- Polityka
Platforma Obywatelska – bezideowa partia bez polityków?
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Ewolucja na naszej scenie politycznej postępuje, coraz bardziej chowamy głowy w piasek, coraz więcej się dzieje, uciekamy do przodu cofając się, stoimy w miejscu ze spuszczonymi spodniami – nie jest dobrze. Oto bowiem partia rządząca drugą kadencję naszym krajem ma w istocie przy władzy jednego polityka – jest to jej lider pan Donald Tusk. Cała reszta raczej jest żołnierzami, wykonawcami woli, urzędnikami ewentualnie pośrednimi narzędziami – jednakże jeżeli ktoś zna w Platformie Obywatelskiej drugiego polityka – sprawującego władzę, to prosimy go zgłosić poniżej.
Z polityków został oczywiście pan Grzegorz Schetyna, ale jego dni chyba są policzone, aczkolwiek usunięcie go z partii byłoby największym błędem pana Donalda Tuska mającym znaczenie systemowe, to znaczy warunkującym nasz byt lub niebyt. Platforma Obywatelska bez Grzegorza Schetyny nie będzie miała już szans na odrodzenie się, może nawet wygrać wybory ale będzie już tylko i wyłącznie skorupą – wszystko co jest w niej dzisiaj żywego reprezentuje właśnie pan Schetyna i ludzie jego pokroju. Jeżeli jego zabraknie to inni tez odejdą, albo zamilkną.
Nie da się ukryć smutnego faktu, że obecna PO to już jest partia władzy bez jakichkolwiek idei i bez pogłębienia myśli politycznej o kraju. Ostatni „ideowiec” Gowin może nie był wcale jedynym ideowcem w tej partii, ale na pewno przykład jego politycznej egzekucji – spowodował, że zanim dzisiaj członkowie PO zajmą się wypowiadaniem swoich rzeczywistych poglądów to kilka razy się zastanowią. No niestety tak się kończy kneblowanie pluralizmu i swobody wypowiedzi, brakuje jeszcze mundurków, konfederatek i marszów z pochodniami – wówczas partia osiągnie jednomyślność i będzie się miała wspaniale z kultem wodza. Wszystko będzie w porządku jeżeli partia wygra wybory, wówczas będzie mogła zajmować się już tylko i wyłącznie sama sobą.
To smutne, ale niestety boleśnie prawdziwe partia rządząca Polską nie ma żadnej wyrazistej ideologii, albowiem w warstwie realnej przeciwstawia się nawet neoliberalnej doktrynie ekonomicznej (kontr reforma emerytur OFE), dodatkowo nie ma w niej realnych polityków u władzy. Stopniowo zamieniła się w partię autorytarną, gdzie rządzi przywódca i ma monopol na słuszność, rozdając konfitury swoim ludziom.
Z drugiej strony może to i dobrze, albowiem jakbyśmy narzekali, gdyby Platforma Obywatelska składała się z kilku setek deliberujących o ideologii i sposobie zbawienia Polski działaczy, a do tego każdy był niezależny i miał swoje własne zdanie we wszystkim – niekoniecznie takie samo jak lider partii. Trudno ocenić czy wolelibyśmy taką rzeczywistość?
Przecież to nie jest tak, że tam siedzą ludzie którzy nie wiedza o co chodzi w polityce, to jest raczej wypadkowa swoistego rozumienia nowoczesności (jako bezideowość, której celem jest bezpartyjna partia) i próba dania odpowiedzi na najczęstsze pytania Polaków, którzy z definicji źle kojarzą słowo partia, partyjność, partyjniactwo. Tutaj można sobie gdybać i bawić się w przypuszczenia do woli i bez ograniczeń, wiadomo że papier wszystko przyjmie, a Internet to już na pewno.
Jest jednak jedno istotne niebezpieczeństwo – mianowicie Platforma Obywatelska nie istnieje w próżni, ale w określonych warunkach politycznych tworzonych przez dzisiejszą rzeczywistość, która najdelikatniej mówiąc – szału nie robi. Jeżeli rzeczywiście Donald Tusk przewidział cztery lub sześć lat temu, że na dwa lata przed kolejnymi wyborami Prawo i Sprawiedliwość pomimo całej jadowitej retoryki okołosmoleńskiej polegnie na faktach i może się to skończyć upadkiem tej partii w ogóle jako bytu politycznego – to pan premier jest absolutnym i nieskończonym geniuszem. Jeżeli jednak pomimo absolutnej oczywistości, że to nie PiS-owi rośnie poparcie, tylko Platformie maleje – premier nie ma koncepcji jak wyjść z istniejącego klinczu, gdzie z jednej strony jest określany jako mistrz nieudolności i nic nie robienia a z drugiej są tacy, którzy uważają go za wielkiego szatana w ogóle i dla zasady – to tylko zbieg okoliczności może uratować PO.
Nadchodzące wybory będą bardzo ciekawe, przede wszystkim czeka nas dyskusja ideologów, którzy odeszli z partii mainstreamowych na prawicowej prawicy i na neoliberalnej prawicy z pragmatykami. W istocie podobieństwo losów liderów – pana Donalda Tuska i pana Jarosława Kaczyńskiego jest porażające, obaj grają w sposób podobny. Obaj stoją przed podobnymi problemami – zdrajców i klakierów oraz miernot biernych, ale wiernych. Niestety obaj dążą do umocnienia swoich autorytetów – decydując się na konflikt dwubiegunowy. Na tym zawsze traci rządzący, albowiem krytykować jest o wiele łatwiej niż powiedzieć coś konstruktywnego, zwłaszcza jak nie bardzo jest o czym mówić.
Być może to wszystko byłoby strawne, gdyby nie było tak ohydnie cyniczne…