- Polityka
No i znowu się nie udało – chaos po ustawie śmieciowej na blokowiskach
- By krakauer
- |
- 01 stycznia 1970
- |
- 2 minuty czytania
Jaka piękna katastrofa się nam wydarzyła w kraju! Chcieliśmy dobrze, ale wyszło nam jak zwykle, jak zawsze i po Polsku. Piękne unijne dyrektywy o ochronie środowiska obligujące nas do sortowania odpadów umożliwiającego ich efektywne składowanie, przetwarzanie i przede wszystkim odzysk surowców wtórnych.
Niestety wyszło jak zwykle, czyli naprawdę typowo po polsku, czyli byle jak i się nie udało. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwał, że od pierwszego dnia reforma będzie działała jak „żyleta” a ustawione w dwuszeregach kolorowe nowoczesne pojemniki będą od razu zapełniać się zużytymi surowcami wtórnymi. Niestety reforma nie została dostosowana do realiów społecznych i gospodarczych naszych blokowisk, gospodarstw wielorodzinnych pod wspólnym adresem, jak i również innych dziwności jak np. prowadzenie działalności gospodarczej w mieszkaniach. Całość plus wrodzone i wyuczone cwaniactwo Polaków powodują, że to nie mogło się udać w pełni od początku, no bo kto by się spodziewał, że kubeczek po jogurcie musi umyć? Ewentualnie odmoczyć etykietkę z butelki wyrzucanej na stłuczkę? Przecież to wszystko i inne wymogi – oznaczają konieczność zużywania czasu, zasobów i środków, a przede wszystkim zmiany stylu życia, o co nie jest prosto w realiach polskich blokowisk.
Po prostu wymaganie od gospodarstwa domowego funkcjonującego na 50-ciu metrach kwadratowych M3 w bloku z wielkiej płyty, że znajdzie miejsce na segregowanie odpadów, podczas gdy bod bokiem ma wygodny zsyp – to idiotyzm i zupełne nie branie pod uwagę realiów jakie panują w naszym środowisku społecznym. To jest reforma cofająca nasze społeczeństwo w rozwoju cywilizacyjnym, ponieważ jeżeli ktoś spodziewa się, że Polacy gnieżdżący się w swoich ciasnych blokach z betonu mieliby poświęcić część bezcennej przestrzeni na osobne kosze lub inne głupoty w rodzaju gromadzenia butelek i słoików – jest po prostu szkodliwym idiotą. Ludzie nie mogą żyć z wizją koncentrowania się na gromadzeniu odpadów komunalnych przy obowiązku ich właściwego segregowania. To absurd i upokorzenie. Co innego mieszkańcy nowoczesnych apartamentów i domów, tutaj jest miejsce na kilka pojemników, z których można odbierać wsad raz w miesiącu lub rzadziej w zależności od tego jak następuje wypełnienie. Jest zatem jak jest, a będzie bardzo śmiesznie – w tym znaczeniu, że zacznie się zamykanie śmietników na łańcuchy i społeczne kontrolowanie co i kto, gdzie wyrzuca.
Dominująca większość mieszkańców blokowisk bardzo chętnie by segregowała odpady, jednakże w praktyce suma kosztów z tym związanych i czasu jaki trzeba na to poświęcić zniechęcą każdego, chociaż po jakimś czasie prawie na pewno dojdzie do wypracowania jakiegoś znośnego sposobu funkcjonowania w nowej – oczywiście lepszej rzeczywistości.
Segregowania śmieci i ponoszenia kosztów ich likwidacji oraz zagospodarowywania nie unikniemy, to konieczność cywilizacyjna, bez opanowania której nie jest możliwe funkcjonowanie w naszej złożonej rzeczywistości, ponieważ po prostu – przykryłyby nas góry odpadków.
W tym kontekście reforma była potrzebna i zdecydowanie od dawna oczekiwana, jednakże jak zwykle nie nazywa się tak jak powinna tj. podatkiem śmieciowym, ale przybiera formę jakichś niezrozumiałych gier i podchodów. Gminy od wczoraj są właścicielami odpadów komunalnych i pobierają z tego tytułu pieniądze od mieszkańców w sposób zgodny z ich deklaracjami, zachowując przy tym prawo do ich weryfikacji.
Z pewnością system po jakimś czasie okrzepnie – być może nawet spora część społeczeństwa będzie z niego zadowolona, gdyż rzeczywiście wykształcenie nowych nawyków w zakresie segregacji odpadów i ich odpowiednie przekazywanie – umożliwi zmniejszenie kosztów obsługi odbioru odpadów z nieruchomości. Jednakże na to potrzeba długiego okresu przejściowego, w naszych realiach – nie oszukujmy się co najmniej kilkuletniego, w którym stopniowo można by dokonywać zmiany przyzwyczajeń społecznych.
Tymczasem znowu się nam nie za bardzo udało, ponieważ nikt tego nie zauważył, ale mieliśmy wolny rynek śmieciowy, który działał w istocie bardzo dobrze (poza przypadkami patologii), obecnie mamy go zastąpić rynkiem zakontraktowanym i regulowanym. Czy to dobrze? Trudno orzec – liczy się zawsze efektywność krańcowa, w której w tym przypadku bardzo duże znaczenie mają kwestie związane z ochroną środowiska naturalnego. Jeżeli inne argumenty nie będą nas przekonywać, niech zawsze ten argument zwycięży.
Przejdź na samą górę