- Polityka
Na stanowisko Sekretarza generalnego NATO lepsza małpa z brzytwą niż…
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Anders Fogh Rasmussen – sekretarz generalny NATO skończy swoją kadencję na początku sierpnia 2014 roku, już obecnie trwa wielkie poszukiwanie a w zasadzie przepychanie się pod stolikami – kogo i kto wystawi, albowiem jest to funkcja niesłychanie ważna i prestiżowa, nie można wystawić byle kogo, ponieważ to może ośmieszyć zgłaszających jak również po prostu skreślić samą kandydaturę. W wielkim uproszczeniu – chodzi o wybór „cywilnego” dowódcy całego NATO, który chociaż nie ma żadnej realnej – prawdziwej władzy to jednak jest osobą szczególnego znaczenia dla wszystkich członków Sojuszu, a przez to ma bardzo duże znaczenie polityczne.
Niestety nad tą potężną międzynarodową organizacją widnieje jedno z najpoważniejszych zagrożeń systemowych z jakim ma ona do czynienia od samego początku swojego istnienia, nieporównywalnie groźniejsze nawet od pamiętnego wystąpienia Francji ze struktur wojskowych. Wszystko niestety na to wskazuje, że jednym z kandydatów ubiegających się o tą zaszczytną i wymagającą najwyższych umiejętności politycznych funkcję może starać się jeden z obywateli polskich, obecnie pełniący funkcję w rządzie w Polsce – na szczęście jedynie jako jeden z ministrów, niestety spraw ważnych. Człowiek ten, zhańbiony współpracą z antypaństwową partią opozycyjną, która swego czasu zrobiła go ministrem, jak również posiadający niejasne karty w życiorysie jeżeli chodzi o jego obecność podczas wojny w Afganistanie w latach 80-tych XX wieku – pełni nie wiadomo dlaczego niesłychanie ważną dla Polski funkcję i nie da się zrozumieć, dlaczego premier mu na to pozwala – można to tłumaczyć w ten sposób, że musi albowiem taka jest wola jego zagranicznych mocodawców, inaczej obecności tego pana w rządzie w Polsce nie można wytłumaczyć, ponieważ jego niektóre kluczowe działania są trudne do wytłumaczenia jako zgodne lub nawet nie sprzeczne z polską racją stanu.
Człowiek ten znany jest z wielu licznych wypowiedzi na pograniczu rusofobii, jest wybitnym antykomunistą, czym się szczyci, posiada udokumentowane związki osobiste z innymi krajami – jego żona jest obcokrajowcem, osobą bardzo wpływową w kraju naszego wielkiego sojusznika. Generalnie ten pan, osiągnął bardzo wiele – naprawdę odniósł zaskakujący sukces życiowy jak na biednego studenta z bydgoskiego blokowiska. Oczywiście możemy się cieszyć z jego osobistego sukcesu i życzyć mu jak najlepiej, ale pod warunkiem, że zostawiłby nasz kraj w spokoju, albowiem można podejrzewać m.in. że jego osoba personalnie jest jedną z przeszkód do normalizacji stosunków z Federacją Rosyjską, jak również można mu postawić wiele innych zarzutów chociażby to w jaki sposób swego czasu potraktował kiedyś swojego małoletniego syna, a co uchwyciły czułe mikrofony współczesnych kamer – chociaż to jego prywatna sprawa, to takie chwile odsłony i szczerości pokazują prawdziwą twarz człowieka, to jaki jest naprawdę jak myśli i czym się kieruje. Jest oczywistym, czy też można przyjąć że jeżeli ktoś (tutaj nie odnosimy się do tego konkretnego przypadku) jest skłonny zbesztać małoletnie dziecko o nic, to prawdopodobnie z jeszcze większą pogardą może w sytuacjach krytycznych odnosić się do zwykłych ludzi.
Co więcej ten człowiek swoją chorą pasją antykomunistyczną, przejawiającą się jak można się domyślać w żądzy niszczenia – prawdopodobnie zaraził nawet własną żonę, znane są wypowiedzi publiczne tych ludzi, w których wypowiadają się oni o potrzebie zburzenia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie – nie mając zupełnie już szacunku do polskiej historii, owszem trudnej – ale naszej, tutejszej. Przy czym uwaga – budynek nie musi się podobać, fakt – jest ohydny i jest parszywą manifestacją ideologiczną, ale jego zburzenie też będzie symbolem. Czy jesteśmy na to gotowi? Mniejsza ze szczegółami, ale jeżeli urzędujący polityk ma czas na myślenie o takich kwestiach – czyli na myślenie o rozwoju przez burzenie, w kraju gdzie panuje powszechna bieda, to można go oceniać jako osobę rozmijającą się z rzeczywistością – podkreślmy chodzi tylko o kwestię priorytetów, ten budynek zostawmy naszym wnukom, niech sobie zburzą jak nie będą mieli już nic innego do roboty i nie będzie w kraju np. niedożywionych dzieci, a pacjenci nowotworowi będą mieli opiekę na poziomie np. czeskiej!
