- Religia i państwo
Biała rasa musi przetrwać, żeby kolejny Hartman mógł filozofować!
- By krakauer
- |
- 03 grudnia 2013
- |
- 2 minuty czytania
Krytyka słów księdza Arcybiskupa metropolity łódzkiego Marak Jędraszewskiego, wyrażona przez prof. Jana Hartmana jest warta nie tylko uwagi, ale i głębokiego przemyślenia – zwłaszcza we fragmencie dotyczącym „compositum”, gdzie filozof wchodzi mocno w doktrynę katolicką, przeciwstawiając ją swojemu rozumieniu, czy też może raczej swojej wykładni słów Arcybiskupa.
W krytyce duchownego, przywoływaniu słów innych duchownych – dotyczących rzekomo pozytywnych odwołań do esencji myśli rasistowskiej, jak również w krytykowaniu całości poprzez cytowanie wyrwanego z kontekstu fragmentu wypowiedzi Arcybiskupa, w charakterze daleko posuniętej dygresji i przejaskrawienia – odnośnie przyszłych rezerwatów w Europie, gdzie będą mieszkali biali – to nic innego jak zło. Niestety prof. Hartman, odmawia w ten sposób prawa do swobody wypowiedzi księdzu Arcybiskupowi, albowiem w imię jakiej moralności, jakiego prawa, jakiej poprawności politycznej – zakazane jest formułowanie przestróg demograficznych? Albowiem niczym innym jak przestrogą demograficzną – wypowiedź Księdza Arcybiskupa nie była!
Równie dobrze pan Hartman, mógłby zakazać mówić o prokreacji „wśród białych” i nawoływaniu do zwiększenia dzietności wśród białych – siłą rzeczy polskich kobiet, a przecież o to apeluje rząd i politycy, wystarczy lekko przycisnąć premiera lub ministra pracy i czegoś tam jeszcze a oboje zapieją o tym jak potrzebne są dzieci – siłą rzeczy polskie, białe i przeważnie chrześcijańskie. Problem polega na tym, że wedle logiki prof. Hartmana, mówienie o kimś że jest białym chrześcijaninem – katolikiem – jest złe! Ponieważ jest to coś na kształt promowania większości, czyli uprawianie kultu jej dominacji. Zatem siłą rzeczy musi to być coś gorszego od tak uwielbionej przez wielu – afirmacji wszelkiego rodzaju mniejszości.
Nie może być bowiem tak, żebyśmy od razu i dla zasady piętnowali za każdą wypowiedź, która nawiązuje do naszego koloru skóry lub do naszej religii – nie można się zgodzić na takie pojmowanie prawdy, dobra lub filozofii. Obserwując trendy demograficzne z jakimi mamy dzisiaj do czynienia, rzeczywiście można być pełnym obaw, czy ludność białego koloru skóry – czyli my, przetrwamy w tych warunkach ekonomiczno-polityczno-społecznych, które sami sobie stworzyliśmy. Tyle i tylko tyle miał do powiedzenia Ksiądz Arcybiskup i nie ma nic złego w odwołaniu się do koloru skóry dominującej póki co grupy ludności na tym kontynencie i w tym państwie! Jeżeli się to komuś nie podoba, owszem może się z tym nie zgadzać, jednakże nie może odmówić pewnego stopnia słuszności i prawdziwości ostrzeżenia Arcybiskupa. Europa tradycyjna taka jaką znamy wymiera i przekształca się w coś nowego typu, skrzyżowanie ateizmu z religiami innych nurtów, które korzystając z europejskiego prawa do wolności rozpowszechniają swoje – często ultra ksenofobiczne poglądy, a społeczność je wyznająca powiększa się w sposób naturalny korzystając z europejskiego dobrobytu oferowanego bez warunków i wymagań, tylko za to, że są i że potrzebują.
Czy to normalne, że goście zaczynają czuć się w kraju gospodarza jak domownicy? Jeżeli gospodarz nie ma nic przeciwko temu i odpowiada mu rola współgospodarza, albo z czasem nawet już służącego we własnym domu – bo do tego w istocie sprowadza się dominacja przynajmniej jednej z napastliwych religii, jaka przez wieki kolonizowała tereny chrześcijańskie – opanowując miasta i terytoria, wprowadzając swój porządek i zmieniając cywilizacyjny i kulturowy wymiar terytorium i społeczeństwa.
Mocno zdziwiłby się pan prof. Hartman, jakby po prostu za pochodzenie wybebeszono go w systemie prawa opartego na monoreligii kształtującej cały światopogląd na życie. O jakimkolwiek formułowaniu ostrzeżeń, przemówieniach filozoficznych, dywagacjach, czy też SPIERANIU SIĘ Z DUCHOWNYMI w systemie religii totalitarnej nie ma mowy. Po prostu za podniesienie głowy – jej ścięcie i to bez tłumaczenia, bez pytania o powody, bez udowadniania winy, ot tak za… obrazę ich rozumienia Boga!
Naprawdę, wszystkich filozofom, czy też genderystom, albo zwolennikom ateizmu jako prawa – nieograniczonego „napastliwą wiarą katolicką”, czy też innym przeciwnikom Kościoła i tradycyjnego europejskiego „białego” porządku – warto polecić przeniesienie się na miesiąc do kraju ludzi „śniadych” wyznających monoreligię powiązaną z systemem norm totalitarnych, która zrodziła podporządkowane mu państwo i społeczeństwo rządzone jeszcze regułami plemiennymi. Jeżeli przez miesiąc taka osoba wytrzyma i uzna, że wszystko jest w porządku, że jest fajnie i to się mu podoba – pełna demokracja i szacunek i w ogóle, zwłaszcza w wymiarze względem kobiet lub pragnących małżeństwa homoseksualistów – to wspaniale, zaczniemy wdrażać model w Polsce i lansować go na całą Europę.
Jednakże to, o ile uda im się wrócić… no a właśnie z tym może być kłopot. Więc niech pan prof. Hartman cieszy się, że może publikować swoje mądrości wśród „białych” Chrześcijan i Katolików, którzy w imię swojego rozumienia Boga nie rozetną mu np. brzucha i nie przywiążą jelit do samochodu, tylko po to żeby w ten sposób przeciągnąć go po okolicy – umożliwiając poznanie wszystkiego co żyje pod kamieniami i kamyczkami lokalnych dróg. To taki mały przykład jak w krajach totalitarnej monoreligii, traktuje się najgorszy rodzaj „nie człowieka”, czyli ateistów, abstrahując już nawet od ich pochodzenia etnicznego.
Biała rasa, chrześcijaństwo i katolicyzm – muszą przetrwać, żeby kolejny Hartman, potomek wielkiego filozofa mógł sobie bez przeszkód i obaw o życie filozofować. Wśród śniadych wyznawców totalitarnej monoreligii – Hartmanowie raczej nie będą mieli szans.