- Religia i państwo
Lansowanie się przez „strzelanie” w Kościół staje się modne
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Lansowanie się na skrzywdzoną przed laty ofiarę, poprzez przypominanie przewin i strzelanie w Kościół listami otwartymi, adresowanymi oczywiście do Papieża staje się modne. Popełnia to coraz więcej osób, zawiązują się stowarzyszenia mające świadczyć pomoc i grupować „ofiary” – najczęściej przypadków pedofilii w wykonaniu oficjalnych funkcjonariuszy Kościoła Katolickiego. To wszystko ochoczo podchwytują media, dzierżąc w zębach strzępy informacji – w istocie pomówień, często przedawnionych – tylko po to, żeby zabłysnąć nawet na chwilę w atmosferze niesłychanie nośnego kościelnego skandalu.
Jest wspaniale, można się wykreować, bez względu na przewinienia i ich datę, przedawnienie, czy też nawet bez podawania imienia i nazwiska rzekomego sprawcy – księdza. Coraz więcej takich wykwitów wypływa na światło dzienne, przez co przerażają i porażają, albowiem jeżeli rzeczywiście jest to tylko czubek góry lodowej zjawiska – to mamy do czynienia ze skrajną patologią nie mającą sobie równych w naszej rzeczywistości społecznej i politycznej.
Jest oczywistym, że to wszystko trzeba wyjaśnić, a sprawców nawet po latach – jeżeli tylko się da – oskarżyć przed sądem, przecież od tego są te instytucje, jednakże powstaje pytanie moralne – co się takiego w Polsce stało, że dzisiaj A.D. 2013 – można mówić o pedofilii w Kościele Katolickim i media to podejmują na pierwsze strony i paski informacyjne, a jeszcze kilka lat temu jak były problemy z pewnym hierarchą w centralnej Polsce to nie było kłopotu. Nikomu to nie przeszkadzało, że gdzieś tam byli jacyś soliści-chórzyści gwałceni, czy molestowani. Wówczas zamieciono sprawę pod dywan, ofiary nawet nie odważyły się lub nie chciały się odważyć na zgłoszenie sprawy formalnie do prokuratury, która również nie czuła się właściwa, żeby oczywistą oczywistość wszcząć z mocy prawa. No ale widocznie czasy się zmieniają, idzie ku lepszemu.
O ile wcześniej Kościół korzystał z jakiejś formuły publicznej ochrony, tak dzisiaj zadziwiająco łatwo jest formułować oskarżenia wszelkiej maści – to nie jest problem dla nikogo, każdy może powiedzieć, że kiedyś molestował go ksiądz, po kłopocie. W ten wspaniały sposób wytwarza się atmosfera totalnej pedofilii w Kościele, księża – już chyba nic nie robią tylko molestują dzieci a przerwy mają jak wiadomo na akty homoseksualne, ewentualnie na drogie zakupy. Niestety to jest żałosne, ale taki obraz Kościoła kreują media – w sposób nieuprawniony bardzo negatywnie pogarszając poziom zaufania pomiędzy obywatelami – państwem a Kościołem i jego funkcjonariuszami, którzy po prostu muszą tłumaczyć się z przewin nie zawinionych, ewentualnie teraz banalnie łatwo jest ich oskarżyć – wystarczy, że Ksiądz patrzy się na ministranta jak ten się przebiera do służenia podczas mszy – już może być podejrzany, a o sadzaniu na kolanach podczas wizyt duszpasterskich to sobie można zapomnieć!
To strzelanie w Kościół robi się wręcz powszechne, tym bardziej kusi, że można bardzo łatwo zaistnieć jako gwiazda – ośmielająca się korespondować z samym Ojcem Świętym, namiestnikiem Chrystusa na ziemi – to do niego nasze ofiary adresują swoje listy, albowiem są przekonane że nie zyskają sprawiedliwości u lokalnych hierarchów! Coś naprawdę niesamowitego – Papież otrzymujący listy o pedofilach! Oskarżenia, bez pokrycia – nie sprawdzone, nie zweryfikowane – rzucane na ludzi, którzy nie mają jak przed tym zająć stanowiska! Zupełne zapomnienie o instancjach, zupełny brak wiary w możliwości instytucji kościelnych w kraju, które na mocy prawa kanonicznego są przewidziane do rozpatrywania tego typu spraw – traktowanych zawsze nadzwyczajnie poważnie.
W tym wszystkim dziwi zachowanie się niektórych hierarchów, pełniących rolę autorytetów moralnych, nie tylko w kwestiach Kościoła, ale także codziennego życia społeczeństwa. Najbardziej oburza milczenie! Jednakże zaskakuje – niechęć i wręcz odżegnywanie się od ewentualnych potrzeb dialogu z ofiarami prowadzonego pod szyldem instytucji. Tłumaczenie, że sprawcami czynów karalnych były konkretne osoby to zbyt mało, to pozostawienie relacji – sprawca – ofiara, z pominięciem instytucji, w której murach to zło zostało wyrządzone, a obecność ofiar miała zupełnie inne i wyższe cele niż jedynie wizyta towarzyska.
W najbliższym czasie prawdopodobnie zostanie wypracowany model reagowania Kościoła na tego typu bulwersujące informacje, z pewnością może nas czekać szereg skandali, jednakże nie sądźmy, a nie będziemy sądzeni!