• 17 marca 2023
    • Ekonomia

    Ludzi interesuje tylko to ile mają w kieszeni!

    • By krakauer
    • |
    • 05 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Ludzi interesuje tylko to, ile mają w kieszeni. Nikt nie zwraca uwagi na coś takiego jak zadłużenie kraju – zwykli ludzie nie widzą związków pomiędzy stanem finansów publicznych a dochodami własnymi.

    Społeczeństwo rządzi się emocjami, wysokość emerytur, rent, zasiłków socjalnych, dopłat mieszkaniowych i inne – wszelkiego rodzaju rozdawane środki to podstawa egzystencji dla setek tysięcy pracujących obywateli i milionów emerytów. Nie da się wytłumaczyć ludziom konieczności zmniejszenia świadczeń w imię solidarności z przyszłymi pokoleniami, to jest niemożliwe. Kto z państwa zrezygnuje dobrowolnie z części świadczeń emerytalnych? Przy czym nie ma żadnej gwarancji, że nie wzrosną koszty utrzymania – ponieważ na rynku panuje wolna amerykanka i nie ma żadnych zasad, poczynając od tego że rząd może jedynie pewne rzeczy próbować regulować, jednakże nie ma szans na decydowanie np. o cenach.

    Podwyżka płacy minimalnej to działania na rzecz poprawy elastyczności na rynku pracy, poprzez nadążanie płac za efektywnością. Wiele się dzisiaj – przed wyborami mówi o tym, że w tym roku już odczujemy wzrosty płac. Podobno już poprawia się zatrudnienie, rzeczywiście ilość ogłoszeń widocznych na wystawach sklepowych i w małych zakładach (np. krawieckich) wzrosła, ale trzeba to sobie powiedzieć zupełnie otwarcie – jeżeli chodzi o prace proste niskopłatne nigdy nie było problemów na rynku pracy dużych miast. Przykładowo znalezienie w Krakowie pracy za 1300 zł netto – to żaden problem, taką pracę można mieć od ręki, można nawet powiedzieć że żeby nie specyfika miasta związana z dużą obecnością imających się każdej pracy studentów – w ogóle byłby problem ze znalezieniem chętnych do prac prostych. O pracy w rolnictwie w zasadzie można już zapomnieć, kiedyś typowym widokiem była „wystawka” bezrobotnych, którzy najmowali się do prac na wsi, teraz to zanikło, praca ludzka jest w cenie.

    Jeżeli rząd zdobyłby się na odwagę i zdecydował się na ograniczenie wypłat grupom uprzywilejowanym – co w istocie doprowadziłoby do zbilansowania się systemu, to także napotkałby na znaczne kłopoty związane z ochroną praw nabytych.

    Podobnie jeżeli ruszyć najbardziej uprzywilejowaną, a zarazem w istocie upośledzoną ekonomicznie grupę – rolników i ludność około-rolniczą. Tutaj też nie ma łatwych rozwiązań, praca przez całe życie na gospodarstwie kończąca się kilkusetzłotową emeryturą to kpina z tych ciężko pracujących, często za cenę zdrowia ludzi. Jednakże odebranie im przywilejów związanych z transferami społecznymi musi w praktyce oznaczać poważną awanturę.

    Wniosek – nie ma łatwych manewrów, głównie dlatego ponieważ nikt, żadna grupa społeczna sama dobrowolnie nie zrezygnuje z posiadanych przywilejów. Nawet nie chodzi o naturę człowieka, ale po prostu o zdrowy rozsądek.

    W zachowaniach indywidualnych, jak również w obrębie pewnych grup interesów umiemy doskonale liczyć pieniądze, przedstawiając swoją korzyść ponad korzyści ogółu, niestety z tym musi zmierzyć się każdy kto myśli na poważnie o polityce a zwłaszcza w jej wymiarze sprawowania władzy.

    Czynnikiem zdolnym w sposób adekwatny do potrzeb i natury omawianego zjawiska dotrzeć do ludzi jest chyba tylko wspólne zagrożenie, nic innego nie jest w stanie dotrzeć powszechnie do wszystkich niż poczucie zagrożenia, kłopotów – problemów. Tylko wówczas można zmobilizować społeczeństwo do akceptacji cięć, jeżeli przynajmniej będą sprawiały wrażenie, że są proporcjonalne klasowo.

    Niestety nasz rząd taką szansę też zmarnował, albowiem kryzys praktycznie przeminął, przynajmniej w fazie wyraźnej ekspozycji medialnej, a jedyne na co się zdecydowano to podwyższenie wieku emerytalnego chybcikiem dla wszystkich.

    W związku z tym musimy pogodzić się z perspektywą problemów całego systemu finansów publicznych, gdzie niestety kwestia cierpienia nie będzie rozłożona równomiernie. Niektórzy po prostu nawet w biedzie będą mieli na tyle dużo, że najwyżej nie kupią sobie nowego samochodu, cała reszta to szkoda słów.

    Obecna władza doskonale rozumie, że ludzi interesuje tylko to ile mają w kieszeni i nie zamierza przedsięwziąć żadnych kroków, które miałyby cokolwiek nadwyrężyć, pomimo świadomości, że niektórzy mają po prostu za dużo i zbyt hojną ręką. Władza prędzej podwyższy podatki i ciężary publiczne niż ograniczy przywileje. W ostateczności zawsze „wybawieniem” może być demon inflacji…

    Rosyjskie tłumaczenie tekstu [tutaj]