- Ekonomia
Jak przekonać Polaków do przyjęcia Euro?
- By krakauer
- |
- 02 września 2013
- |
- 2 minuty czytania
Do przyjęcia wspólnej waluty Euro zobowiązaliśmy się wraz z traktatem akcesyjnym. Sprawa jest formalnie przesądzona, chociaż nie określono jej perspektywy. Obecny kryzys w strefie Euro, wyraźnie pokazujący słabe strony posiadania wspólnej waluty przez kraje o odmiennych charakterystykach gospodarczych z pewnością nie pomoże nam w przeprowadzeniu procesu akcesji, czy też wymiany waluty. Co więcej – sam sprzeciw wobec Euro, może stać się istotną dźwignią polityczną dla przeciwników integracji europejskiej, upatrujących w Unii Europejskiej bardziej skarbonki niż prawdziwej politycznej, gospodarczej i społecznej wspólnoty.
Problem polega na tym, że ten scenariusz jest realny, to znaczy scenariusz negatywny wobec Euro w Polsce, ponieważ prawicowa opozycja nie ukrywa, że nie ma najmniejszego zamiaru rezygnować z tak ważnego wyróżnika suwerenności jakim jest narodowa waluta. Temat siłą rzeczy może stać się jednym z wiodących tematów sporu w zbliżającej się kampanii wyborczej.
Wówczas dyskusja o miejsce Polski w Unii Europejskiej rozegra się na nowo i nie będzie w niej miejsca na argumentację merytoryczną, bo coś co się okazuje dobre dla prawie całej Europy, z niewiadomych powodów dla nas ma być złem tak skrajnym, że wręcz państwo-bójczym. Przy czym uwaga – nie ulega wątpliwości, że jeżeli mamy do wyboru być państwem zdolnym do samodzielnego kreowania własnej waluty we własnej drukarni a państwem uzależnionym od zewnętrznego banku tj. w praktyce przyjmującym walutę ponadnarodową, to trzeba być wyjątkowo odważnym, żeby powiedzieć że lepiej jest zrezygnować z suwerenności w tej dziedzinie.
Problem jest wielokrotnie złożony i skomplikowany, skupia w sobie dwie kluczowe wiązki – ekonomiczną i polityczną. Z punktu widzenia politycznego przyjęcie Euro – stawia nas w jednym szeregu z czołowymi państwami unijnymi, będziemy przy głównym stole, może nawet biedni, ale będziemy mieli tą samą walutę co Niemcy, Francja i inne bogate kraje. W tym znaczeniu przy formułowaniu celów gospodarczych dla Unii, będziemy mogli rozwijać skrzydła. To znaczy, teoretycznie będziemy mieli taką możliwość natomiast czy z niej skorzystamy to zależy już tylko i wyłącznie od naszej dyplomacji, więc raczej tutaj w praktyce nie należy oczekiwać cudów. Z punktu widzenia ekonomicznego – Euro to jedno wielkie uproszczenie wszystkiego, wielka suma korzyści i zysków gospodarczych – poczynając od zniknięcia ryzyka kursowego dla ponad 70% naszego eksportu a na obniżeniu stóp procentowych kończąc. Przy czym jest bardzo istotna kwestia polityczna – otóż, nasz rząd nie będzie w stanie niczego popsuć przy Euro! To znaczy, analogicznie do sytuacji w Grecji, jeżeli rząd ma kłopoty a obywatele mają Euro, to znaczy że rząd ma kłopoty ale obywatele mają Euro – zamożność indywidualna uratowana! Biorąc pod uwagę możliwe szaleństwo populistycznych polityków w okresie wyzwań związanych z demografią może to mieć dla nas kluczowe znaczenie, ponieważ pewne i stabilne Euro – zagwarantuje jednak porządek i ład gospodarczy, czego nie można być pewnym w przypadku waluty krajowej – narażonej na np. luzowanie ilościowe jeżeli politycy sobie tak wymyślą.
Na pewno przy Euro, jeżeli będziemy się bezpiecznie zarządzać – nie grozi nam bankructwo, jednakże istnieje niebezpieczeństwo wzrostu poziomu cen, przy prostym przeliczeniu zarobków i świadczeń, co może doprowadzić do niepokojów społecznych.
Istotnym czynnikiem, jaki mógłby przekonać Polaków do przyjęcia Euro byłby wzrost gospodarczy w strefie Euro, który wykazałby długotrwałą stabilność wspólnej waluty. Tylko w ten sposób można spowodować, że Polacy przekonaliby się do Euro jako stabilnej platformy finansowej gwarantującej przechowanie wartości w czasie. W długim czasie nic innego nie liczy się tak bardzo jak stabilność i przewidywalność, a to może zagwarantować tylko Euro, albowiem nasza waluta krajowa jest niczym na morzu globalnej spekulacji.
Módlmy się, żeby udało się to osiągnąć bez kryzysu i nadzwyczajnej dewaluacji Złotego, ponieważ czego jak czego, ale akurat lekcji złej ekonomii nam nie potrzeba. W naszym interesie leży możliwie szybkie przyjęcie Euro, tak żeby skorzystać na nadchodzącym ożywieniu gospodarczym w strefie Euro i nie płacić za efektywność gospodarki kolejną dewaluacją krajowej waluty, która pozbawia Polaków siły nabywczej jak to się stało w 2008 roku.
Euro jest dla gospodarki i społeczeństwa a dopiero w trzeciej kolejności dla rządu, dla którego oznacza ograniczenie swobody w polityce monetarnej.