- Soft Power
Smoleńsk? Przecież może być jeszcze ciekawiej!
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Narzekamy na dyskusję około-smoleńską, gdy tymczasem pogrążeni w oparach post-smoleńskiego absurdu w ogóle nie zauważamy, że możemy zostać w sposób banalnie trywialni rozegrani jako państwo. W zasadzie względem pewnych zachowań nieprzychylnych nam ludzi jesteśmy już bezbronni i piłka jest w grze.
Proszę sobie wyobrazić scenariusz około wyborczy, w którym przed wyborami w trakcie kampanii wyborczej mamy do czynienia z zamachem terrorystycznym na lidera opozycji ubiegającego się o sięgnięcie po władze.
W przypadku, gdyby zamach się udał – nastąpi rozprężenie obozu opozycyjnego, prowadzące do walki o schedę, spuściznę i władzę. Jeżeli zarazem przyczyniłoby się to do wzrostu uczuć patriotycznych i nacjonalistycznych, o co nie trudno na fali poczucia krzywdy i zagrożenia – wówczas obóz politycznej schedy mógłby przejąć władzę nad krajem. Byłby to prawdopodobnie najniebezpieczniejszy z możliwych scenariuszy dla naszego państwa, albowiem jeżeli gdzieś mamy szukać obcej agentury, a już na pewno pożytecznych idiotów to zwłaszcza wśród pączkujących partii politycznych i innego rodzaju środowisk uzurpujących sobie prawo do słuszności.
Gdyby jednak zamach się nie udał, a lider by go przeżył w stopniu umożliwiającym kontrolę nad własną świadomością, to wówczas z pewnością wygrałby wybory w cuglach rozpętując tak wściekłą nacjonalistyczną kampanię, że prawdopodobnie mógłby rządzić w oparciu o własną partię, a cała partia opierałaby się tylko i wyłącznie na jego władzy. Byłby to scenariusz najprostszego, najszybszego i najskuteczniejszego doprowadzenia do dyktatury w Polsce. Jest bowiem oczywiste, że nowo wybrany władca sięgnąłby po uprawnienia specjalne dla ustabilizowania sytuacji.
W naszych realiach możliwy jest jeszcze trzeci wariant – czyli totalne zamieszanie w oparciu o ujawnienie przygotowań do zamachu przez dzielnych śledczych „od wszystkiego”, przy czym nie będzie miało znaczenia czyja byłaby to prowokacja – liczyłoby się jej oddziaływanie polityczne na państwo w okresie wyborczym – wprowadzające zamęt. Wystarczyłyby oskarżenia pod adresem ekipy rządzącej i awantura wisi w powietrzu
Powyżej wskazane zagrożenie jest to ostateczny dowód na to, że nie można akceptować stanu bipolarnej nienawiści w państwie demokratycznym, nic bowiem bardziej nie osłabia systemu wielopartyjnego niż partia antysystemowa roszcząca sobie prawo do jedynej słuszności, system można modyfikować, jednakże od zasad demokracji, wśród których kluczowa jest wolność nie może być odstępstwa.
Trzeba zastanowić się nad wprowadzeniem do systemu prawnego zabezpieczenia, umożliwiającego sprawującym władzę – przełożenie wyborów o rok lub dwa lata, jeżeli przemawia za tym ważny interes państwa. Przy czym – dla zachowania demokracji i uniknięcia scenariusza walki z opozycją dzięki nowym przepisom, oznaczałoby to automatyzm powierzenia kilku kluczowych funkcji w państwie przedstawicielom najsilniejszej opozycji parlamentarnej, chodzi oczywiście o kontrolę nad służbami specjalnymi, a nawet możliwość wejścia do rządu – do resortu siłowego jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – przedstawiciela opozycji. Lepsze jest to niż nic, a takie powiązanie kadrowe może stanowić dla opozycji istotną gwarancję zachowania się przez rządzących fair. Bez możliwości doprowadzenia do konsensusu w sposób wymuszenia i automatyzacji pragmatyzmu będziemy skazani na permanentny konflikt.
Kwestią poboczną, oczywiście istotną z państwowego punktu widzenia – powinna być obligatoryjna ochrona służb państwowych – przyznawana liderom wszystkich partii sejmowych – bez prawa do odmowy. Jesteś liderem partii w Sejmie – musisz korzystać z ochrony Biura Ochrony Rządu – obligatoryjnie! W przypadku lidera najważniejszej partii opozycyjnej, można dopuścić sytuację w której państwo finansowałoby dodatkową ochronę ze strony firm wyspecjalizowanych wskazanych przez zainteresowanego. Poza tym niezbędne są ogólne wysiłki kontrwywiadowcze w kraju – trzeba na to wydać kilka miliardów złotych w krótkim czasie. Musimy pamiętać, że poza tradycyjnymi zagrożeniami, musimy wliczać zagrożenie terroryzmem islamskim.
Dobrze by było, żeby jeszcze przed gorączką wyborczą – główni liderzy polityczni kraju porozumieli się co do ww. kwestii, albowiem nie możemy sobie pozwolić na jeszcze głębsze rozgrywanie naszej sceny politycznej niż ma to miejsce obecnie.
Naprawdę nie trzeba być jasnowidzem, żeby wskazać dowody – (uwaga już dowody, nie tylko symptomy) ale naprawdę dowody na istnienie i działanie obcej i wrogo nastawionej agentury wpływu w naszym kraju.
Jako obywatele, bez względu na to co się może „dodatkowego” ewentualnie wydarzyć musimy przede wszystkim chronić demokrację, zachować spokój i zaufanie do władz. Państwo to My a nie żadni Oni!