- Społeczeństwo
Nie chcę być trzeźwa!
- By Izabella Gądek
- |
- 23 lipca 2013
- |
- 2 minuty czytania
Pierwsza myśl, jaka stuka w mojej głowie po pożegnaniu sennej nieświadomości brzmi – jak ŹLE, że jestem trzeźwa. Mus funkcjonowania, bez ingerencji cudownego płynu sprawia, że jestem nieszczęśliwa. Fakt, że muszę być pozbawiona działania procentów – generuje zły humor i narastającą frustrację. Wiem od ponad ćwierć wieku, że stan trzeźwości mi nie odpowiada. Nie służy mojej świadomości i coraz bardziej smuci. Bez jego magicznego działania jestem stara, brzydka, biedna, nieszczęśliwa i wiecznie w……..a. Odłączona od życiodajnego kranu, widzę wszystkie błędy – nie tylko swoje, ale i te wszechotaczające. Nie mam siły na działanie, nie widzę sensu istnienia, spodziewając się tylko tragicznych skutków wszystkiego.
Od wstania lewą nogą z łóżka, po czas odkorkowania butelki – jestem swoim własnym wrogiem. Nie rozumiem siebie. Nie pojmuje świata. Myślę o wszystkim w sposób negatywny, destrukcyjny i niszczący. Właściwie nie lubię nawet tych swoich myśli, które tylko mnie jeszcze bardziej przytłaczają. Chwile, kiedy jestem pozbawiona działania alkoholu – są katorgą, uwięzieniem i wegetacją. Wykonuję wszelkie czynności jak chiński robocik a jakiekolwiek kontakty z otoczeniem staram się skrócić do możliwego minimum. Nie cierpię nawet własnego psa, który również z niecierpliwością czeka na stan upojenia. Sama się depczę i biczuję do momentu, kiedy w krwiobiegu zaczyna radośnie płynąć vol 40. Wtedy wszystko wygląda inaczej. Świat zmienia się jak na wymarzone pstryknięcie. Z minuty na minutę staję się innym człowiekiem w coraz bardziej aksamitnej rzeczywistości, w której wszystko staje się możliwe.
Trzeźwość w moim przypadku to swoisty stan uśpienia. Ograniczam funkcjonowanie do podstawowych życiowych funkcji. Jestem ospała, zmęczona i wszystko mnie boli. Uosobienie zniechęcenia i apatii w jednym. Demotywatory można tworzyć na moim przykładzie.
Upijam się to celowo, rozważnie, konsekwentnie i z premedytacją. Chcę pić i zatracić się w nietrzeźwości, aby chociaż na czas upojenia zapomnieć o podłości świata i faktycznym stanie swojego w nim miejsca. Od kiedy pamiętam rządzi nim podłość, hipokryzja i kłamstwo. Mogę tego nie widzieć, odwracać głowę, ale niestety poza poważnym schorzeniem kręgosłupa w moim przypadku na niewiele się to zdało. Obserwuję przerażający brak godności. Kompletne upodlenie i kult sprzedaży siebie. Wraz z moimi butelkami stworzyłam swoją przestrzeń do, której wpuszczałam wybrańców po selekcji. Niestety czasem i takie zabiegi kończyły się druzgocącą porażką… Z wiekiem staram się czuć jak najmniej a upadek człowieka, jaki podaje mi codziennie życie – doskonale łagodzi mi alko.
Kiedy dookoła odbywa się wyścig, ja marzę tylko o zatraceniu się w swoim cudownym świecie. Nie chce już nic udowadniać. Nie mam ochoty biec z pozostałymi wilkami, które gotowe są na wszystko. Nie mam już naiwnych myśli, że może być inaczej. Nietrzeźwość to optymalna obrona przed „tu i teraz”, które jest zimne, złowrogie i bezwzględne. Ziemska planeta ma mnie za nic. Przestałam sobie wmawiać, że jest inaczej i czuję się z tym o kilka drinków lepiej.