Jednakże to nie jest wszystko złe co można o tej osobie powiedzieć, otóż bowiem ten pan w swoich niektórych wypowiedziach dwuznacznie zaznaczał swoje zdanie na temat kary śmierci w naszym kraju. Można przypuszczać, że ten człowiek byłby oczywiście pod pewnymi warunkami i w ograniczonych przypadkach za jej wprowadzeniem, jednakże nasz polski problem polega na tym, że my w tym kraju – z karą śmierci i przymusowym leczeniem kryminalistów zostaniemy, a on może w każdej chwili wyjechać do swojej rodziny za wielką wodę. Właśnie dlatego lepiej jest na wszelki wypadek być przeciwko karze śmierci w Polsce, albowiem po pierwsze – jakie mamy zaufanie do sądów, a po drugie jakie mamy gwarancje, że nie będzie rozszerzona na inne kategorie czynów – tutaj wszystko jest możliwe. Do tej pory żeby rządzić Polakami wystarczał PR i odrobina błękitnego tła, nie dajmy sobie wmówić, że coś co ma służyć krzywdzeniu ludzi jest dobre. Ostateczny argument – to słowa Jana Pawła II, który był zdecydowanym i jednoznacznym przeciwnikiem karania śmiercią, dla chrześcijan, a zwłaszcza katolików – nie potrzeba nic więcej, nie potrzeba wyraźniejszego znaku i innych wytycznych. Nie zabijaj i kropka. Bez względu na to jak to jest tłumaczone przez znawców pisma, mamy prawo to tak interpretować, no ale może ten pan rozumie te sprawy inaczej niż Jan Paweł II.
Pomijając już te wszystkie w istocie – poza kwestią afgańską niuanse, należy dokonać oceny działalności merytorycznej tego pana, bo już dość długo ministrem jest – bo jeszcze z czasów rządu poprzedniej ekipy. Cóż takiego zrobił ten człowiek dla naszego kraju i dla NATO, żeby wystawić go i skutecznie popierać na tak ważne stanowisko? Porażka partnerstwa wschodniego – cała nieudana prezydencja Polski w Radzie Unii Europejskiej, niewyjaśnione kwestie planów ewentualnościowych NATO dla Polski i krajów bałtyckich. Można długo wymieniać, po prostu same porażki, niejasności i niedomówienia. Nie ma żadnych wyraźnych sukcesów przemawiających za tym, żeby nasz kraj miał kandydaturę tego pana lansować i popierać. Ostatecznym argumentem powinno być popsucie stosunków z Białorusią, które jest już formalnie podnoszone m.in. w oficjalnych dokumentach urzędującego prezydenta – BBN w Białej Księdze Bezpieczeństwa Narodowego RP. Niestety to ten pan za to odpowiada, to ten pan bawił się w wielką politykę, zupełnie lekceważąc nasz interes narodowy – dawał się podpuszczać swojemu niemieckiemu koledze po urzędzie. Teoretycznie kwestia była zasadnicza, albowiem władze Białorusi dość twardo rozprawiły się z opozycją – represje jakich doznała tamtejsza opozycja były złamaniem wszelkich zasad, jednakże jakoś stronie niemieckiej nie szkodziło rok wcześniej szkolić białoruskiej milicji m.in. w zagadnieniach prewencji – no ale my wiadomo, swoje wiemy. Nic nie szkodzi ramię w ramię – obrażać sąsiada, pełniąc rolę pożytecznego głupca dla potężniejszego sąsiada. W efekcie mamy dzisiaj nieprzyjazne stosunki z Białorusią, a Niemcy tam inwestują.
Takich spraw było więcej – nieszczęsne Kosowo (casus uznania zmiany granic w Europie bez zgody państwa władającego terytorium – pierwszy przypadek po II wojnie światowej), czy też słynna bałtycka rura gazowa, gdzie tenże pan potrafił jedynie protestować – natomiast nic nie zrobił żeby zdyskontować realne zagrożenie politycznie.
Przykłady nieudolności, niekompetencji czy też po prostu błędne decyzje tego pana można skutecznie mnożyć – analizować punkt po punkcie. Chociażby program likwidowania placówek dyplomatycznych – i to w krajach, które można było uznać za bardzo perspektywiczne dla naszego handlu, czy w ogóle obecności. Zagadnienie ilości urzędników w administracji pani Catherine Margaret Ashton można już totalnie pominąć, przecież to w końcu nie on decyduje – no ale wyszło jak wyszło. Podobnie lepiej darować już tak świeże i rażące błędy wizerunkowe jak mieszanie się w kwestię rzekomo radzieckiej/rosyjskiej proweniencji broni chemicznej w Syrii. Jednakże mniejsza z tym wszystkim, chociaż w przypadku tej osoby nie można lekceważyć nawet drobiazgów.
Jeżeli ktoś chciałby żeby człowiek tak trudny w ocenie jako polityk co do zawodowej lojalności wobec kraju, który reprezentuje został Sekretarzem generalnym NATO – to już lepiej mianować na tą funkcję małpę z przysłowiową brzytwą z jakiegoś ogrodu zoologicznego, przynajmniej będzie śmiesznie, a nie groźnie, albowiem w przypadku gdyby ten pan został mianowany na tą funkcję może być groźnie, a rachunek za działania tego pana – podkreślmy niekoniecznie działającego zgodnie z polską racją stanu, czy też rozumiejącego ją w sposób inny niż narodowy – zapłacimy my, spadnie na nas. Proszę pamiętać – ten pan ma rodzinę za granicą, ma mieszkanie czy też dom – tam za wielką wodą, tam może sobie bezpiecznie, spokojnie i w dostatku żyć, a co będzie czekać nas w konsekwencji jego błędów – lepiej z perspektywy kraju frontowego NATO sobie nawet nie wyobrażać.
Dlatego powtórzmy, lepsza małpa z brzytwą na stanowisku Sekretarza generalnego NATO, ale nie ten pan z rządu w Polsce! Przenigdy!