- Polityka
W polityce łatwo mylimy koniunkturalizm z pragmatyzmem!
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
W polityce zaskakująco łatwo mylimy koniunkturalizm z pragmatyzmem, czego są często opłakane konsekwencje i dramatyczne skutki. W zasadzie chyba każdy z pośledniejszych polskich polityków zaliczył zmianę politycznych barw, zmianę obozu a nawet diametralną zmianę biegunów ideologicznych za którymi się opowiadał. Nikt nigdy nikomu nie robił z tego wyrzutów ani problemów. Społeczeństwo bardzo spokojnie podchodzi do kwestii zmian koniunkturalnych na scenie politycznej, dla wielu takie zachowanie się „liderów” to wyraz radzenia sobie i politycznego obycia, jest w tym sporo racji, albowiem jeżeli większość – naprawdę dominująca właśnie w ten sposób postępuje to znaczy, że prawie na pewno jest to norma.
Pragmatyzm to wspaniała cecha charakteru polityka wynikająca z postawy polegającej na realistycznej ocenie rzeczywistości i podejmowaniu tylko takich działań, które gwarantują skuteczność – osiągnięcie efektu. Wynika z postawy filozoficznej wiążącej prawdziwość twierdzeń z ich praktycznymi skutkami.
Koniunkturalizm przejawia się w wyrażaniu zachowań polegających na wykorzystywaniu chwilowych nie trwałych a, sprzyjających warunków stwarzających możliwość osiągnięcia doraźnych korzyści indywidualnych.
Pierwsze nie ma nic wspólnego z drugim, jednakże zaskakująco często koniunkturaliści kłamią udając pragmatyków, powołując się na pragmatyzm i skutecznie – bezczelnie kłamiąc ludzi podszywając się pod wartości, których nie rozumieją i których nie są w stanie zrozumieć.
Patrząc na nasze stosunki polityczne z perspektywy historycznej – pragmatyzm zawsze był na cenzurowanym, można nawet próbować bronić tezę, że zniknął z Polski wraz z triumfem kontrreformacji. Potem było już mniej pragmatycznie, zawsze bardziej koniunkturalnie, we wszystkim albowiem przekaz religijny jest podstawą naszej cywilizacji i kultury. Ludzie za młodu nasiąkali określonymi zestawami wartości i potem żyli z nimi przekazując je kolejnym pokoleniom. W realiach sejmików szlacheckich i wolnej elekcji koniunkturalizm zgarnął w Polsce szokująco przerażające żniwo. Przez około 300 lat – przynależność do określonego stronnictwa magnackiego, służenie konkretnemu rodowi – była czymś klasycznym i rzeczywistym, stabilnym elementem rzeczywistości.
Dzisiaj jest pod pewnymi względami jeszcze gorzej, albowiem w polityce nie ma żadnych istotnych wartości powszechnie uznawanych przez Naród za fundamentalne i graniczne, nawet samo pojęcie Narodu jako źródła ostatnich odwołań bywa kwestionowane. W związku z tym sytuacja aż się prosi o pragmatyzm, na którym należałoby budować wszelkie sposoby wyrażania się politycznego, tymczasem mamy na scenie politycznej kilku pragmatyków i całą rzeszę koniunkturalistów, których jedyną zasługą jest wciśnięcie się do „sweet foci” razem z jednym lub drugim prezesem, ewentualnie rozpychanie się na podium do zdjęcia zbiorowego. Niestety na tym buduje się w Polsce ostatnich lat życiorysy polityczne, wystarczy popatrzeć na to co się stało z częścią ludźmi stojących za fenomenami „Partii X” z początków „wolności” i „Samoobrony” nieżyjącego Andrzeja Leppera – gdzie ci ludzie dzisiaj są i co robią, a niektórzy zaszli może nie wysoko, ale na tyle wygodne stołki, że mogą usiłować stać się nawet trybunami ludowymi albo przynajmniej silić się na miano autorytetów. Niestety cwaniaków w mętnej wodzie nie brakuje, a polityka pozbawiona idei – jest czymś gorszym niż mętną wodą, jest bagnem pełnym hipokrytów.
Tak długo, jak długo dla społeczeństwa nie będzie się liczyło to czy osiągane są cele definiowane politycznie – tak długo będziemy cierpieć na koniunkturalistów zmieniających barwy i dbających tylko i wyłącznie o własne interesy. Naprawdę fajnie jest nie pracować i dostawać pieniądze za reprezentowanie Narodu, państwa, nie ważne – liczy się, że nie trzeba niewolniczo pracować i można miło spędzać czas rozmawiając z kolegami o bzdurach, a jeszcze całe otoczenie darzy państwa szacunkiem – fenomenalna sprawa z tym piastowaniem funkcji publicznych.
Dzisiaj stoimy przed prawdziwym zagrożeniem – i to jest w istocie główny cel tego artykułu – że różnego rodzaju popłuczyny, odszczepieńcy, zdrajcy i margines politycznego folkloru będzie usiłował za wszelką cenę odnowić swoje mandaty uzyskane od społeczeństwa w ramach demokratycznego wyboru – z namaszczenia partyjnych liderów. Ponieważ ci ludzie potrafili zrazić do siebie nawet własne środowiska polityczne, czym w ostateczności udowodnili swoją podwójną nieprzydatność. Po prostu z przyzwoitości nie można na nich głosować, ani na tych co zmieniają nazwę, ani na tych co zmieniają partię, ani na tych co próbują na siłę stworzyć sobie platformę startową… Wszyscy powinni z polityki odejść, z wyjątkiem niewielu szlachetnych wyjątków.
Rosyjska wersja tekstu: [tutaj]