- Wojskowość
Dobrze się dzieje że rozmawiamy o obronności to zasługa duetu Siemoniak – Skrzypczak
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Dobrze się dzieje, że zaczęliśmy w kraju – na razie niezbyt poważnie, ale mimo wszystko rozmawiać o obronności, to wielka zasługa pana Tomasza Siemoniaka – chyba najlepszego ministra obrony narodowej jakiego Polska ma po 1990 roku i jego wybitnego doradcy – generała Waldemara Skrzypczaka – obrońcy honoru żołnierza polskiego, którego już chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Początki nie zapowiadały się tak znakomicie – panu ministrowi wyrwała się nawet słynna wypowiedź o „motorówce”, ale swoimi kolejnymi działaniami – to jest chyba najważniejsze, bo o działaniach tutaj mówimy a nie mizernym deklarowaniu mowa – zasłużył na szacunek współczesnych i chyba pamięć potomnych, albowiem to za Siemoniaka rozpoczynają się największe programy zbrojeniowe od czasów „późnego Jaruzelskiego”.
Oczywiście programy zbrojeniowe, jak również nową koncepcję zarządzania wojskiem można krytykować, trzeba mieć świadomość że wiele spraw nie jest nawet optymalnych – jak np. czasookresy planowanych zakupów okrętów podwodnych, czy też rzeczywiste możliwości planowanej „tarczy przeciwrakietowej”. Jednakże to wszystko to wynik analiz i niesłychanie trudnych kompromisów. Często kompromisów niezgodnych z wojskową wiedzą, albowiem na pewnych polach kompromis oznacza szafowanie życiem żołnierzy, a w ujęciu strategicznym osłabianie możliwości obronnych całego wojska, jednakże ci wspaniali ludzie doskonale przeszli przez te trudne wybory. Efekty ich pracy można – w takim zakresie w jakim są jawne – przeczytać w publikowanych dokumentach, czasami owszem budzących śmiech – jak słynne kły, ale to jest Polska, jakbyśmy chcieli być na serio – naprawdę nie starczyłoby amunicji. Liczy się to, że dzięki ciężkiej i odpowiedzialnej pracy panów Siemoniaka i Skrzypczaka – ministerstwo obrony narodowej, wcześniej tak skandalicznie skundlone przez niemoc i złą decyzyjność osoby, o której lepiej się nie wypowiadać przez szacunek dla czytelników nie dość, że stanęło na nogi, ale na dzień dzisiejszy może robić za wizytówkę rządu – prawie tak udaną jak ministerstwo rozwoju regionalnego pani super-minister Bieńkowskiej.
Szczególnie cieszy to, że pan minister Siemoniak po prostu ma zdrowo-rozsądkowe podejście do zagadnienia i nie boi się nawet takich zagadnień jak hasło: „powrót do poboru”. Jeżeli uda się bez zakłóceń przeprowadzić operację powrotu z Afganistanu, to będziemy mogli mówić naprawdę o szczęśliwym czasie.
Uwaga, to nie jest pean ku chwale tego duetu specjalistów, wiadomo że nie brakuje i długo jeszcze nie będzie brakować kwestii wymagających rozwiązania oraz oczywiście finansowania. To nie podlega żadnej dyskusji, nie jest różowo i długo jeszcze będziemy zmieniać naszą rzeczywistość o ile wystarczy nam energii i oczywiście nie zabraknie takich ludzi jak wymienieni. Proszę ten głos traktować raczej jako „wołanie na puszczy”, albowiem zupełnie nie da się zrozumieć dlaczego coś najnormalniejszego co robią Siemoniak i Skrzypczak wcześniej było niemożliwe? Dlaczego wcześniej nie dało się włączyć zdrowego rozsądku, dlaczego nie dało się normalnie zarządzać MON-em?
Postawmy dalsze pytania, czy nie powinno być przypadkiem tak, że wszystko co ta instytucja robiła od początku transformacji należy prześwietlić, a ludzi odpowiedzialnych – w przypadku przewin pociągnąć do odpowiedzialności? Co tam mieliśmy niedawno? Zakup samolotów transportowych? Chorą koncepcję przejmowania amerykańskiego złomu latającego i pływającego? Idiotyczne amerykańskie samochody terenowe – w cenie doskonałych niemieckich, które można produkować w Polsce. Likwidacja jednostek wojskowych? Skasowanie bezcennych lotnisk? W ogóle o wyborze samolotu też można podyskutować. Tak w nieskończoność – każdą sprawę, każde marnotrawstwo, każdy bezcelowy, bezsensowny i po prostu nie służący obronności wydatek. Być może bardzo szybko by się okazało, kto tak naprawdę nie powinien mieć uprawnień dostępowych do tajemnic państwowych i kto działa w czyim interesie. Trzeba ten trudny proces przeprowadzić, nawet jeżeli musielibyśmy prześwietlić majątki wszystkich powyżej kapitana i każdego urzędnika z MON, którzy pracowali tam od początku transformacji.
Tymczasem cieszmy się z dobrych wyników pracy pana ministra Siemoniaka i jego kompetentnego zastępcy. Ci ludzie to jedne z niewielu jasnych punktów w rządzie Donalda Tuska.
Przejdź na samą górę