- Polityka
Szklany sufit Prawa i Sprawiedliwości
- By krakauer
- |
- 25 października 2013
- |
- 2 minuty czytania
Referendum w Warszawie okazało się doskonałym sprawdzianem wyborczego zaangażowania Prawa i Sprawiedliwości, które nie umie odnosić sukcesów – dlatego i głównie dlatego ponieważ stale, z uporem maniaka popełnia te same błędy wizerunkowe i błędy w komunikowaniu się publicznym ze swoimi interesariuszami i potencjalnymi interesariuszami. Nie da się zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, że taka potężna i mająca przecież budżetowe pieniądze partia polityczna nie jest w stanie zadbać o odpowiednie zaplecze fachowe, które byłoby w stanie skutecznie doradzić jak ma się zachowywać w wyborach i jaką rolę ma kto pełnić, przynajmniej w zakresie jakiejś samokontroli poszczególnych polityków PiS, którzy co widać w mediach żyją już tylko i wyłącznie dzięki światłu fleszy jakie odbijają od swoich wypudrowanych obliczy.
Kluczem do zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach ogólnopolskich oraz w większości wyborów samorządowych w dużych miastach jest umiejętne przyciągnięcie centrum opinii publicznej pod swoje sztandary. Nie da się tego zrobić grają prezesem wietrzącym wszędzie spiski, zbiorem komórek ludzkich (którego nazwiska na tym portalu nie wymienimy albowiem ten człowiek zhańbił siebie i zaszkodził Polsce, poza tym prawdopodobnie wymaga leczenia psychiatrycznego) – rozrywającym parówki, czy też rzecznikiem prasowym z którego w chwilach rozluźnienia prawdopodobnie alkoholowego wychodzi cały cynizm.
Nie da się w ten sposób grać, jeżeli chce się wygrać – żadne aniołki, żadna retoryka „miłości do Gierka”, czy też przytulania się do „komuszków” nie spełni swojej roli – jeżeli partia nie będzie przekazywała spójnych komunikatów do różnych segmentów elektoratu, a te wszystkie komunikaty nie będą tworzyły komplementarnej wizji przyszłego dobrego stanu Polski, po odsunięciu od władzy wiadomo kogo, czyli wcielenia „wielkiego szatana”.
Stalowy elektorat Prawa i Sprawiedliwości nigdy od tej partii nie odstąpiłby, gdyby nie to że obecnie ma alternatywę w postaci odprysków, które powołały sobie własne partie – zdolne jak pokazał przykład Nowego Sącza do stanowienia istotnej alternatywy politycznej na prawicowej-prawicy dla tradycyjnie tam mainstreamowego logo. Z TEGO WZGLĘDU JEST OCZYWISTYM, ŻE O STALOWY ELEKTORAT TEŻ TRZEBA ZABIEGAĆ, jednakże cała trudność Prawa i Sprawiedliwości polega na tym, że w tym celu wykorzystuje retorykę, która odpycha inne segmenty potencjalnych wyborców, może mniej radykalnych ale co najważniejsze – rozczarowanych efektami dwóch kadencji rządów.
Nie da się pogodzić roztropnego opowiadania jaką ma się wizję przemian społeczno-gospodarczych w kraju z bajdurzeniem o zdradzie, zabójstwie i zamachu – pod znakiem trotylu, brzozy której nie było i współdziałania Putina z Tuskiem w celu zabicia prezydenta RP wraz z delegacją.
Zresztą żadnego roztropnego opowiadania tutaj nie ma, nie ma żadnej wizji przemian – opowiadanie ogranicza się do wygrażania przedsiębiorcom podatkiem domiarowym (czy czymś na jego kształt, a Konstytucja IV-RP to po prostu autorytaryzm. Ludzie to widzą, rozumieją, prawidłowo odczytują, ze stratą dla PiS w ostatecznym rozrachunku, albowiem wszelkie wątpliwości są odczytywane na niekorzyść – selekcja negatywna w polityce króluje (czyli wyborca wybiera na kogo nie będzie głosował bo… przeszkadza mu to a to…).
Jeszcze nie było w Polsce kampanii wyborczej opartej na merytorycznej programowej dyskusji, a tą Prawo i Sprawiedliwość zupełnie by przegrało, albowiem adresuje swoją wizję sielankowej IV-tej Rzeczpospolitej do innego społeczeństwa niż to tutaj i teraz w Polsce. Nawet stalowe zastępy zwolenników PiS, nie są już takie bez skazy od czasów podziałów – uświęconych konfliktem medialnym głęboko zakorzenionym w prawicowych, w tym także tych udających chrześcijańskie mediach! Wszystko to powoduje, że standardowa retoryka Prawa i Sprawiedliwości wyczerpała swoje możliwości oddziaływania na elektorat, a sondażowy wzrost poparcia dla tej partii nie jest niczym innym jak spadkiem poparcia dla nieudolnego rządu.
Im więcej pana prezesa Kaczyńskiego z jego językiem nienawiści, im więcej zbioru komórek ludzkich z jego objawami choroby psychiatrycznej i im więcej kompromitacji i cynizmu rzecznika Prawa i Sprawiedliwości w mediach, tym bardziej zwykli ludzie będą się bali powrotu tej partii do władzy, a w konsekwencji w ramach wyboru mniejszego zła zagłosują np. na lewicę (za socjalem) lub w ramach desperacji na Platformę Obywatelską – żeby nie było po prostu gorzej. Chyba, że pojawi się jakiś Prometeusz naszej sceny politycznej i będzie stanowił alternatywę, z którą wszyscy musieliby się liczyć, na razie przed nami 11 listopada, który trzeba przetrwać i przeżyć, a potem się zobaczy.
Zatem, można przypuszczać, że szklany sufit Prawa i Sprawiedliwości prawdopodobnie pogrąży tą partię, którą rozszarpie na drobne jej prawicowa konkurencja.