- Marketing
Niezawisły tryptyk z życia klasy próżniaczej
- By krakauer
- |
- 22 listopada 2013
- |
- 2 minuty czytania
W naszym kraju wydarzyło się coś tak niesamowitego w przedstawionej relacji, że nie da się tego komentować, co więcej bez względu na treść relacji stron – liczy się tylko i wyłącznie sam ostateczny skutek, jakim stało się niedopuszczenie do publicznego udostępnienia treści reklamy politycznej przez Policję. To coś niesamowitego, to wydarzenie bez precedensu, którego nie da się w sposób jednoznaczny ocenić, naprawdę to ewenement jak na Unię Europejską i jej standardy, to prawdopodobnie mogło się zdarzyć tylko w Polsce.
W świetle oświadczenia nie byle kogo, bo samego pana Janusza Palikota, jakie złożył on na jednym z popularnych portali internetowych gdzie prowadzi swój blog: „Policja nie dopuściła do powieszenia reklamy wielkopowierzchniowej (150 m2) na jednym z budynków przy pl. Konstytucji w Warszawie.” Wedle relacji pana posła po rozwinięciu reklamy przygotowywanej do montażu na elewacji – zobaczył ją patrol Policji, następnie rzekomo wydarzyło się coś nie mieszczącego się po prostu w głowie – podobno policjanci skontaktowali się z przedstawicielką wspólnoty mieszkaniowej budynku, który udostępniał elewacje firmie reklamowej, odczytując jej (wedle relacji pana Palikota) treść reklamy politycznej i informując o możliwych kłopotach (konsekwencjach) naruszenia dóbr osobistych osób, których przekaz reklamowy dotyczy.
W konsekwencji rzekomo doszło do zerwania umowy wspólnoty mieszkaniowej z agencją reklamową, reklama nie została powieszona i strony się rozjechały. Policja wydała w tej sprawie oświadczenie, dostępne [tutaj], gdzie czytamy m.in.: „(…) policjanci pełniący służbę w rejonie Placu Konstytucji w Warszawie podjęli interwencję wobec czterech osób, które przygotowywały się do rozwieszenia transparentu na elewacji jednego z budynków. W trakcie rozmowy z tymi osobami funkcjonariusze ustalili, że otrzymali oni zlecenie zawieszenia transparentu od firmy mającej siedzibę w Krakowie. Jednocześnie wymienione osoby nie posiadały przy sobie żadnych dokumentów potwierdzających zlecenie wykonania usługi. Patrol przeprowadzający interwencję w rozmowie telefonicznej z przedstawicielem krakowskiej firmy został poinformowany, że firma ma podpisaną umowę z Zarządem Wspólnoty Mieszkaniowej Pl. Konstytucji 6 na rozwieszenie transparentu. Informacja ta została poddana weryfikacji poprzez nawiązanie kontaktu z przedstawicielką zarządu wspólnoty mieszkaniowej. Przedstawicielka zarządu wspólnoty potwierdziła fakt podpisania umowy, jednocześnie prosząc o przytoczenie treści transparentu ponieważ nie była jej ona znana. Po usłyszeniu treści jaka znajdowała się na transparencie przedstawicielka zarządu uznała, że jest ona sprzeczna z ustaleniami zawartej umowy z firmą (…), gdyż narusza dobra osobiste osób trzecich. Zostałam poinstruowana, że Policja nie jest stroną w sporze i zaistniała sytuacja powinna być wyjaśniona pomiędzy zainteresowanymi stronami umowy. Przedstawicielka zarządu wspólnoty mieszkaniowej poinformowała telefonicznie przedstawiciela firmy zlecającej prace, że nie zezwala na rozwieszenie transparentu. W powyższej sprawie złożone zostało również pisemne oświadczenie w jednostce Policji.”
Treść reklamy zatytułowanej „Tryptyk z życia klasy próżniaczej” to połączenie tekstów i grafiki wzbogaconej wizerunkami trzech polityków: pana Leszka Millera, pana Adama Hofmana i pana Donalda Tuska. Przy czym znajduje się tam odniesienie do rzekomej sytuacji zawodowej odpowiednio syna, żony i kolegów tych panów, którzy jak napisano w reklamie „załatwili sobie pracę w spółkach skarbu państwa”. Całość uzupełnia zestawienie dat, logotyp partii politycznej Twój Ruch, stylizowany na jej adres internetowy, pytanie czy „Masz tego dość? Oraz wskazanie adresu internetowego http://www.korupcjapolityczna.pl – jest to rejestr przypadków korupcji politycznej o zgłaszanie których apeluje partia pana Palikota.
Przeanalizujmy całość dostępnych faktów, otóż w samym zainteresowaniu Policji faktem montażu reklamy nie ma żadnego nadużycia prawa. To bardzo dobrze, że Policja jest na ulicach i zwraca uwagę na takie kwestie jak opisywany. Osoby realizujące taką czynność legalnie powinny dokonywać to zawsze w porozumieniu z właścicielem budynku, który działając np. przez zarządcę nieruchomości – bierze odpowiedzialność za legalizacje procesu, oczywiście zlecanego profesjonalnej firmie.
W samym zbadaniu treści reklamy jest jednak pewien problem, otóż bowiem jest to w istocie cenzura prewencyjna, gdyż państwo polskie ma ograniczone prawo badania treści publikowanych na piśmie w przestrzeni publicznej. Jedynie prawo prasowe przewiduje zakaz publikacji, jej wstrzymanie, konfiskatę druków. Dzieje się to jednak zawsze na wniosek pokrzywdzonego i NA PODSTAWIE ORZECZENIA SĄDU!
