- Soft Power
Amerykanie nasłuchują a nie podsłuchują!
- By krakauer
- |
- 27 października 2013
- |
- 2 minuty czytania
Być może ciężko to zrozumieć w świecie powszechnego zbulwersowania i oburzenia na naszych amerykańskich przyjaciół i sojuszników, jednakże tak naprawdę oni formalnie co do zasady nikogo nie podsłuchują celowo, jeżeli takie praktyki miały miejsce to już jest wynik perfidnej gry wywiadów, albo profilaktyki antyterrorystycznej.
Co do zasady – nikogo nie podsłuchują celowo, albowiem mają możliwości techniczne i organizacyjne umożliwiające podsłuchiwanie wszystkich i wszystkiego co się dzieje na świecie. Przecież każda rzecz elektroniczna emituje promieniowanie elektromagnetyczne, Amerykanie je jedynie rejestrują, jak również rejestrują wszystko co się pojawia w Internecie – przy odrobinie sprytu i odpowiednich zasobach może to zrobić praktycznie każdy domorosły haker. Przecież to nie jest ich wina, że są duzi i mogą więcej. A że mogli przy okazji podsłuchiwać komórkę jakiejś pani premier lub kanclerz – to przecież to jest nic wśród milionów komunikatów rejestrowanych w każdej jednostce czasu.
Fenomenem natomiast jest to, że informacje o inwigilacji 35 najważniejszych przywódców świata ujrzały światło dzienne, albowiem pan Edward Snowden od momentu jak otrzymał prawo pobytu w Federacji Rosyjskiej jest jej narzędziem – nie oszukujmy się, jest przecież oczywistością, że opiekują się nim mniej lub bardziej dyskretnie tamtejsze służby. Ten człowiek może być już nie tylko „pożytecznym idiotą”, ale zupełnie świadomie i celowo może przekazywać informacje – zachodnim dziennikarzom, oczywiście za zgodą i przyzwoleniem swoich czułych opiekunów. Przecież to jest logiczne, jeżeli zważymy na to kto najbardziej zyskuje na skłóceniu Europy z USA.
Amerykański nasłuch radioelektroniczny i nadzór nad Internetem są totalne. Nic na to nie poradzimy, musimy nauczyć się z tym żyć i cieszyć się z tego, że w ostatecznym rozrachunku jest to dla naszego dobra. Mniejsza z tym, że bez naszej wiedzy. Przecież jesteśmy zapatrzonym jak w słońce sojusznikiem wielkiego brata. Pragmatycznie rzecz biorąc sami nie mamy możliwości prowadzenia podobnej inwigilacji, więc dobrze że oni o tym myślą, bo przecież wiadomo kogo oprócz znienawidzonych terrorystów jeszcze inwigilują.
Oburzanie się państw europejskich jest bardzo specyficzne, gdyż jest to pierwsza od bardzo dawna, a konkretnie od dnia inwazji na Irak – okazja, żeby wbić Amerykanom szpilę i to taką szpilę, z którą oni nie bardzo wiedzą co mogą zrobić, albowiem odsłonili się przez własną nieudolność, gdyż inaczej nie da się nazwać ucieczki własnego analityka wywiadu z bazą danych. Druga sprawa – w ogóle nie do pojęcia jest to, żeby ten człowiek poprzez manipulację własne lub inspirowane miał możliwość takiego wpływu na strategiczne orientacje polityki super mocarstwa – przecież to jest totalna kompromitacja.
Jak to jest możliwe, że personel średniego szczebla – jakiś Edward Snowden spowodował, że potężny Barack Obama musi się z nim liczyć jak równy z równym? To majstersztyk i sprawa po prostu nie do pojęcia. Strach pomyśleć jakie spustoszenie mogliby spowodować zwolnieni emerytowani wyżsi oficerowie ich służb. Czy Ameryka przetrwałaby ich rozgoryczenie?
Przecież tak naprawdę wszystkie kraje się stale nasłuchują i starają się podsłuchiwać swoich przywódców i centra kierowania, nie tylko politycznego, ale przede wszystkim gospodarczego. Nikogo to nie oburza, wielkie korporacje wzajemnie się podsłuchują – co można łatwo sprawdzić nie po fakturach „na szpiegowanie”, ale po fakturach na ochronę przed szpiegowaniem. Chyba każda duża korporacja to robi w tym znaczeniu, że inwigiluje własną strukturę w celu jej uszczelnienia i uodpornienia na przecieki.
Współczesne realia zarządzania informacjami wymagają olbrzymich nakładów na nowoczesne komputery i bazy danych, sztaby analityków i nowoczesne algorytmy przeczesywania (czyli know-how). To kosztuje, ale jest bardzo opłacalne – zwłaszcza, gdy ma się odpowiednią skalę działania. Naszego kraju na to nie stać, może jeszcze mamy możliwość w jakiejś mierze się ochronić, ale na pewno nie w pełni. To znaczy nie da się ochronić administracji, gospodarki, sfer rządzących – to nie jest możliwe w przypadku kraju tak podzielonego jak nasz.
Musimy pamiętać, że nas podsłuchują nie tylko Amerykanie…