Często żartuję sobie ze swojego życia. Udaje klowna, który bawi się rzeczywistością i ma dystans do otaczających zagrożeń i problemów. Ta kpina, to niestety żałosna forma obrony. Nie widząc rozwiązania udaję, że nad wszystkim panuję Nie wiedząc co mogę zrobić, żeby tak nie bolało z sarkastycznie głoszę, że się z tym zgadzam. Drwina i poza ignoranta stała się swoistą rolą, w którą się wcielam, żeby nie dać się pożreć. Bezczelna riposta jest moim panaceum na niezrozumienie i krytykę, jaka spada na mnie z niewyjaśnionych powodów. Pragnę być sobą, ale udaje mi się to tylko, kiedy nie muszę się już kontrolować i uważać.
Picie odrywa mnie od stanu wiecznej analizy. Nieustannego rozpatrywania powodów tego, co się dzieje. Od niewyjaśnialnych zdarzeń. Listy pytań bez odpowiedzi. Nietrzeźwość, pozwala mi na utratę niszczącej świadomości. Zwalnia mnie z ciągłego salutowania obłudzie.
Mniej więcej koło 19 – kiedy już wiem, ze nie trzeba będzie odpalać trupa marki X, którym udaje mi się przemieszczać – otwieram szklany pojemnik skrywający w sobie ciecz o nieprzeniknionej mocy i działaniu. Pierwsza godzina mija mi na degustacji smaku. Niespiesznie czekam na pojawienie się zobojętniania i zaniku napięcia, które mnie od rana usztywnia. Powoli ciało przeciwstawia się działaniu grawitacji. Mięknę i staję się dziwnie wygimnastykowana. Ciało staje się moim sprzymierzeńcem. Kocie ruchy prezentuję w wydaniu książkowym. Staję się uosobieniem zwinności i lekkości. Ból głowy mija. Za nim powoli odpływa wizja spotkania z komornikiem. Zapominam o zdradzie Zdzicha. Przestaje obchodzić mnie zepsuta zmywarka i tajemnicze przyczyny wyłączenia kablówki. Wisi mi, dlaczego Kryśka nagadała na mnie te urojone historie i totalnie nie obchodzi mnie co moja matka myśli o moich włosach. Te bzdety trawiące mnie cały dzień znikają. Zaczynam przeistaczać się w nową siebie. Ta istota po 3-4 kieliszku jest zdrowa, silna, zadowolona i optymistyczna. Pani Hyde to zaprzeczenie Pani Jekylle, która blokuje możliwości swojej zmienniczki. Ma nad nią na szczęście tylko kontrolę bez udziału cudownych płynów.
Pani Hyde to osoba, która ma wiarę w marzenia. W ludzi. Zasady, wartości, cele, sens. To kobieta, która nie wstydzi się swoich słabości i wad. Jest tolerancyjna i spokojna. Nie doszukuje się zdrad, kłamstw, drugiego dna. Nie przejmuje się głupotami, które nie mają w jej dekalogu żadnego znaczenia. Pani Hyde ma łagodny wyraz twarzy. Owszem zmęczonej, ale nie sztucznej. Pani Hyde nie jest typem samotnika. Bardzo chciałaby dzielić życie z kimś bliskim i szczerym. Chciałaby żyć całkiem inaczej, ale na to nie pozwala jej rywalka Jekylle…
Bycie Panią Hyde udowadnia mi, że jestem miękkim, zwykłym człowiekiem. Jestem kobieta potrzebującą wsparcia, ciepła, zrozumienia i akceptacji. Pani Hyde wie jednak, że po przebudzeniu przywita ją świat, który już wielokrotnie ją zawiódł i oszukał. Zdradził w najmniej oczekiwanym momencie a zmiętą i potarganą wyrzucił w największe błoto upodlenia. Tylko nietrzeźwość pozwala mi na zapomnienie upokorzeń i tragicznych wspomnień. Tylko stan upojenia koloruje ten wyblakły, śmierdzący padliną świat. Niestety tylko picie umożliwia mi funkcjonowanie wśród bezwzględnych sepów, które muszę znosić w rzeczywistości do 19…