- Cytaty
Wiemy, ale nie powiemy jak uruchomić bilion złotych na inwestycje!
- By krakauer
- |
- 12 grudnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Uprawianie fikcji politycznej jest bardzo bezpieczną i płodną dziedziną publicystyki, można sobie bajerować, można sobie włączać licencję na głupotę, do woli, bez ograniczeń, bez limitów, bez barier – pod warunkiem, że jest się jedynie recenzentem życia politycznego w Polsce. Nawet szefa partii opozycyjnej powinna w tej mierze obowiązywać jakaś przyzwoitość, to znaczy powinny być jakieś granice fantazji, których przekroczenie nie jest nawet śmieszne, nie woła o pomstę do nieba, ani nie kwalifikuje się do zakładu psychiatrycznego. Niestety – tą granicę już pełnego absolutu, odskoczenia w nadprzestrzeń głupoty trzeba mieć głęboko zakodowaną, najprościej jest ją wyliczać na podstawie ilości zer – podpinanych pod swoje obietnice i przemówienia polityczne. Bilion proszę państwa to tysiąc miliardów, miliard to tysiąc milionów, milion to tysiąc tysięcy, a tysiąc to dziesięć sympatycznych zielonych banknotów z podobizną jednego z bardziej udanych władców Polski.
Tymczasem w naszej polityce wydarzyła się rzecz wielka, pan prezes Jarosław Kaczyński przemówił do Pszczynian – mieszkańców uroczej miejscowości Pszczyna, informując zebranych, że w lutym przyszłego roku będzie ogłoszony program gospodarczy jego partii, którego zasadniczym elementem będzie program inwestycyjny mający być kołem zamachowym (sens wypowiedzi) naszej gospodarki.
W trakcie dyskusji z mieszkańcami pan prezes powiedział, że oni, to znaczy jak można zrozumieć politycy Prawa i Sprawiedliwości wiedzą skąd wziąć na ten program około biliona złotych. Na co mają się składać środki unijne, jakieś nadpłynności w bankach (sens wypowiedzi) i dzięki lewarowaniu (magiczne słowo) można taki program przygotować. Ku zdumieniu analityków padły tam słowa o „repolonizacji systemu bankowego” oraz o podwyższeniu pensji minimalnej i przekształcaniu umów śmieciowych w umowy o prace. Poza tym już w innej miejscowości ten pan mówił jeszcze o referendach, o potrzebie czy też raczej przymusie dokonania wielkiej mobilizacji Polaków (w znaczeniu politycznym) oraz o walce z gender.
Więc tak, można oczywiście zakląć i powiedzieć że to bzdury i głupoty mówione przez człowieka, który OBNIŻYŁ PODATKI NAJBOGATSZYM, jednakże sama wizja około biliona złotych na inwestycje, z których to znaczną część można ściągnąć, czy też może raczej pozyskać z mitycznej nadpłynności z banków – jest tak przerażająca, że można dostać drgawek lub rozwolnienia. Odpowiemy zatem dosadnie, żeby każdy zrozumiał – w każdym bądź razie niech politycy trzymają swoje pazerne i parszywe złodziejskie łapska jak najdalej od banków, w których społeczeństwo trzyma uciułane z wielkim trudem i w wielkim znoju złotówki, które dzięki właśnie spekulantom i chciwym kapitalistom są coś warte! Po prostu jeżeli jakikolwiek polityk mówi cokolwiek o dobieraniu się do banków, czyli do miejsca gdzie trzymamy swoje pieniądze, jak również miejsca skąd możemy te pieniądze, co prawda nie swoje – ale pożyczać, należy mu na wszelki wypadek obciąć rękę (po zmianach w kodeksie karnym), żeby mu się przestało chcieć sięgać po cudze. Jeżeli to nie pomoże należy rozważyć wypalenie języka rozgrzanym prętem lub wręcz stalową sztabą (oczywiście po zmianach w kodeksie karnym). Nie ma zgody i nie będzie zgody na to, żeby politycy zaczęli gmerać i grzebać przy bankach. Uwaga nie dlatego, bo banki są jakieś święte, ale po prostu dlatego, ponieważ politycy potrafią tylko psuć i szkodzić i wydawać nie swoje i naprawdę jak coś działa, chociaż niedoskonale – ale mimo wszystko działa – to należy temu pozwolić istnieć. Dlatego i tylko dlatego, ponieważ nie ma obowiązku korzystania z usług bankowych w Polsce. Zresztą jak ktoś już musi korzystać z usług polskiego banku to jest taki – proszę bardzo się nim zająć. Jeżeli więc polityk opozycji ma czelność mówić dzisiaj o repolonizacji banków, to życzmy mu najlepszego, tylko żeby lepiej umarł wcześniej niż sprowadzi na nas wszystkich biedę i niedostatek. Przypomnijmy, ten pan już obniżył podatki najbogatszym, jak to się stało? Może był na proszkach? Może go zbałamucili współpracownicy? To wszystko nie ma znaczenia, to on pan Kaczyński – lider ugrupowania, które to przegłosowało PONOSI ZA TO CAŁĄ POLITYCZNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ może odrobinę do spółki z panem mecenasem Romanem Giertychem, szefem ówczesnej partii koalicyjnej, a nieżyjącego trzeciego koalicjanta już pozostawmy w spokoju.
Nie można dać się nabrać politykom na głupie słowa. To nie jest tak, że można sobie renacjonalizować banki! Za co zapytajmy? Trzeba je kupić od właścicieli, którzy wcale nie muszą chcieć ich sprzedać! A wszelkiego rodzaju nacjonalizacje spowodują taką awanturę w Brukseli, że lepiej aby naprawdę pan Kaczyński umarł przed ewentualnym objęciem urzędu niż sprowadził na nas odszkodowania do płacenia za zabór cudzej własności. Nie można tak głupio wsadzać ludziom populistycznych bredni do głów!
Wykorzystanie środków unijnych pomińmy, ale pozostaje jeszcze kwestia nadpłynności – tak rzeczywiście ona jest. Banki mają bardzo dużo wolnych pieniędzy W DYSPOZYCJI, które inwestują w bony NBP, papiery Skarbu Państwa lub w inny sposób, jest tego około 130 mld zł. Jednakże proszę państwa to są pieniądze należące do nas i do przedsiębiorców. Oczywiście można zrezygnować z emisji instrumentów dłużnych, w które banki DOBROWOLNIE lokują środki, jednakże to nie jest żaden sposób na zmuszenie ich np. do wpompowania tego w gospodarkę w postaci tanich kredytów. To nie są plany pięcioletnie! Tutaj się tak nie da! Bank nie chce, to transferuje i pieniądze obracają nieruchomościami w Niemczech a nie bonami w Polsce – po prostu! Jeżeli ktoś tego nie rozumie i snuje złudzenia o nowej polityce ekonomicznej, zmuszającej niezależne banki do podejmowania działań, na które nie mają ochoty – jest po prostu szkodnikiem gospodarczym, czyhającym na nasze pieniądze.
Im dalej politycy są od bankowości, tym lepiej dla kraju! Przy czym uwaga, bankowcy nie są bez winy, jednakże lepiej korzystać z zasad tych „krwawych kapitalistów” i mieć mocne banki, niż polityków zajmujących się bajkowością (nie ma błędu w słowie).