• 16 marca 2023
    • Społeczeństwo

    Ciąża to nie choroba a bycie matką to nie jest zesłanie!

    • By krakauer
    • |
    • 01 stycznia 1970
    • |
    • 2 minuty czytania

    Ciąża to nie choroba a bycie matką to nie jest zesłanie! Jak również można powiedzieć, że ciąża to nie jest nic wyróżniającego czy też bycie matką nie jest nadzwyczajnym powodem do wyróżniania. Nie róbmy z naturalnego procesu macierzyństwa, do którego organizmy kobiet są stworzone jakiegoś mitycznego, wręcz fenomenalnego wydarzenia, które przewraca całe życie i czyni je niemożliwym.

    Jeżeli bowiem w tej chwili w naszym kraju jest naprawdę tak źle, że nie rodzą się dzieci z powodów ekonomicznych, a opieka nam nimi i wychowanie to finansowe wyzwanie przekraczające możliwości przeciętnej rodziny – to trzeba zacząć zadawać pytania ogólne i generalne.

    Mechanizm musiał się gdzieś popsuć, przecież kobiety rodziły dzieci bez względu na aktualnie panującą ideologię! To się zawsze działo ponieważ popęd seksualny w człowieku był czymś dominującym, a polujących czy też pracujących mężczyzn było stać na utrzymanie kobiet i potomstwa.

    Wszystko funkcjonowało doskonale do momentu aż na wirażach historii pojawiły się genderowe feministki, które wmówiły kobietom, że same powinny chodzić na polowania (do pracy) a dziecko – to jakoś tak samo, to bardziej problem: państwa, partnera, partnerki, samego dziecka, o już podrosło i jak dobrze że myśli o korekcie płci!

    Dzisiaj kobiety płacą za tą ułudę olbrzymią cenę, albowiem jak kiedyś – były paniami i decydowały o życiu swoich rodzin, w praktyce kontrolując mężów i ich pieniądze, tak dzisiaj są jedynie w najlepszym wypadku partnerkami – kumpelkami, które mają całą masę obowiązków związanych z wychowaniem (nie mówiąc już o urodzeniu – to jak wiadomo dzieje się samo) dziecka! Mężczyzna, czy też może bardziej tu pasuje określenie – facet – po prostu sobie odchodzi jak jego wizja partnerstwa rozchodzi się z jej wizją partnerstwa. I co współczesna kobieta może mu zrobić? Podać o alimenty? Izolować od dziecka? A potem się samotnie starzeć lub tracić do siebie samej szacunek na portalach randkowych – stale odpisując na ogłoszenia poszukujących wrażeń małolatów lub oferujących stabilizację geriatryków? Do tego właśnie doprowadził współczesny feminizm i jego najbardziej przeklęte wynaturzenie jakim jest determinizm płciowy w ujęciu gender.

    Co będzie dalej? Matki oddające dzieci po porodzie do domów dziecka – jako standard? No przecież kobiety chcą się realizować, mają kariery przed sobą! Dlaczego mają być niesymetrycznie obciążane? Przecież lepsze to niż kilkaset złotych alimentów, które łaskawie przysyła lub nie – pan ojciec biologiczny! Dziecko do domu wychowawczego – stwórzmy nowe pokolenie, nie znające świata poza grami wideo, seksem ze starszymi kolegami w toalecie i przemocy w każdym obliczu i na każdym kroku. Do tego właśnie prowadzi nas kryzys macierzyństwa wynikający z porzucania tradycyjnych funkcji przez kobiety.

    Nasze panie wybrały swoją upragnioną wolność i prawo do samorealizacji kierując się totalnie snobistycznymi i minimalistycznymi przesłankami. Przecież w imię feminizmu i genderyzmu – zastąpiły piękne „my” swoim prymitywnym „ja”, no bo to one są najważniejsze i ich wysublimowane potrzeby w postaci dziwnej lub przedziwnej do kwadratu. Zapominają o swojej biologicznej misji próbując oszukać instynkty i uczucia przelewając to co jeszcze z nich zostało na czworonogi lub dzieci „u rodziny” zamiast stawić czoła rzeczywistości i samemu się spełnić.

    Czasopisma kobiece i generalnie mainstreamowy przekaz adresowany do kobiet w imię marketingu i wmawiania im potrzeb, które nie tylko są pozorne ale najczęściej im po prostu szkodzą – doprowadziły do tego, że współczesna polska kobieta bardziej się boi o pracę i o to jak wygląda niż to kiedy będzie miała dziecko i z kim! Nic się nie liczy, nie liczy się rodzina, nie liczy się mąż, nie liczą się rodzice, w ostateczności nie liczy się to upragnione lub nie – dziecko! Liczy się osobiste spełnienie, któremu wszystko w tym właśnie dziecko ma być podporządkowane.

    Niestety żyjemy w takich czasach, że nie da się uporządkować i ustawić życia jak w zegarku, a ponieważ ze względu na głupotę kobiet związaną z omamieniem feminizmem i zadżumieniem genderyzmem – mężczyźni przewartościowali priorytety i zmienili strategie życiowe to jest jak jest – stare panny (z wyboru) nazywa się singielkami! Nowomowa zastępuje poczucie bliskości, zajęcia z Jogi w grupie – więzi rodzinne, a płatny masaż (wykonywany najczęściej przez homoseksualnych mężczyzn – bo taka moda) – zbliżenie płciowe, nie wspominając już o elektro gadżetach.

    Wmawiajmy więc dalej za pomocą agresywnych ideologii kobietom, że ciąża to taka okresowa choroba a bycie matką to jest zesłanie i około 23 lat stracone w życiorysie. Na pewno jako społeczeństwo, Naród i państwo odniesiemy sukces. Nie ma państwa – nie ma wspólnoty bez zadowolonych i szczęśliwych z życia kobiet.