnej integracji w duchu federalizmu europejskiego i budowy wspólnego europejskiego super-państwa.

    Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i obserwowanie jej dalszego rozwoju – byłoby bardzo ciekawym doświadczeniem, pokazującym jak bardzo opłaca się być w Unii. Jednakże Komisja Europejska nie może mieć litości, żadnych przywilejów – traktujmy Wielką Brytanię jak obcy kraj! Żadnego swobodnego przekraczania granicy, natychmiastowe nałożenie ceł, pozwolenie na pobyt do 90 dni bez wizy itd. Pełne konsekwencje „brexit-u” bardzo szybko byłyby łatwo odczuwalne. Jeżeli natomiast okazałoby się, że Wielka Brytania, bez euro-idiotyzmów i całej nieszczęsnej biurokracji brukselskiej rozwija się szybciej i bardziej efektywnie, to znaczy że musimy zmienić instytucje w taki sposób, aby wyeliminować wady systemu. Być może rzeczywiście „brexit” może okazać się testem dla Unii, ale to i tak musielibyśmy obserwować przez co najmniej 10 lat. Czy stać nas na takie eksperymenty na żywym organizmie?

    W naszym interesie jest maksymalne rozdmuchanie tej sprawy i zrobienie z niej wielkiej europejskiej afery, pokazującej jak bardzo rząd pana Camerona pozwala sobie na poniżanie a nawet prześladowanie Polaków. Nie można zostawić rodaków w osamotnieniu, tutaj polska dyplomacja musi się włączyć, jednakże absolutnie nie dotykać samego meritum sprawy, albowiem ono tak naprawdę nie ma znaczenia, liczy się za to zasada – wolność przepływu pracy. Do Polski wolno przypływa i odpływa brytyjski kapitał, a do Wielkiej Brytanii przypływa praca z Polski. Cameron musi zrozumieć, że to jest cena współpracy – na tej wymianie jednak, tak naprawdę bardziej zyskują Brytyjczycy, a kwoty wydawane z ich budżetu na polskie dzieci to absolutne grosze. Chociaż znając zdolności naszych rodaków do kombinowania, na pewno ma tam miejsce szereg nadużyć, więc trzeba też dopomóc władzom brytyjskim w ewentualnym weryfikowaniu danych, żeby uniknąć niepotrzebnych komplikacji dla naszych rodaków.

    Rosyjskie tłumaczenie [tutaj]