- Soft Power
Tajemnica bankowa była kiedyś święta a teraz będzie FATCA
- By IVV
- |
- 28 listopada 2013
- |
- 2 minuty czytania
O tym że Stany Zjednoczone rzekomo łakną wszelkich danych dotyczących niemal każdej osoby na świecie wszyscy wiemy z przekazów medialnych, podobno Amerykanie gromadzą wszystko co się tylko da. Do niedawna mówiło się o systemach przeszukujących światową sieć pod kontem słów kluczowych, mówiło się, ze specjalizuje się w takich działaniach Izrael, ale to były tylko plotki, poszlaki.
Od afery ujawnionej, czy też wręcz wykreowanej przez Edwarda Snowdena, możemy mieć daleko idące przypuszczenia graniczące z pewnością, USA nie szanują żadnej świętości jeśli chodzi o dane wrażliwe. Oczywiście można zrozumieć ich postawę, dbają o swój interes i nie zwracają uwagi na żadne regulacje międzynarodowe, one są wtórne dla prawa amerykańskiego, a nie da się ich w żaden sposób ukarać.
Wiele osób, chciałoby zobaczyć minę pani kanclerz Angeli Merkel kiedy dowiedziała się, że jej telefon komórkowy był inwigilowany przez USA. W ferworze tych wszystkich skandali warto przypomnieć o czymś co kiedyś dotyczyło nielicznych banków na świecie, tzw. tajemnica bankowa była święta. Bankierzy z założenia nie ujawniali kto ile i z jakiego źródła posiada w ich banku, wzorem były słynne szwajcarskie instytucje finansowe i ich standardy poufności wypracowane przez lata. W naszym kraju w określonych przypadkach, za zgodą odpowiednich instytucji tajemnica bankowa może zostać złamana, są to sytuacje ściśle sprecyzowane w polskim prawodawstwie i pozostaje mieć nadzieję, że nasze „bankowe sekrety” są bezpieczne.
Tymczasem, okazuje się że nasz rząd jest o krok od podpisania realnie jednostronnej umowy, dającej dostęp do informacji o naszym stanie kont bankowych stronie amerykańskiej. Co więcej transparentne dla nich mają również być rachunki maklerskie oraz udziały w funduszach inwestycyjnych. Ma to związek z The Foreign Account Tax Compliance Act (FATCA) – ustawą z 2010 roku „Made in USA” dotyczącą ujawniania na cele podatkowe informacji finansowych o rachunkach zagranicznych. System w założeniu ma uszczelnić amerykański system podatkowy.
To ich sprawa, że dbają o swój interes ale co nam do tego i co nam z tego? Nawet jeśli faktycznie dochodzi do takich inwestycji to są one korzystne dla naszej gospodarki. Dodatkowo mimo że teoretycznie informacje takie mają teoretycznie dotyczyć tylko ludzi, którzy przebywają w USA dłużej niż 6 miesięcy ale znając wcześniej wspominaną zachłanność na dane oraz niefrasobliwość polskich urzędników, którzy potrafili nawet ujawnić dane dotyczące białoruskich opozycjonistów białoruskim władzom co skończyło się wysokimi wyrokami i karami finansowymi tych ostatnich to jednak warto się jeszcze raz zastanowić czy taka współpraca z USA ma sens.
Polska Komisja Nadzoru Finansowego informuje ze podpisy na umowie mogą być złożone jeszcze w tym roku gdyż jej kształt został już uzgodniony i parafowany ze stroną amerykańską. Co więcej pierwsze raporty mogą trafić do naszych „amerykańskich partnerów” pod koniec września 2015 roku. W naszym kraju jakoś dziwnie cicho o tej umowie, która mocno osłabia wiarygodność naszych instytucji finansowych a co więcej może spowodować odpływ znacznej ilości środków w nie zainwestowanych przez inwestorów ceniących swoją prywatność.
Sprawa jest do tego stopnia wątpliwa i etycznie i prawnie, że swoimi zastrzeżeniami z ministrem finansów postanowiła się podzielić profesor Irena Lipowicz piastująca funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. W jednej z jej opinii umowa może naruszać Konstytucję w zakresie ochrony prywatności. Z tego powodu może jednak warto zablokować podpisanie tej umowy międzynarodowej, między innymi po to aby nie być kolejny raz krajem wychodzącym przed szereg i działającym niemalże „na zamówienie” drugiej strony co więcej bez zachowania żadnej wzajemności w stosunkach dwustronnych.
Nie chodzi tutaj o serwilizm władz w Polsce wobec swoich Amerykańskich panów i władców, ale po prostu o przestrzeganie polskiego i unijnego prawa. Co prawda rządy panów Marcinkiewicza, Kaczyńskiego i Tuska nie podpisały Karty Praw Podstawowych, ale zabezpieczenie traktatowe w dokumencie Lizbońskim jest wystarczające przed tak ogłupiającym działaniem własnego rządu. Rząd w Warszawie musi już sobie w końcu uświadomić, że nie jest w pełni suwerennym podmiotem na terenie naszego państwa i nie wolno mu wszystkiego w sposób bezkarny np. udostępniać własnego terytorium w formule eksterytorialnej obcemu wywiadowi do działalności sprzecznej z Konwencją Genewską, jak również udostępniać służbom finansowym obcego kraju danych finansowych własnych obywateli i obywateli państw trzecich, którzy zainwestowali u nas.