- Soft Power
Zmiany, zmiany, zmiany w rządzie w Polsce
- By IVV
- |
- 21 listopada 2013
- |
- 2 minuty czytania
Zamienił stryjek siekierkę na kijek… I po co to było panie premierze? Czy to są zmiany które cokolwiek pozytywnego wnoszą? Czy naprawdę właśnie Ci ministrowie i to właśnie teraz powinni być zmienieni?
Niech będzie, wymiana ministra Nowaka jest uzasadniona, biedaczysko zrobiony w przysłowiowego „konia” z zegarkiem nie wygląda zbyt wiarygodnie. Gorzej, że zmiany są dosyć problematyczne. Minister Środowiska odwołany w trakcie szczytu klimatycznego – brawo! Wizerunkowo to fantastyczne działanie, mniej więcej tak jakby zdecydować o odwołaniu dyrygenta w trakcie koncertu w trybie natychmiastowym i dokonywać zmiany w biegu na innego. Może w ramach show to by była atrakcja ale w ramach rządu świadczy o słabości i panicznych ruchach premiera. Pod topór trafiła również minister Mucha a może nawet ministra czy jak tam sobie życzyła by ja nazywać idąc w zgodnie z najnowsza modą i „poprawnością polityczną”.
Management wielu artystów prawdopodobnie właśnie „chwycił doła”, nie udało im się załapać na dotowane koncerty organizowana na stadionie narodowym. Kierująca resortem sportu wielkiego pojęcia o sporcie nie miała i nie dało się tego ukryć, można było za to z uśmiechem na ustach przeglądać memy z jej udziałem szalejące po Internecie no i ta ilość anegdotek, naprawdę trudno będzie znaleźć równie wdzięczny obiekt do drwin, ale oczywiście nie traćmy wiary w szerokie zaplecze premiera Tuska.
Minister finansów, trudno się oprzeć wrażeniu, ze można tu zastosować powiedzenie; „murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść” (znowu ten brak poprawności politycznej – błagam o wybaczenie ewentualnie urażonych). Vincent wydoił system emerytalny, zrobił zamieszanie z podatkami, a teraz będzie można na niego zwalić wszystkie winy i przywary delikatnie mówiąc bajzlu w finansach publicznych. Nowy minister, już nie będzie wicepremierem co wizerunkowo go już na starcie osłabia ale jest szansa, że jest przynajmniej nieźle wykształconym praktykiem. Czy sprawdzi się w sterowaniu finansami naszej ojczyzny? Zapewne nie lepiej i nie gorzej niż każdy inny powołany na to stanowisko, wszak stosując kolejne porównanie nasze finanse publiczne to jedno wielkie szambo i trudno oczekiwać, ze będzie bardziej eleganckie i porządne bez względu na to jak będzie się w nim mieszać. Na zdrowy rozsadek w szambie najlepiej nie grzebać bo i mniej cuchnie i większa nadzieja, że to co newralgiczne opadnie na dno. Wprawdzie od opadnięcia nie zrobi się czyściej ale mniej się w oczy będzie rzucało ale uwaga na porządną kanalizacje zdecydowanie szans nie ma! Pozostaje pytanie, jak na nowa miotłę zareagują rynki i jak nowy człowiek za sterami ministerstwa poradzi sobie wśród europejskich wyjadaczy?
Ministerstwo Edukacji Narodowej, zwane potocznie Ministerstwem produkcji bezrobotnych i zdesperowanych. Nowy minister, import z drużyny przeciwnej niejako „dezerter” z PJN ma przed sobą zadanie pielęgnowania stanu zastanego. Bez reformy, wręcz drastycznej reformy nic nie da się zrobić, na reformę zgody nie będzie bo niedługo serial wyborczy, jedynym zadaniem jest utrzymanie w ryzach nauczycieli aby nie strajkowali i ewentualne drenowanie samorządu na który spadają w większości koszty decyzji związanych ze szkolnictwem.
No i na koniec urocze ministerstwo wymiany telewizorów, tak jest odbierane ministerstwo kierowane dotychczas przez Michała Boniego, telewizory wymienione to i minister może być zmieniony, ludzie i tak nie wiedzą po co komu to ministerstwo…
Można by zadać pytanie czy ta zmiana w rządzie, szumnie zwana rekonstrukcją wyczerpuje kwestie ministrów do wymiany? Odpowiedź jest łatwa, nie nie wyczerpuje ale na diabła zmieniać skoro z góry wiadomo, że lepiej nie będzie? Nie warto… Przecież po następnych wyborach znowu będzie niezbędny lifting rządu, oczywiście o ile ludzie po raz kolejny zagłosują tak jak głosowali. Stugębna plotka głosi również, że więcej chętnych na ministerstwa nie udało się znaleźć i dlatego kilku ministrów w tym ulubieniec wszystkich ludzi którzy maja kontakt ze służba zdrowia ocalało.
Natomiast prawdziwym dramatem jest to, że w rządzie pozostał drugi szkodnik, także spadek po partii opozycyjnej, właściwie nie wiadomo czyje interesy reprezentujący – co jest swoją drogą symptomatyczne, że mocodawcy Tuska pozwolili mu pozbyć się Vincenta, ale tenże szkodnik – na miarę problemów z racją stanu i jej wykładnią pozostał. To naprawdę ciekawe, no ale może się nie zagłębiajmy przed świętami, bo zaraz święta będą i społeczeństwo zapomni o rekonstrukcji, rządzie i może nawet premierze.