- Polityka
Państwo pilnie potrzebuje pieniędzy: drożeje wódka i papierosy!
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Nasze państwo pilnie potrzebuje pieniędzy, więc w przyszłym roku podrożeją wódka i papierosy ze względu na wzrost akcyzy. To najprostsza z możliwych podwyżek, dotyczy teoretycznie wszystkich, ale w praktyce ogranicza się jedynie do wybranych grup interesariuszy – użytkowników używek. Wódkę spożywają prawie wszyscy, papierosy pali niestety ciągle wiele osób. Społeczeństwo się nie zbuntuje, no bo wiadomo że picie alkoholu nie jest dobre jak również nie jest dobre palenie papierosów, nie wypada się na to buntować i podnosić głos, ceny niech rosną państwo niech więcej zarobi.
Podwyżki nie będą dotkliwe – około 2 zł na standardowej półlitrowej butelce 40% alkoholu, około złotego na paczce papierosów. Teoretycznie jednorazowo nieodczuwalne, ale jeżeli ktoś stale konsumuje – to już w skali miesiąca robi się kilkadziesiąt złotych mniej z tytułu samych papierosów. Rocznie to już wielkie kwoty – przemnożone przez skalę spożycia – dadzą setki milionów złotych.
Trzeba powiedzieć otwarcie – gdyby nie unijne przepisy zawierające normy – jakie ilości papierosów należy opodatkować jaką kwotą Euro w przeliczeniu na sztuki, to te podwyżki należałoby uznać za najgłupszy sposób wyciągania pieniędzy z naszych portfeli jaki może państwo przeprowadzić. Nikt tutaj nie będzie kwestionował potrzeby ograniczania spożycia popularnych i szkodliwych używek przez społeczeństwo, gdzie barierą dla popytu może być właśnie cena, ale rzeczywistość nie znosi próżni. To nie ma tak, że Unia Europejska coś sobie uchwali, a potem rząd krajowy przeprowadzi. Istnieją silne i pierwotne bariery rynkowe związane z siłą nabywczą społeczeństwa, które nie jest w stanie zaakceptować pewnych faktów po prostu głosując pieniędzmi inaczej niż chce tego rząd.
Chodzi oczywiście o istnienie szarej strefy w gospodarce, na której funkcjonowanie przyzwolenie wydają zwykli obywatele przerażeni kosztami papierosów i alkoholu. Przemyt tych używek już obecnie jest duży, a jeżeli oficjalne ceny jeszcze wzrosną to już w ogóle nie będziemy w stanie powstrzymać wschodniej granicy przeciekającej niczym sito, czy już nawet durszlak. Przy czym stare powiedzenie celników mówi: „czego się nie da przewieść w Tirze – to mrówki przeniosą”. Nie ma na to sposobu, nie da się tego powstrzymać, chyba że zmienimy przepisy na tak restrykcyjne, że zakażemy wnoszenia więcej niż jedną paczkę papierosów dziennie do Polski przez obywateli krajów sąsiednich nie wchodzących w skład umowy Schengen. Komisja pewno wyraziłaby na to zgodę, a rządy innych krajów z pewnością by nam przyklasnęły i zrobiły wszystko, żeby zmniejszyć ciśnienie na swoją granicę – będące funkcją przemytu u nas, jednakże czy to byłoby normalne i opłacalne, przecież aparat kontroli też kosztuje?
Zawsze i wszędzie funkcjonują struktury nieformalne, które rządzą się swoimi prawami. Jednym z głównych praw jest prawo popytu i podaży ważone ryzykiem. Jeżeli jest popyt na dane dobro, jedynie od kosztów operacji związanych z jego nielegalnym wytworzeniem lub przemytem zależy podaż. Jeżeli będzie się opłacało produkować lub przemycać – to nielegalna sfera gospodarki zawsze znajdzie sposoby na to, żeby produkować i przemycać tak długo jak długo się jej to będzie opłacało. Państwo na to nic nie poradzi, a zwiększając cenę dóbr, których substytuty dostarcza czarny rynek, państwo jedynie działa na jego rzecz, gdyż już przekroczyło barierę pęknięcia legalnego popytu – ludzi przestaje być stać codziennie na odurzanie się papierosami i picie wódki. Czy naprawdę dramaty lat 90-tych związane z przemycaniem nielegalnego alkoholu do Polski nikogo niczego nie nauczyły? Kto zagwarantuje, że papierosy sprzedawane bez polskiej akcyzy spełniają rygorystyczne unijne normy co do ilości substancji smolistych i innych czynników szkodliwych? Będzie tylko źle, a nawet gorzej bo osoby których stan zdrowia się pogorszy w wyniku używania niesprawdzonych produktów – potem zwrócą się do państwa żeby ich wyleczyło – oczywiście za darmo.
Gdzieś musi być granica szaleństwa, nie można stale podnosić cen – nawet na towary tak kontrowersyjne jak powszechnie dostępne używki. Akcyza nie może być sposobem na łatanie dziury budżetowej, to może być a właściwie powinien być – podatek dokonujący interwencji publicznej, wpływy z akcyzy powinny stanowić specjalny dochód i być przeznaczane na konkretne cele – jako dowód na interwencje publiczną, którą wspierają.
Niestety żeby rząd mógł tak działać, musi najpierw przeprowadzić serię niepopularnych reform, z którymi sam sobie nie jest w stanie poradzić, nawet na etapie koncepcyjnym. Póki co – ponownie jak co roku podrożeją wódka i papierosy. Całe szczęście, że jeszcze nie ma specjalnego podatku nakładanego na np. kawę, kakao, cukier i wyroby zawierające te produkty – pamiętając też o herbacie i napojach gazowanych! Fiskus nie odpuści, jest pazerny i nienasycony!