• 16 marca 2023
    • Wojskowość

    Atak chemiczny sarinem w Syrii

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Media globalne i liczne ministerstwa spraw zagranicznych doniosły, że w Syrii została użyta broń chemiczna w postaci gazów bojowych – prawdopodobnie sarinu. Jako strona dokonująca ataku podano wojska rządowe walczące z opozycją. Ilość ofiar jest znaczna, mówi się o około 1300 osobach, ale obszarowo ograniczona. Nie ma jednoznacznych informacji, co do sposobu przenoszenia tejże broni, tzn. nie przedstawiono dowodów w postaci roztrzaskanych głowic bojowych po gazie bojowym, w których byłyby widoczne jego resztki. Podobno środkiem przenoszenia była rakieta. Oczywiście to samo w sobie nie znaczy, że gazu nie było, ponieważ objawy u ofiar przedstawione w telewizji i na zdjęciach są jednoznacznie dramatyczne i znane lekarzom od czasów Verdun, gdzie używano już gazów bojowych (a sarin wymyślono w Niemczech przed II wojną światową).

    W Syrii od niedzieli przebywa grupa ekspertów ONZ ds. badania użycia broni chemicznej. Rząd syryjskich przyjmuje ONZ z obawy przed sankcjami i dla oczyszczenia się z zarzutu – ludobójstwa. Broni chemicznej Syryjczycy mają bardzo dużo i jest ona doskonale chroniona, mogą bez problemu wytruć sobie połowę społeczeństwa, jednakże rządzący i dowodzący muszą mieć świadomość, że po takiej zbrodni nie będą mieli już nie tylko czego szukać wśród wspólnoty międzynarodowej, ale przede wszystkim – takie ludobójstwo zjednoczyłoby całe społeczeństwo.

    Problemem broni chemicznej jest jej nieobliczalność – uderza tam gdzie wieje wiatr. Nie da się również ponad wszelka wątpliwość ustalić, kto jej użył, ponieważ sama substancja chemiczna jest banalna do produkcji i podrobienia, praktycznie pozostawia śladów wskazujących, że pochodzi stąd lub stąd. Na współczesnym polu walki broń chemiczna ma głównie znaczenie psychologiczne. Jest banalnie, wręcz śmiesznie tania. Można produkować ją w gigantycznych ilościach praktycznie chałupniczymi metodami. Możliwość jej użycia przeraża wojsko nieprzyjaciela, powodując u niego konieczność zachowania stanu gotowości – ciągłego badania powietrza (i wody) – przesyłania komunikatów, ćwiczenia alarmów. Każdy, kto miał pod starym polskim hełmem stalowym – maskę gazową typu „słoń” /MUA – na ilustracji/ z rurą prowadzącą do filtra z pochłaniaczem w postaci wkładu węglowego – dobrze wie jak to jest przerażające. Wojsko oprócz masek używa jeszcze całych kombinezonów przeciwko chemicznych i biologicznych, używanie ich było zmorą wojsk sojuszniczych podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Proszę sobie wyobrazić żar pustyni i konieczność ubrania na pełny rynsztunek wojskowego wyposażenia jeszcze kombinezonu z tworzywa sztucznego. Nic przyjemnego w pełnym słońcu, a jak trzeba jeszcze tak biec do ataku? Nawet Adolf Hitler – nigdy poza Stalingradem nie pozwolił swojej armii na użycie broni chemicznej w trakcie wojny na aktywnym bojowo nieprzyjacielu. Hitler sam przeżył atak gazowy, co go kosztowało prawie obłęd. Dzisiejsze uzbrojenie gazowe armii syryjskiej było powodem do zmartwień sztabowców Izraela, nie żeby to było zagrożenie nie do przejścia, ale mieszkańcy północnego wschodu kraju – mają na wyposażeniu Obrony Cywilnej całe kombinezony przeciwchemiczne. Z gazem nie ma żartów, jak się go użyje – przeraża się przeciwnika, ale jego zemsta jest banalna. Samotny samolot, jedna bomba, wczesny poranek jak już skondensowała się para wodna i nie ma miasteczka lub wioski. Logikę użycia tej strasznej broni współcześnie przetestowano w wojnie iracko-irańskiej. Poza tymi krajami nikt współcześnie nie odważył się na jej użycie, jedynie Saddam Husajn wymordował kurdyjską Halabdżę w 1988 (mieszaniną gazów) a w Tokio w metrze w 1995 sekta Aum Shinrikyō /Najwyższa prawda/.

    Prezydent Baszar Al-Asad ma tyle sposobów zabijania, że nie musi używać tej strasznej broni, której użycie jest po prostu hańbiące. Nie uczyniłby tego zwłaszcza w obliczu kontroli przeciw chemicznej, która ma uspokoić świat, że nie tylko nie strzela chemikaliami do własnej ludności, ale że przede wszystkim w pełni kontroluje własny arsenał – to bardzo ważna wiadomość, w kontekście bojowo nastawionego Izraela, który nie ukrywa, że mu się cała sytuacja coraz mniej podoba. Dlatego też w żywotnym interesie prezydenta Syrii było przejście przez kontrolę „suchą nogą”, bo to mu się po prostu opłaca. W jego przypadku ta broń to byłaby broń ostatniej szansy, gdy zamknięty w swoich twierdzach na wybrzeżu – do ustalenia pokoju i podzielenia państwa – zabiłby tylu ludzi ilu tylko byłby w stanie.

