- Wojskowość
Potrzeba jeszcze więcej pieniędzy na wojsko i powszechnego dostępu do broni
- By krakauer
- |
- 06 grudnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Niestety, rzeczywistość jest o wiele ciekawsza od fikcji i tegoroczne oszczędności na budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej – w praktyce ścinające programy modernizacyjne i doposażeniowe nie pozostaną bez echa. Tego czego nie zmodernizowaliśmy w tym roku i tego czego nie kupiliśmy – już nie zmodernizujemy i nie kupimy, nie mamy szans. Oczywiście z banalnego powodu, ponieważ w przyszłym roku nikt nie dołoży do wojska ekstra żadnych 6 mld zł, ani żadnych 3 mld zł ekstra – to niemożliwe. Jeżeli uda się przyszłoroczny budżet obronić bez konieczności jego przejadania i dalszego ścinania to i tak będzie sukces i wartość sama w sobie.
Jest oczywistością, że tak dalej być nie może, nie po to zapisano sztywny procent wydatków na wojsko i ma być to realizowane, bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie i albo się na coś decydujemy, albo dajmy sobie spokój z tym państwem, ponieważ już chyba ponad 60% wydatków budżetowych to wydatki sztywne, tzn. takie, których nie można zmniejszyć – NIE WYDAWAĆ, BEZ ZMIANY STOSOWNEJ USTAWY. Oczywiście rząd z takim budżetem i w takich warunkach woli ciąć na armię niż emerytury i renty, ponieważ wroga jeszcze nie ma u bram, a zły elektorat sobie bez mrugnięcia okiem zagłosuje na opozycje.
Jednakże proszę państwa nie oszukujmy się, nasza armia jest tak nieliczna że nas nie obroni, co więcej nie jest zdolna do żadnych działań opóźniających – jeżeli mamy dalej nie wydawać zapisanych pieniędzy na armię i koncentrować się na cięciu jej etatów i ochranianiu jednostek wojskowych (nielicznych) przez prywatne agencje ochrony, to w ogóle zrezygnujmy z armii zawodowej, może poza wyjątkiem saperów i łączności – bo te dwie formacje w wojsku być muszą. Wartę honorową wystawią harcerze i jakoś tam będzie. Po co nam takie wojsko – tak nieliczne, że nieprzyjaciel może polskich żołnierzy po prostu wyłapać tak jak mu się zechce, jak będzie miał ochotę, a będzie mu tym łatwiej im bardziej ci nieliczni i niedoszkoleni żołnierze będą słabiej wyposażeni.
Przez chwilę – no bo żyjemy w takim absurdzie, ale trzeba się zastanowić, czy wśród decydentów na górze nie ma przypadkiem jakiegoś szpiega lub agenta wpływu, którego celem po prostu jest rozbrojenie polskiej armii i pozbawienie żołnierzy broni? No bo inaczej niektórych decyzji nie da się po prostu odebrać niż działanie na szkodę państwa, a na pewno już jego obronności. Przypadków nie można podać publicznie, żeby nie dołączyć do grona przypadkowych samobójców, strzelających samemu do siebie w garażu, który niekoniecznie muszą posiadać. Jednakże proszę się zastanowić, czy 100 tyś., żołnierzy, z których siłą rzeczy mniej więcej połowa to urzędnicy – niedozbrojona – jest w stanie nas obronić przed nieprzyjacielem?
Jeżeli nie uda się nam znaleźć więcej pieniędzy na wojsko, co jest bardzo prawdopodobne, ponieważ nie ma generalnie pieniędzy w kraju i bez wzrostu gospodarczego może być tylko gorzej – trzeba rozważyć alternatywę. Tradycję polskiego pospolitego ruszenia są tak samo długie, jak chwalebne i haniebne, ale co innego nam pozostaje poza zezwoleniem na powszechny dostęp do broni u obywateli? W jaki inny sposób mielibyśmy bronić naszego państwa, naszych domów – własnego życia? Jeżeli władze wiedzą o tym i godzą się na to, że nieprzyjaciel wejdzie do naszego kraju jak w masło i okupacja przynajmniej części kraju jest nieunikniona. Po doświadczeniach ostatniej wojny wiemy, że oznacza to masowe mordowanie, rozstrzeliwania, gwałty, rabunki – a także możliwa jest zmiana przynależności państwowej części zajętego terytorium.
Nie mamy alternatywy, ponieważ nie mamy pieniędzy – każdy chętny, przeszkolony, dający rękojmię zaufania publicznego powinien mieć prawo dostępu do maszynowej broni długiej, umundurowania, środków łączności i ochrony osobistej. Chodzi o to, żeby rozwinąć jak tylko się da struktury Obrony Terytorialnej i Obrony Cywilnej – bez tego nie jesteśmy w stanie przetrwać jakiegokolwiek uderzenia, nawet teoretycznie słabszego przeciwnika, ponieważ żołnierzy zawodowych – nie ma kim zastąpić i naprawdę jest ich przeraźliwie mało.
Jeżeli zgodzimy się co do faktu, że państwo jest najwyższą wartością i lepiej jest stracić życie niż być znowu formalnym niewolnikiem – to nie ma innej drogi, w każdym domu karabiny, broń krótka, zapas amunicji, broń do zwalczania czołgów, granaty, miny i oczywiście termowizor, to droga rzecz ale powinna być na wyposażeniu każdego żołnierza. Nic bowiem nie jest lepszym przyjacielem w mroźne noce niż dobrze działający termowizor, ze sprawną baterią. Wówczas już tylko wystarczy broń o odpowiednim zasięgu i siła ognia. Oczywiście potrzebna jest też taktyka i umiejętność uczestniczenia w walce, bo nieprzyjaciel też ma termowizory.
Można sobie mówić o wzroście wykorzystania broni przy przestępstwach itd. To z pewnością by miało miejsce, co więcej w niektórych miastach z pewnością byłyby osiedla, gdzie policja nie mogła by wjechać inaczej niż co najmniej Rosomakiem, jednakże to jest pytanie o to, czy obywatele to niewolnicy i nie mamy do nich zaufania, czy też obywatele są właścicielami tego państwa i ono do nich należy, a w zamian za to będą oni gotowi oddać życie w godzinie próby?
Proszę pamiętać, póki nie mamy zagipsowanego gardła i nie jedziemy na ciężarówce na rozstrzelanie z rękami skrępowanymi z tyłu drutem kolczastym – to nie ma jeszcze rozwiania bezalternatywnego, zawsze można coś zrobić, żeby się uratować. Mamy chyba jeszcze trochę czasu.
Nasze państwo nas nie obroni – to my musimy bronić państwa!