• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Przeklęta dorosłość

    • By Izabella Gądek
    • |
    • 01 września 2013
    • |
    • 2 minuty czytania

    Bycie dzieckiem to piękny czas, którego nie jesteśmy w stanie docenić, kiedy trwa w swoim naturalnym momencie. To najcenniejszy etap naszej życiowej drogi, niezmącony udawaniem, manipulacją, czy zbieraniną materialnych dodatków. Mając kilka lat, nie mamy porównania i nie zastanawiamy się, jak bezpiecznie śnimy i jak prawdziwie żyjemy. Nie zdajemy sobie sprawy, że dorosłość, na którą czekamy i która ma nam przynieść radość, wolność i niezależność – zabiera wszystkie z tych rzeczy. Zabiera nam nas samych. Nasze marzenia, oczekiwania i pasje. Beztroskie obserwowanie wiatru, czy wzrastanie roślin, widok motyli i mrówek, zajętych swoimi ważnościami.

    Nie zawsze tak musi być. Jeśli pozostawimy w nas do końca życia, dziecięcą szczerość i prawdziwość odczuwania, możemy być szczęśliwymi dorosłymi. Często wracam do „Małego Księcia” i Jego zasad, które pomagają mi podejmować decyzje i rozmawiać o czymś innym, niż o polityce czy krawatach. Uśmiecham się do ilustracji Autora, żeby później szukać na niebie planety z różą i barankiem. Wszyscy jesteśmy pochłonięci obowiązkami. Musimy borykać się z kłopotami, chorobami, czy przeciwnościami losu.

    Mimo tych wszystkich spraw, możemy się jednak zawsze kierować sercem i zrozumieniem. Możemy w najtrudniejszej sytuacji odszukać drogę do tego, co ważne i cenne. Mimo braku korzeni, stworzyć więzy na zawsze. Mały Książę uświadamia, jak mało zostało w nas dzieci i jak pogubiliśmy się w tym poważnym życiu. Wytyka nasze zagubienie i poszukiwanie – nie wiadomo czego. Punktuje bezsilność i bezsens działania. Pokazuje jak zamknięci i ograniczeni potrafimy być w całkowicie absurdalnych przekonaniach. Wierzymy w cyfry i bogactwo. Nawet to najbardziej złudne.

    Naiwnie sądzimy po ubraniu, czy powierzchownych elementach – wiarygodność i wartość innych osób. Mały Chłopiec obnaża bezlitośnie nasze słabości i wady, którym ulegamy w imię rozsądku i powagi. Przedstawia nam świat dorosłych, w którym brakuje spontaniczności, kolorów i zapachów.

    Zgadzam się z nim i walczę z takim dorosłym w sobie. Nie chcę być jak „pan o czerwonej twarzy zajęty rachunkami, który nikogo nie kochał i nie wąchał kwiatów”. Mam wpływ na to, czy stawiam wymagania, które są do spełnienia. Czy sądząc innych jestem tak samo wymagająca, gdy osądzam siebie? Tak samo sprawiedliwa i krytyczna. Powinnam zdawać sobie sprawę z konsekwencji próżności i lenistwa. Wiedzieć, co się stanie, jeśli swoją bezmyślnością, czy kłamstwami zniszczę czyjeś zaufanie. Świat dorosłych usiany jest niepotrzebnymi wymówkami, którymi wybielamy ułomności i kłamstwa. Niepotrzebnie sami gmatwamy sobie rzeczy proste i pochłonięci ciągłymi wątpliwościami, zapominamy o naszych marzeniach z dzieciństwa. Przestajemy wiedzieć to czego i po co szukamy, dręczeni myślami , że „w innym miejscu będzie lepiej”. Zapominamy, co naprawdę daje nam szczęście. Jak pachną kwiaty i świecą gwiazdy.

    Ja czuję się o wiele lepiej, słuchając Małego Księcia. Uczę się odpowiedzialności za oswojone rzeczy i nie chce stracić najważniejszych momentów, zapatrzona za bardzo w siebie. Uczę się od niego patrzeć nie oczami, a sercem, wierząc, że najbardziej cenne jest dla nich niewidoczne. Rozumiem jak bardzo mógł tęsknić, właśnie za tą jedyną różą, mimo ogrodu z tysiącami podobnych. Szczęście to bardzo indywidualna sprawa, ale niemożliwa bez pewności, że wiemy, czego i po co szukamy. Znajdując to, musimy umieć poświęcić temu czas i uwagę, nie chcąc stracić. To my zmieniamy świat dzieci w dorosłych – swoimi doświadczeniami, wartościami i emocjami. My jak Mały Książę decydujemy, na której planecie się zatrzymamy i z kim zaprzyjaźnimy…