- Ekonomia
Nowela budżetowa zjadła progi ostrożnościowe
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
No i wyszło szydło z worka, budżet oparty na podatkach pośrednich nie wytrzymał, a raczej podatnicy nie wytrzymali i kupują dzisiaj o wiele mniej niż rząd się spodziewał, co oznacza niższe wpływy z tytułu drenażu podatkami pośrednimi jaki jest dokonywany przez nasze władze.
Na konferencji prasowej pana premiera i dwóch wicepremierów niestety zabrakło stwierdzenia o przyczynach tego stanu rzeczy z jakim mamy dzisiaj do czynienia. Mówiono dużo o zielonej wyspie i podejmowaniu właściwych decyzji we właściwym czasie, które rzeczywiście uchroniły naszą gospodarkę przed zderzeniem z negatywnym trendem gospodarczym. Czym tłumaczono obecne przejście do polityki antycyklicznej, bo to co kiedyś było złe – czyli powiększanie deficytu dzisiaj okazuje się pożyteczne w tym znaczeniu, że mała konsumpcja wymaga stymulacji. To wszystko już znamy i to nawet do znudzenia, a nawet bardziej. Stare sprawdzone zagrania PR-owskie rządu, chwalącego się konsolidacją, oszczędnościami, mądrym zadłużaniem się, czyli regułą wydatkową, która będzie opracowana na nowo zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej. Cudowny, wspaniały kraj, który nie odnotował „minusa” w kontekście wzrostu gospodarczego, o czym marzą inne państwa na zachodzie od dawna.
Rząd po prostu zdjął progi ostrożnościowe, których powodu istnienia nikt nie rozumiał – jednakże zobaczymy jak będą notowane dalej polskie obligacje, bo co prawda pozostał jeszcze konstytucyjny próg 60%, ale kto by się tym przejmował! Można ochoczo się zadłużać, idą wybory więc pieniądze są potrzebne.
Niestety zabrakło odwagi na stwierdzenie powodów dla których obecna sytuacja jest taka jaka jest, ze szczególnym stwierdzeniem faktów, które można było w naszym zakresie inaczej przeprowadzić dla poprawy sytuacji ogólnej, złagodzenia kryzysu jak również przygotowania się do wyjścia naprzeciw nowym wyzwaniom. Oczywiście o podwyższeniu podatku VAT, czy też obiecanym jego nie obniżaniu nie było mowy jak również nie było mowy o samej zasadności opierania państwowych dochodów tylko i wyłącznie na podatkach pośrednich.
Szkoda, że pan premier nie powiedział niczego właśnie o tym w kontekście redystrybucji dochodu narodowego, której tak jasno i wyraźnie kilka razy bronił, mówiąc że nie będzie cięć w transferach publicznych. Można było przecież odpowiednio wcześnie doprowadzić do gromadzenia środków finansowych z tych zasobów, które jeszcze pozostały – to znaczy z delikatnego sięgnięcia do kieszeni bogatych np. poprzez takie działania jak stworzenie płynnego podatku od nieruchomości, no bo wiadomo że o systemie katastralnym nie ma raczej co marzyć jak również opodatkowanie transakcji finansowych – zgodnie z wytycznymi euro strefy. Niestety na to nasz rząd się nie zdobył, ponieważ rząd zajmuje się przecież interesem tylko wybranych klas społecznych a nie całego społeczeństwa.
Dzisiaj jest już za późno, przykładowo z samego III-ciego progu podatkowego dla najbogatszych osób fizycznych można było przez sześć lat rządów tego rządu zgromadzić około 3-12 mld zł rocznie w zależności od skali dopuszczalnych odpisów. Jak widać, w ciągu pięciu lat zrobiłaby się z tego całkiem niezła sumka, umożliwiająca silną konsolidację finansową, spłatę dużej części zadłużenia lub właśnie łatanie takich dziur jak dzisiejsza w budżecie.
Podobnie, jeżeli odpowiednio wcześniej rozszerzyłoby się tzw. podatek Belki na inne kategorie dochodów finansowych a także obrotów – wówczas, udałoby się także odkładać po kilka miliardów rocznie, które dzisiaj by się nam bardzo, ale to naprawdę bardzo przydały.
Jeżeli do tego udałoby się jeszcze odpowiednio wcześnie wprowadzić podatek obrotowy dla biznesu, jak również podatki śladowe, ale istotne w ujęciu masowym jak np. podatek od cukru i substancji szkodliwych w żywności – wówczas moglibyśmy co roku odłożyć od kilku do kilkunastu miliardów.
W praktyce nawet prosta ogólna kalkulacja pokazuje, że przez ostatnie sześć lat mogliśmy przy mądrym zarządzaniu odłożyć jakąś połowę naszego budżetu, czyli około 150 mld zł. Gdybyśmy mieli taką poduszkę finansową, wówczas dzisiaj moglibyśmy w sposób bardzo wyluzowany podchodzić do problemów budżetowych.
Jest przy tym oczywiste, że nie pozostałoby to bez wpływu na koniunkturę, ale rozłożyłoby się na sześć długich lat! To jedna czwarta okresu naszej transformacji, to naprawdę bardzo długi okres czasu.
Wnioski – to, że budżet będzie wymagał noweli jest oczywiste. Było To wiadome już co najmniej dwa lata temu! Wtedy skonsumowano większą część składki do OFE, dzisiaj trzeba ciąć, ponieważ nie przeprowadziło się reform – trzeba ciąć boleśnie. Poza tym, to wszystko i tak nie ma znaczenia w świetle tak ważnych tematów jak kwestia uboju rytualnego!