Nie ma innych przepisów, poza zakazem publikowania treści pedofilskich, propagowaniem faszyzmu i komunizmu, jednakże w praktyce tutaj działanie państwa ma charakter następczy – po stwierdzeniu faktu publikacji podejmuje się ocenę jej społecznej szkodliwości i następują ewentualne działania.
Tutaj mieliśmy prawdopodobnie – ponieważ nie znamy szczegółów, do czynienia z cenzurą prewencyjną, jeżeli bowiem Policjant na służbie poinformował właściciela (zarządcę) kamienicy o treści publikowanej reklamy w kontekście ewentualnej odpowiedzialności prawnej tegoż wobec osób trzecich – rzekomo pomawianych treścią reklamy, to już jest Białoruś. Policji – państwu NIC DO TREŚCI UMÓW jakie zawierają ze sobą firmy reklamowe i wspólnoty mieszkaniowe (właściciele kamienic). Policja nie ma prawa badać treści takich umów, z wyjątkiem kwestii odpowiedzialności za szkody wynikłe z uwaga – negatywnego oddziaływania nośnika reklamy na otoczenie jakby np. się oderwała i uszkodziła samochody, zaśmieciła ulicę, chodnik itp. Nic poza tym, państwo nie ma prawa wkraczać w treść umowy, a zwłaszcza w kwestie wyłączenia odpowiedzialności właściciela udostępnianej elewacji za treści tam przedstawiane. Z zasady w tego typu umowach – pełną odpowiedzialność przejmuje firma wynajmująca tą powierzchnie, chodzi o wyręczenie w przypadku procesu i konieczności zapłacenia odszkodowania. Powtórzmy nic państwu polskiemu do tego – to nie jest sprawa urzędników ani polityków na co ludzie podpisują umowy.
Zaskakujący jest ten fragment w wyjaśnieniu Policji: „(…)Przedstawicielka zarządu wspólnoty potwierdziła fakt podpisania umowy, jednocześnie prosząc o przytoczenie treści transparentu ponieważ nie była jej ona znana. Po usłyszeniu treści jaka znajdowała się na transparencie przedstawicielka zarządu uznała, że jest ona sprzeczna z ustaleniami zawartej umowy z firmą (…), gdyż narusza dobra osobiste osób trzecich. (…).” Jest tutaj istotna manipulacja, po pierwsze nie podano czy w umowie był obowiązek konsultowania treści publikowanych reklam przez firmę z właścicielem elewacji? Czy tylko zapisano tam konsultację, czy też obowiązek uzyskania akceptacji? Prawdopodobnie była tam klauzula o zakazie naruszania dóbr osobistych osób trzecich, jednakże powstaje pytanie – czy do oceny tego faktu przed upublicznieniem treści reklamy jest Policja? To się właśnie nazywa proszę państwa cenzura.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby sekundę po wywieszeniu reklamy, Policja odebrała doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez nadawcę reklamy – w postaci naruszenia dóbr osobistych osób trzecich. Wówczas, mogłaby uruchomić postepowanie wyjaśniające. Tutaj jednak mieliśmy do czynienia z działaniem wyprzedzającym!
Poza tym, na jakiej podstawie Policja służy do odczytywania treści reklam w godzinach wieczornych (sprawa działa się 20 tego listopada po 18:30) – jak się można domyślać przez telefon – właścicielom budynków (ich przedstawicielom), na elewacji, których reklama ma być zamieszczona?
Choćby się chciało uzasadnić działania Policji szczytem klimatycznym i ostrożnością związaną z działaniami różnych aktywistów, którzy nielegalnie próbują wieszać na budynkach w Warszawie różne rzeczy – to i tak nie mają prawa czytać nikomu żadnej treści (co jednoznacznie wynika z przytoczonego fragmentu). To nie jest rola Policjantów. Jeżeli przedstawicielka wynajmującego powierzchnie chce poznać treść reklamy powinna zwrócić się do firmy która za reklamę odpowiada.
Jeżeli już żyjemy w kraju, w którym z powodu jakiegoś głupiego szczytu międzynarodowego – ogranicza się SWOBODĘ DZIAŁALNOŚCI PARTII POLITYCZNYCH przez cenzurę polityczną, nawet zupełnie przypadkową i nie związaną z treścią tegoż międzynarodowego wydarzenia, to jest już bardzo źle.
Nie ulega wątpliwości, że tej sprawy nie można tak pozostawić – to może być powód do odwołania Ministra Spraw Wewnętrznych odpowiedzialnego za Policję, może też lepszego przeszkolenia Policjantów – jest bowiem zrozumiałe, że prawie na pewno dostali polecenie zwracać uwagę na wszystko co „się wiesza”. Nie może jednak dochodzić do takich akcji, gdzie Policja podejmuje interwencję co do treści reklamy! Za duża, za kolorowa (przyciąga uwagę), ostre krawędzie, szkodliwa dla ptactwa itd. Każdy powód – każdy, zamocowanie, olinowanie, naprawdę – wszystko co do formy, ALE NIC DO TREŚCI, poza przypadkami opisanymi w ustawach. Od treści są prokuratura i sądy. Ktoś uważa, że coś go obraża – składa pozew – tak działa prawo do wolności słowa, wolności wypowiedzi i wolności druku w kraju demokratycznym. Jak Policjanci zaczynają interweniować w treści – to już nie ma demokracji.
Poza tym, ta reklama miała oznaczonego nadawcę, który aktywnie się przyznawał do jej autorstwa, co powinno rozwiać wszelkie wątpliwości. Jeżeli się komuś nie podoba – niech pozywa Twój Ruch pana Palikota, jednakże nie można tolerować cenzury prewencyjnej dla outdooru w Polsce!