• 17 marca 2023
    • Religia i państwo

    Odróżniajmy formę od treści – to podstawa bycia człowiekiem rozumnym

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 2014
    • |
    • 2 minuty czytania

    Zachowujemy formy, ale już nie wiemy co oznaczają. Już starożytni mieli te same problemy co my, ale mieli nad nami jedną przewagę – do schyłku antyku mogli patrzeć na chrześcijaństwo z perspektywy jego uniwersalnego dorobku. Nas – Chrześcijan, to „nasze” Chrześcijaństwo niczym buldożer w składzie porcelany – ogołociło prawie z całości dziedzictwa antyku – nazywając to co przeszłe i minione – pogaństwem, barbarzyństwem. Zwycięskie Chrześcijaństwo zastosowało inwersję, przejmując struktury, metody, budynki, cele i generalną ideę wspaniałego dorobku czasów antyku. W zamian otrzymaliśmy prawo do wiary w zbawienie, życie po śmierci, opakowane w piękną formę liturgii, śpiewów, procesji, mszy i innych tym podobnych wydarzeń obrzędowych.

    Nie powiedziano nam, że w istocie to Mitra, Dionizos, Orfeusz, Dionizje, inne święta – to wszystko już było, to przerabiano – w Delfach była wyrocznia, gdzie ludzie przeżywali swoją własną mistykę, jeżeli nie byli w stanie się wprowadzić w trans, zawsze mogli napić się wina bez wody – efekt murowany. Wielobóstwo antyku nie było w istocie niczym innym niż przekaz Hinduizmu – jeden Bóg ma wiele obliczy, zresztą czy chrześcijaństwo odeszło od tego daleko z koncepcją Trójjedynego Boga? Ktoś to rozumie? Est i non est? Wiadomo, że nie da się pojąć Boga, wysiłek złudny!

    Trzeba za wszelką cenę dążyć do odróżnienia formy od treści, przy czym co jest oczywiste – ważniejsza jest treść, aczkolwiek dla wielu wystarczy forma. Jednakże, czy ci którzy koncentrują się na formie są ludźmi, ludźmi inteligentnymi, czy też jedynie przeżuwaczami, przeżuwającymi pokarm, sztukę, kulturę, słowo, obraz, dźwięk, cokolwiek.

    Są wśród nas tacy, którzy twierdzą że to forma jest ważniejsza, pozwalają sobie np. na twierdzenie, że prawo pochodzi od ludzi, jest konsensualne – ustala je rząd, parlament, władza zwierzchnia. Są tacy, którzy twierdzą że mają prawo mówić innym jak mają żyć, jak mają wychowywać swoje dzieci, jak mają żyć i w jaki sposób się wypowiadać, a jak się nie wypowiadać publicznie. To dążenie do sprawowania kontroli jest absolutną negacją prawa człowieka do wolności, powołania do świętości i wiecznego życia, rządzą tym tzw. autorytety formalne, ponieważ autorytetów rzeczywistych dzisiaj nie ma. Może jest nim Papież, ale też nie dla wszystkich, ponieważ ten ma już też rzeczywistych przeciwników.

    Niestety przekleństwo treści nie daje o sobie zapomnieć, nawet jeżeli wychowujemy już dzieci dla pełnego posłuszeństwa formie, zupełnie odrywając je od rozumienia treści najpewniej poprzez jej spłycenie, spłaszczenie, wysuszenie i rozdrobnienie – w ostateczności podanie jako łatwo strawnej papki z której nie wynika żadna aksjologia, pełen brak wartości. To i tak, jedno dziecko na kilka – jak nieco podrośnie zacznie się zastanawiać nad tym – co się naprawdę liczy, skąd idziemy i dokąd zmierzamy, dlaczego to wszystko istnieje i czemu służy, czy jest koniec i najważniejsze pytanie – czy jest coś PO znanym nam końcu?

    Nie da się bowiem zagłuszyć inteligencji, czy to jest cecha wrodzona – jak twierdzą genetycy, nie ważne czy wynik innych cech i procesów, czy też jakiś osobna pochodna zapisu w genach? Tego nie wiemy, jednakże wiemy że nie da się wyjałowić człowieka brakiem wiedzy do takiego stopnia, żeby w ogóle przestał myśleć. Głód, poczucie chłodu, śmierć dziecka, niedola matki – to wszystko co uruchamia pewne automatyczne zachowania warunkowane przez samoocenę rzeczywistości, której podstawą jest odrzucenie formy, np. narzucanej przez wszelkiego rodzaju -izmy, w tym ten najgorszy – o nie, nie, nie – nie komunizm proszę państwa, powtórzmy – odrzućcie formę, – najgorszym izmem był, jest i pozostanie materializm, albowiem to właśnie żądza, zwłaszcza żądza pieniądza jest korzeniem wszelkiego zła, a kto stoi za złem – doskonale wiadomo.

    Od początku transformacji jesteśmy mamieni pozornymi konfliktami na poziomie konfliktu Coca-Coli i Pepsi-Coli, wielka tajemnica, którą kilku bezczelnych pyszałków pozwoliło sobie przedstawić ludziom jako kwestie zasadnicze i przeciwstawne. Wystarczy otworzyć gazety, a właściwie jedną przebrzydłą gazetę – przejrzeć jej zawartość z całego okresu. Same nagłówki porażają, zwłaszcza jak się je zestawi z rzeczywistymi problemami, które albo zaprzepaszczano albo w zupełności przemilczano.

    Autorytety formalne zrobią wszystko, żebyśmy się koncentrowali na formie. Przypadkiem, żebyśmy nie chcieli treści, bali się jej, skomplikowanej, groźnie wyglądającej, wymagającej wysiłku poznawczego. System zrobi wszystko, żeby było nam łatwiej konsumować formę niż przyswajać treść, a jeżeli już to pod nadzorem i odpłatnie.

    W naszym kraju zbliżają się wybory, zbliżają się także wybory w Unii Europejskiej, do której formalnie należymy. Postarajmy się mądrze wybrać, odrzucając wszystkich czcicieli formy, skoncentrujmy swoje głosy na siewcach treści… chociaż będzie ich niewielu.

    Tags: , , , , , , , , , , , , , ,