- Ekonomia
Trzeba inaczej dzielić koszty pracy
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Obecny podział kosztów pracy pomiędzy pracującego, pracodawcę i państwo jest anachroniczny i nie spełnia żadnych ze swoich funkcji. Z istniejącego stanu rzeczy nie są zadowoleni ani przedsiębiorcy, ani pracujący ani państwowa skarbonka ponieważ strony umów robią wszystko co mogą, żeby ograniczyć skalę wzajemnych zobowiązań kosztem państwa. Pracodawcy chcą zaoszczędzić na kosztach pracy, a pracującym często jest wszystko jedno bo nie widzą związku pomiędzy swoją składką emerytalną/rentową i zdrowotną a faktem otrzymywania świadczeń od państwa.
Poza tym jakby wszyscy zapomnieli to warto pamiętać, że uszczegółowienie w zarobkach części brutto i netto z podziałem na część obciążeń parapodatkowych płaconą przez pracodawców a część płaconą przez pracowników sporządzono z okazji odprowadzania części składki emerytalnej na OFE. Obecnie gdy już prawie się z tego wycofaliśmy warto, żeby zastanowić się nad całą tą ideą ukrywania obciążeń w istocie parapodatkowych w składowych kosztach pracy.
System w swojej niekonsekwencji doprowadził do tego, że olbrzymia część pracowników pracuje na tzw. umowach śmieciowych zupełnie nie przykładając się do swojej przeszłości i kosztów utrzymania obecnych emerytów i rencistów (przynajmniej w części składkowej płaconych podatków).
Ponieważ nasza rzeczywistość nie znosi fikcji – trzeba coś z tym stanem zrobić, tak żeby pracodawcom nie opłacało się zachęcać pracowników do rezygnacji z części swojego wynagrodzenia, które w istocie pobiera za nich państwo, albo żeby musieli je obligatoryjnie płacić jednakże w wysokości ustalanej elastycznie przez rynek a nie sztywno przez ustawy.
Dotychczasowy system nie ma sensu, prowadzi donikąd, gdzie część społeczeństwa w istocie jest karana wyższymi opłatami parapodatkowymi a znaczna część nic sobie z tego nie robi – w istocie godząc się na bycie obywatelami drugiej kategorii śmieje się z zasad systemu, a tym samym obecnych potrzeb współobywateli i swoich przyszłych.
Można wybrać trzy warianty zmiany istniejącego systemu. W wariancie pierwszym – przymusowo zmusić wszystkie umowy cywilno-prawne, których istotą jest świadczenie pracy lub usług na rzecz jednej ze stron do opłacenia pakietu składek. Po prostu z mocy prawa wprowadzić taki obowiązek, opublikować wzorce umów i tabele przeliczeniowe kwot należności oraz duże kary z tytułu naruszania obowiązków przez strony umów. Wadą tego wariantu byłoby zwiększenie ilości pracy na czarno – zupełnie bezumownej, co w istocie przyczyniłoby się do pogorszenia ochrony stosunków pracowniczych bo lepsza jakakolwiek umowa niż żadna. Oczywiście można to uzupełnić domniemaniem prawnym, że każdy stosunek cywilno-prawny mający na celu świadczenie pracy lub usług jest w istocie umową oi pracę i stronom tego stosunku obligatoryjnie przysługują prawa i obowiązki przewidziane w kodeksie. Wówczas w razie ujawnienia stosunku pracy – każdy pracodawca musiałby się liczyć z koniecznością pokrycia kosztów i odpowiednich kar. Pracowników trudno karać. W takim układzie jednak, po prostu doszłoby do ograniczenia ilości zawieranych stosunków pracy przez bojących się ryzyka pracodawców.
W wariancie drugim można się zdecydować na rozwiązanie odwrotne. To znaczy traktować wszystkich pracujących tak jakby byli przedsiębiorcami i umożliwić im elastyczne wliczanie kosztów świadczonej pracy na każdym etapie powstawania produktu lub usługi w jego ostateczną cenę, którą płaciłby ostateczny nabywca na danym etapie wymiany. Pracodawca mógłby odliczać sobie od kosztów całość nakładów na płace pracowników, oczywiście do wysokości ustalonych limitów dla płacy minimalnej lub średniej w gospodarce w zależności od podejścia do modelu. Wszystko co płaciłby pracownikowi ponad ustaloną kwotę wzorca płaciłby jako własny koszt stanowiący jego ostateczny zakup obcej usługi nie możliwy do odliczenia. System miałby tą zaletę, że do wysokości ustalonego progu odliczenia – nikomu nie opłacałoby się na systemie oszukiwać zwłaszcza jeżeli byłby to próg wysokości płacy minimalnej, gdyż na tym poziomie rynek wymusiłby na pracodawcach odpowiednio wysokie trzymanie się standardu. Gdyby rynek był ułomny, można by to zrobić poprzez system podatkowy – negatywnie promujący pracodawców płacących mniej niż płaca minimalna za pracę. Wadą systemu byłaby jego homogeniczność – w praktyce wszyscy trzymaliby się kwot wynagrodzeń ustalonych jako poziomy odliczeń. Dlatego dla dywersyfikacji regionalnej warto byłoby je ustawić w widełkach, tak żeby w każdym regionie była możliwa nieco inna definicja poziomów stawek.
Wariant trzeci jest najprostszy – wystarczy przesunąć całość obciążeń składkowych (parapodatkowych) na pracowników a wcześniej doprowadzić do ubruttowienia stawek, czyli przekazania przez pracodawców ich części składek od wynagrodzenia dla pracowników. Poza krótkookresowym buntem społecznym, w którym wszyscy pracujący na śmieciówkach zaczęliby domagać się swojej niepłaconej kwoty brutto ten system nie miałby wad. Pracownik otrzymywałby wypłatę ZAWSZE BRUTTO i od niej byłby zobowiązany zapłacić określoną kwotę parapodatków i podatków. Dla uproszczenia i domknięcia systemu byłoby warto zmienić progi podatkowe w taki sposób, żeby uwzględniały parapodatki.
Każda z zaproponowanych powyżej zmian doprowadziłaby do uproszczenia logiki systemu co samo w sobie jest już bezcenne. Za uproszczeniem kolejnym krokiem byłoby doprowadzenie do jego większej sprawiedliwości – bo obecne składki w nowej postaci płaciłoby się powszechnie. Na wszystkim zyskaliby pracodawcy, których moralność nabrałaby nowego sensu, gdyż w każdym z tych modeli opłacałoby im się być uczciwymi wobec pracujących i państwa.