- Religia i państwo
Kryzys zachodniej cywilizacji wynika z bankructwa wartości
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Kryzys zachodniej cywilizacji, który obecnie obserwujemy wynika z bankructwa wartości pozbawionych swojego chrześcijańskiego rdzenia – odwołania do wszechobecnego, żywego i realnie istniejącego Boga.
Zachód dużo, naprawdę dużo zrobił żeby odejść od religii. To bardzo ciekawe, ponieważ bardzo skutecznie porzucił on ideologię, która jest nie tylko podstawą jego porządku i wartości uznawanych za zachodnie, ale przede wszystkim wypełnia je treścią, jaką zawsze jest żywy Bóg.
Ten proces postępuje stopniowo od wielu wieków, jednakże uległ nasileniu wraz z oświeceniem a obecnie dostał turbo przyśpieszenia w wyniku postępu technologicznego oraz rewolucji informacyjnej. Człowiek w dzisiejszym świecie doskonale może żyć bez Boga, koncentrując się na pozytywnych wartościach – doświadczania rzeczywistości, rozwijania jej, poprawiania, udoskonalania i przekazywania genów następnym pokoleniom, jednakże po odrzuceniu lub zapomnieniu o Bogu – zawsze będzie umierał bez nadziei. Lęku przed śmiercią nie da się zamazać, zapomnieć, wykruszyć. Owszem można go ogłupić, uśpić, zalać narkotykami lub środkami psychotropowymi lub po prostu olbrzymią ilością alkoholu, jednakże on zawsze będzie na samym końcu butelki.
Tylko wiara w istnienie żywego Boga, który złożył człowiekowi obietnicę życia wiecznego daje szansę na motywowanie człowieka do czegoś więcej niż zwykłego przeżuwania rzeczywistości czy też płodzenia dzieci – dla samego faktu ich narodzin i przyjemności wychowania, oddawania się nauce, pijaństwu, warcholstwu, czy też tworzeniu literatury. Jedynie pozornie można te czynności uznawać za obiektywne, to znaczy jedynie pozornie można ludzką działalność uznawać za nie mającą znaczenia dla kwestii zasadniczej, albowiem nawet jeżeli Boga nie ma – jakkolwiek by to strasznie nie zabrzmiało, to przecież i tak wiadomo że nasza rzeczywistość przeminie w momencie gdy zgaśnie nasze słońce. Wtedy albo będziemy musieli opóźnić tą planetę i poszukać sobie innej, albo przestaniemy istnieć w dotychczasowej formule. Wniosek – wszelka działalność człowieka jest motywowana lękiem przed śmiercią, który wśród ateistów i agnostyków może być rozumiany jako lęk przed przerwaniem łańcucha stanowienia życia.
Jakieś to przerażająco banalne! Póki co jeszcze nikt nie ogłosił, że celem naszej cywilizacji jest budowa statków kosmicznych i poszukiwanie nowej planety! Wiecie państwo dlaczego? Ponieważ wszechświat jest tak śmiesznie skonstruowany, że aktualnie się ciągle rozszerza (nie wiadomo za bardzo w czym i co jest na zewnątrz obejmowanej nim przestrzeni), ale istnieje bardzo istotne przypuszczenie wynikające z dociekań fizyków, że pewnego smutnego dnia nasz cudowny kosmos zacznie się kurczyć. I co wtedy? Budowa kolejnego „statku”? Kosmicznych bunkrów? Kapsuł do przechowania DNA i informacji przez kolejny Wielki Wybuch w celu zainicjowania życia na nowo? I tak bez końca?
Ludzie zachodu przywiązują już obecnie całą swoją uwagę do sfery doczesnej, negując sferę sacrum. Bóg jest rugowany z kultury, życia publicznego, życia prywatnego. Jednakże równolegle nie jest rugowana duchowość, Bóg żywy jest zastępowany rzekomymi substytutami duchowości, które zawsze mają jeden – wiadomo jaki cel. Oderwanie człowieka od Boga i zastąpienie przekazanego przez niego systemu wartości – pustką, którą sprytnie zagospodarowuje nowy gospodarz. Zawsze jeden i ten sam, ale pod wieloma postaciami.
Nie będziemy tu jednak rozważać zagrożeń duchowych, ale cywilizacyjne. To jest bowiem kluczowy problem, gdy „cywilizacja życia” kurczy się i jest pochłaniana przez „cywilizację śmierci”. Nikt wówczas nie zwraca uwagi na prawdziwe korzenie całego zamętu prowadzące do upadku całego systemu stworzonego przez ponad dwa tysiące lat historycznie kształtowanej cywilizacji. Nie da się wówczas patrząc krótką perspektywą rozwiązać problemów bieżących, wynikających z rugowania fundamentalnych wartości, ponieważ istotą zjawiska jest wykorzenianie cywilizacji przez chaos. Zastępowanie dobra – złem. Nie da się tego powstrzymać poprzez zwykłe mówienie o wartościach i przyznawanie adwersarzom w istocie zaś ambasadorom i siewcom zła – prawa do dyskusji jak równy z równym, gdyż tu nie ma znaków równości.
Zło nie równa się dobru jedynie ze znakiem przeciwnym, ateizm nie jest równoważną postawą dla wyznawania wiary w Boga. Jest czymś o wiele więcej, tak jak zło jest zaprzeczeniem dobra również ateizm jest zaprzeczeniem istnienia Boga – ateista nie wierzy w to że świat istnieje ot taki sam sobie zrodzony z fizyki, ateista uznaje że nie ma w nim Boga odmawiając mu prawa istnienia w znanym mu porządku. Właśnie o tą totalną negację chodzi. To przez nią bankrutuje cały system wartości i nie stanowi podstawy dla naszej cywilizacji, zastępując porządek i organizację – chaosem. Nic z tego dobrego na przyszłość nie wyniknie, jeżeli nie powstrzyma się w sposób stanowczy wielu składających się na rozkład procesów.
Przejdź na samą górę