• 16 marca 2023
    • Religia i państwo

    Dlaczego ludzie nie chodzą do kościoła?

    • By krakauer
    • |
    • 23 października 2011
    • |
    • 2 minuty czytania

    Tradycyjna obrzędowość Kościoła Katolickiego nuży, zwłaszcza przedstawicieli młodego pokolenia. Księżom nie udało się zaszczepić w narodzie bezkrytycznego podejścia do form kultu. Ludzie nie rozumieją istoty coniedzielnej mszy świętej, w której uczestniczą bardziej ze zwyczaju i „bo tak są przyzwyczajeni”, niż z powodu autentycznej potrzeby uczestnictwa we wspólnocie i udziału w odprawianiu modlitw do Boga.

    Polska jest jednym z ostatnich krajów Zachodu, gdzie kościoły, co tydzień się zapełniają, w wielu miastach opustoszałe kościoły stoją z zabitymi deskami oknami lub są przejmowane przez wspólnoty muzułmańskie. Kościół stopniowo traci rząd serc i rząd dusz. Jednakże jedynie sam jest sobie winien, patrząc historycznie ciężko było stan posiadania bardziej zaprzepaścić, niż zrobił to Kościół Katolicki na przestrzeni ostatnich prawie 500 lat, (czyli mniej więcej od okresu rozpoczęcia reformacji).

    Przyczyn klęski Kościoła jest wiele, jednakże najważniejszą jest zaciemnienie swojego głównego przesłania. Kościół konsekwentnie zrobił wszystko, żeby odwrócić się od wiernych, w sposób dla nich najbardziej bolesny, bo niezrozumiały. Wierni służą głównie, jako źródło utrzymania i sposób na finansowanie potrzeb struktury. Kościół trwa dzięki połączeniu dwóch narzędzi oddziaływania, wykorzystuje swoją siłę ekonomiczną do władzy nad biegiem wydarzeń, które moderuje poprzez swoją władzę nad sumieniami. Pomimo upływu lat, tradycyjna amunicja Kościoła nadal działa. Posiadana ziemia i nieruchomości stanowią doskonałe źródło dochodu i wpływu na rzeczywistość, a straszenie diabłem przybiera nową, jakość w postaci inspirowanych autentycznością faktów filmów o egzorcyzmach i walczących ze złem księżach egzorcystach.

    Można powiedzieć, jeżeli coś sprawdzało się przez 2000 lat to, dlaczego miałoby się nie sprawdzać przez kolejne 100? Otóż, rzeczywistość uległa transformacji. Wcześniej przez dominująca większość swojej historii Kościół był jedną z niewielu instytucji, które posiadały globalny ogląd świata (przynajmniej w miarę poszerzania swoich wpływów). Legaci papiescy posiadali przewagę informacyjną nad monarchami nawet najpotężniejszych państw Europy. Kościół posiadał unikalną możliwość zestawiania wyników swoich działań w różnych miejscach, wyciągania wniosków i doskonalenia metod. Nie przeszkodził w tym ani upadek Konstantynopola, (za co Watykan jest prawdopodobnie do dzisiaj szczerze wdzięczny Turkom), ani reformacja. Jednakże, dzisiaj mamy do czynienia z nowego rodzaju rzeczywistością. We współczesnym świecie decyduje dostęp do informacji, której proliferowanie może rozpocząć każdy ze swojego telefonu, lub komputera. Nie ma na świecie siły zdolnej do zapanowania nad opinią publiczną, poza największymi domami medialnymi i twórcami kultury. Dla których Kościół współcześnie nie jest inspiracją.

    Odwieczny zwyczaj, umożliwiający Kościołowi dotarcie z przesłaniem do wiernych nie sprawdza się współcześnie, albowiem msza w niedzielę nie jest niczym więcej niż rytuałem. Nie da się jej ani „zalajkować”, ani „otagować” i co z tego, że człowiek tam pójdzie, jeżeli przeważnie mało rozumie, albowiem księża na religii nie przekazali mu podstawowego kodu kulturowego i nie rozumie pojęć w rodzaju „drabina jakubowa”, „ucho igielne”, „belka w oku”. Starożytne teksty, odarte z kontekstu nie docierają do pokolenia Playstation, nie tylko dla tego, bo są niezrozumiałe. Młodzi widząc hipokryzję starszych pokoleń i udawanie pokory, nie dostrzegają związku pomiędzy moralnością świata, w którym żyją a jego biblijnym fundamentem.

    Dla wielu nie ma związku pomiędzy realiami życia w naszej cywilizacji i kulturze a źródłami, które je ukształtowały. Przykładowo najbardziej zadziwia postawa tzw. środowisk, uznających za wyróżnik do swojej odrębności i samookreślenia sposób realizowania życia seksualnego. Osoby te, uznają, że są prześladowane przez obecną kulturę i społeczeństwo nie pozwala im się rozwijać. Zarzucają brak tolerancji rzekomo groźnej większości, upatrując źródeł wszelkiego zła w moralności propagowanej przez Kościół. Zapominając przy tym, że wyrażają się właśnie w obrębie zaproponowanych przez tą moralność dogmatów. Przykładowo w innej kulturze, np. sąsiedniej kulturze islamu, uczestnicy marszu równości zostaliby po prostu brutalnie zabici. Za co nie groziłoby sprawcom ani potępienie ani większa sankcja. Albowiem homoseksualizm jest ohydną obrazą Boga i obowiązkiem wiernych jest przerwać te oburzające w ich mniemaniu czyny. I nie ma znaczenia, że można robić, co się chce we własnym domu. Allach wszystko widzi. Dlatego też, podkopywanie tradycyjnych wartości przez zwolenników rewolucji obyczajowej, może doprowadzić nie tylko do upadku naszej cywilizacji, ale przede wszystkim do unicestwienia idei wyznawanej przez przedstawicieli tej krzykliwej mniejszości.

    Winny takiemu poglądowi rzeczy jest oczywiście znowu Kościół, albowiem nie potrafi sobie poradzić z nowym zagrożeniem, bo nie może sobie poradzić stosując stare metody. Zwłaszcza, jeżeli posługuje się retoryką, która nie dociera do adresatów. Przeważnie marnie przygotowanych lub wrogo nastawionych. Coraz mniej ludzi chodzi do kościoła, ponieważ nie dociera do nich głębia jego przesłania. Nie dociera, gdyż Kościół nie potrafi skutecznie przebić się do świadomości pomimo posiadania pełnej palety narzędzi i środków oddziaływania.

    Najgorsze jest w tym wszystkim to, że przynajmniej w naszym kraju Kościół dostał prawo autonomicznego kształtowania postaw młodych ludzi, poprzez opłacane przez państwo lekcje religii. I tą szansę także zaprzepaścił…

    Z powyższych względów nie można się dziwić, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. W tym można założyć, znając naszą powierzchowną religijność, że osób rzeczywiście przeżywających liturgię i świadomie postępujących w swoim życiu wedle wyznaczników moralnych wiary jest i będzie jeszcze mniej. Na potwierdzenie tej tezy wskazuje przykład społeczeństwa czeskiego, gdzie nastąpiło masowe odejście od religii w ogóle.