    Biorąc pod uwagę okoliczność jak banalnie łatwo można wyprodukować broń chemiczną w postaci gazu bojowego zwanego sarinem (fluorometylofosfonian izopropylu – od liter nazwisk chemików niemieckich: Schrader, Ambros, Rüdiger i Van der Linde), który jest bezbarwną i bezwonną cieczą – wnikającą do organizmu przez skórę i drogi oddechowe powodując paraliż i drgawki, przez co w odpowiedniej dawce szybko zabijając – możliwe jest zastosowanie prowokacji przez jedno z ugrupowań walczących lub inną siłę.

    Argumentem przemawiającym za innym źródłem ataku niż syryjski rząd jest nieznalezienie środka przenoszenia – jednakże jak wspomniano to argument słaby, ale wskazujący na to, że gaz mógłbyś uwolniony z instalacji innego typu (butli rozerwanej ładunkiem wybuchowym) a atak rakietowy mógł być pozorowany. Silniejszym argumentem jest mono rodzajowość ataku. Otóż wszystko wskazuje na to, że użyto tylko sarinu. W podręcznikach wojskowym mówiących o użyciu gazu bojowego rozważa się naprzemienne lub łączne użycie kilku środków rodzajowych, dla spotęgowania przerażenia i chaosu informacyjnego u nieprzyjaciela. To znaczy, współcześnie atak gazowy byłby wykonany wedle klasycznych wzorów irackich – kilka ładunków różnego typu na ograniczonym obszarze. Nieprzyjaciel w ten sposób ma duże szanse wpaść w panikę, ponieważ jego własne wojska raportują mu, że w użyciu jest kilka różnych rodzajów gazu, przy czym to też chwilę trwa, ponieważ na samym dole muszą wszystko dokładnie sprawdzić o jeden raz więcej. W przypadku ataku gazowego na pozycje wojsk – to może oznaczać zwiększenie skuteczności o kilkanaście procent, ponieważ żołnierze są z natury leniwi i nienawidzą masek, nie mówiąc już o strojach ochronnych. Atak na ludność cywilną też rządzi się swoimi prawami, przede wszystkim chodzi tu o efekt propagandowy, efekt ma być widoczny. Dlatego tutaj stosuje się z rozmysłem mniejszą dawkę, tak żeby porazić większą ilość ludzi, – ale zabić jedynie cześć z nich. Ma to totalny skutek, ponieważ sarin razi mózg, drogi oddechowe, organy wewnętrzne. Jest bardzo „widowiskowy” przy mniejszej dawce. Chodzi o nękanie i obezwładnienie.

    Taki gaz inżynier chemii może zrobić w garażu. Składniki nie są tajemnicą – wszystko jest w podręcznikach chemii i oczywiście Internecie, zresztą mówimy o ABC tej nauki, to nie jest wysublimowany gaz bojowy jak inne rodzaje bojowych środków trujących np. VX. Sarin mógł zostać przemycony z innego kraju w zwykłej butli i rozerwany, albo rzeczywiście w pocisku rakietowym z innego kraju. Jest jeszcze ewentualność, że to była syryjska broń – użyta przez jedno z ugrupowań. Trzeba też wziąć pod uwagę, że jeżeli to była standardowa rakieta, to mogła zostać opalona przez przypadek z innymi, – ponieważ bojownicy niekoniecznie muszą znać się na oznaczeniach. Nie można też wykluczyć okoliczności, że ten gaz został celowo wyprodukowany przez chemików pracujących na zlecenie bojowników w jakiejś instalacji na terenie Syrii – wystarczy kilka rur, reaktor, nie będziemy się w tej kwestii rozpisywać.

    Ta sytuacja zmienia stan rzeczy. Zmienia go na tyle, że ten konflikt ma charakter jawnie ludobójczy. Samo użycie tej broni powinno zostać zbadane przez ekspertów – z tym nie ma żadnego kłopotu, jeżeli tylko będą mieli zagwarantowany dostęp. Wnioski z ekspertyzy na pewno posłużą do rozstrzygnięcia wojny, ponieważ jeżeli zrobiła to rzeczywiście strona rządowa, to należy spodziewać się dalszych sankcji. Jeżeli natomiast zaatakował ktoś inny, to będzie dowód na potrzebę zakończenia tej wojny, a zakończyć może ją tylko rząd syryjski wsparty przez środki bojowe i siły ONZ, a już na pewno po odcięciu zagranicznej pomocy dla terrorystów-ludobójców. Z pewnością mamy do czynienia ze zbrodnią przeciwko ludzkości, ilość gazu była dość duża.

    Pamiętajmy, tam toczy się gra na kilku płaszczyznach. Wielu graczom zależy bardziej na tym, żeby wojna w Syrii po prostu trwała i Syria zamieniła się w Liban, niż żeby doszło tam do rozstrzygnięcia. Poza tym zadziwia trzeźwa postawa Federacji Rosyjskiej, od początku wydarzeń domagającej się śledztwa mającego ustalić kto użył tego gazu. Warto to mieć na uwadze, media zachodnie już wskazały winnego, zanim zdołały wypowiedzieć się zachodnie rządy!


    Przejdź na samą górę