- Ekonomia
Minister Rostowski przed Sejmem Rzeczpospolitej
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
To co pokazał pan Jacek Rostowski – minister finansów w rządzie Rzeczpospolitej na 47-ym posiedzeniu Sejmu w dniu 28 sierpnia 2013 roku, przejdzie do historii o ile już nie przeszło do historii jako przykład zupełnego braku dialogu władzy wykonawczej z władzą ustawodawczą w naszym państwie. Co jest oczywiście ze szkodą dla kraju, ale może być odbierane i nawet powinno jako indywidualny „sukces” pana ministra.
Przemówienie pana ministra dotyczyło nowelizacji budżetu i warto go posłuchać w oryginale, jeżeli ktoś ma czas [tutaj] – co pomoże wyrobić sobie poglądy w opisywanej sprawie. My poniżej przedstawimy kilka wybranych aspektów zasadniczych oraz sam stylu komunikacji pomiędzy panem ministrem a w istocie Narodem. Poniższe cytaty zaczerpnięto ze stenogramu z posiedzenia dostępnego [tutaj] – też warto przejrzeć, zwłaszcza w zakresie odpowiedzi poszczególnych polityków na wystąpienie pana ministra.
W swoim wystąpieniu pan minister zawarł między innymi takie wypowiedzi:
„Pomyliliśmy się, ale pomylili się prawie wszyscy.” – dotyczy przyjęcia budżetów na 2013 rok w Unii Europejskiej, gdzie wedle pana ministra już 11 krajów dokonało nowelizacji a pozostałą 17 – tka liczy się z takim ryzykiem.
„Mieliśmy też do czynienia z problemem, przed którym nie stanął żaden inny kraj europejski, mieliśmy w Polsce najwyższe realne stopy procentowe w całej Unii Europejskiej w ciągu ostatniego roku, a w ciągu ostatnich 6 miesięcy mieliśmy drugie najwyższe realne stopy procentowe, mimo iż istniała – i uważam, że nadal istnieje – przestrzeń do obniżek stóp procentowych.” – co pan minister wskazał jako jedną z okoliczności do przyjęcia tak optymistycznych podstaw dla tegorocznego budżetu. Warto zwrócić uwagę na ten fragment – minister ma absolutną i pełną rację, albowiem Rada Polityki Pieniężnej po prostu przespała swój czas, nie obniżając stóp procentowych w porę – za co cała gospodarka płaci cały czas gigantyczne odsetki!
„Jeśli chodzi o dług publiczny, prowadzimy bardzo odpowiedzialną politykę.” – to powinno przejść do klasyki cytatów z pana ministra, aczkolwiek trzeba przyznać że cytowane przez niego wskaźniki utwierdzają w przekonaniu do jego retoryki.
„Gdybyśmy od przyrostu długu publicznego odjęli składkę przekazywaną do OFE i kwoty przeznaczane na współfinansowanie i prefinansowanie projektów unijnych, to przyrost długu w relacji do PKB w latach 2007–2012 byłby praktycznie zerowy. Powstaje więc pytanie: Czy mieliśmy nie korzystać ze środków unijnych, czy może podnieść podatki albo ciąć wydatki na przedszkola, szpitale i naukę, aby było na współfinansowanie i prefinansowanie projektów ze środków unijnych?” – zastanawiającym jest po co minister polskiego rządu w ogóle zadaje takie pytanie? To naprawdę wymaga dużej śmiałości, chyba że nie uważa słuchających go 38 milionów Polaków za ludzi inteligentnych. Jeżeli tak wygląda rozważanie dylematów strategicznych w tym rządzie, to najlepiej byłoby tych panów i te panie żywcem zamurować w siedzibie rządu i niech tam sobie zostaną. Na głupie pytania mogą być tylko głupie odpowiedzi, tutaj posłowie wyśmiali i wybuczeli ministra.
„W kontekście spowolnienia w strefie euro musieliśmy podjąć trudne decyzje. Zdecydowaliśmy się prowadzić dalej politykę, którą prowadzimy skutecznie od ponad 6 lat, czyli z jednej strony dalszą strukturalną konsolidację wydatków resortów, tak wybranych, aby nie uderzały w zwykłych obywateli. Łączna suma tych oszczędności to 7 656 360 tys. zł. Oszczędności te dotknęły przede wszystkim resorty obrony narodowej i transportu, obsługę zadłużenia zagranicznego i rezerwy celowe. Jednocześnie zdecydowaliśmy się na wzrost deficytu o 16 mld zł. Będzie to impuls stymulacyjny, który zadziała pozytywnie na popyt wewnętrzny i pozwoli na podtrzymanie wzrostu gospodarczego, zatrudnienia i konsumpcji w tak trudnych warunkach.” – szokuje przede wszystkim przekonanie pana ministra, że jego polityka NIE UDERZA W ZWYKŁYCH OBYWATELI. Niestety uderza i to bardzo, nawet bardziej niż się nam wszystkim wydaje, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do tej beznadziei tutaj, przez co nasz próg odporności jest o wiele wyższy niż np. nieodpornych na kryzys mieszkańców zachodu. Na marginesie wypowiedzi pana ministra wypada uznać, że chwalenie się obcinaniem wydatków na obronność nie jest żadnym powodem do zadowolenia.
Wniosek – pan minister przedstawił od strony technicznej przyczyny „pomyłki” i co najważniejsze się do niej przyznał, zarazem czyniąc ją czymś swoistym, normalnym, wręcz powszednim w dzisiejszej Europie, przez co prawdopodobnie zależało mu na pokazaniu że mylenie się ministrów to rzecz ludzka, zdarza się. W tym przemówieniu nie ma ani grama polityki, ponieważ pan minister nie jest politykiem, ale technokratą – najzwyklejszym księgowym, który nie potrafi lub nie chce bo nie musi ubierać swoich wypowiedzi w kształt polityczny. Mieliśmy tutaj suche zestawienie faktów, które mamy przyjąć jako jedyną – w istocie BEZALTERNATYWNĄ wizję rzeczywistości. Co jest najważniejsze, wcale nie mamy się przejmować kwestią samego przestrzelenia budżetu o górę miliardów! To w ogóle nie jest problemem, ponieważ wedle pana ministra jego działania nie uderzają w zwykłych obywateli – tylko resorty i ich zakresy działania.
To przerażające, że urzędujący minister finansów uznaje coś nienormalnego za powszechną normalność a dodatkowo, państwo może oszczędzać bez sięgania do kieszeni zwykłych obywateli. Jeżeli bowiem to działa, to dlaczego nie implikowano takich rozwiązań wcześniej?
Przejdź na samą górę